Mini przewodnik "Z folklorem po Pradze"

Targówek

Dzisiaj, proszę wycieczki zwiedzamy najstarsze miasto w Polsce, które Warszawę ma rzymskie prawo po zapałki posyłać, bo przy niem jest za małoletnie pętaczyne w wieku szkolnym. Rozchodzi się detalicznie o Targówek, skąd jak z pewnością Państwo macie zaszczyt wiedzieć, sam jestem rodem.

Cytatem z Wiecha rozpoczynamy niniejszy odcinek, dotyczący tematu, który niestety jest już historią. Zanim przejdziemy do szczegółów winni jesteśmy dokonać pewnych uściśleń topograficznych. Mówiąc "Targówek" mamy na myśli nie obecną gminę o tej samej nazwie, obejmującą wybudowane po wojnie wielkie osiedla Targówek I-VI i Bródna, ale jedynie jej fragment ograniczony od południa i wschodu nasypem kolejowym, od zachodu Cmentarzem Bródnowskim, od północy zaś ul. Trocką. Rejon ten został włączony do Warszawy w 1916 r. Okres szybkiej rozbudowy przeżywał w okresie międzywojennym. Oto co na ten temat pisze w swojej książce o parafii Chrystusa Króla ks. Antoni Gościmski:

"W okresie międzywojennym Targówek bardzo szybko się rozbudowywał. Kupowali tutaj parcele, budowali domy robotnicy, rzemieślnicy, chałupnicy i urzędnicy dojeżdżający do pracy do Warszawy. Często budowali własnymi siłami, przy pomocy krewnych i znajomych. Parcele były stosunkowo tanie, była możliwość uzyskania własnego domu nawet przez mniej zamożnych. Były to zwykle domy drewniane, parterowe lub jednopiętrowe. Wg statystyki ponad 70% to były właśnie domki jednorodzinne, parterowe, często otoczone ogrodami, budowane w stylu nadświdrzańskim, nieraz oryginalne i ładne." O relacjach międzyludzkich na Targówku wspomina socjolog Tadeusz Motel w swej pracy pt. "Targówek-peryferyjne osiedle mieszkaniowe 1916-65".

"Robotnicy Targówka po pracy najchętniej odpoczywali w miejscu zamieszkania. Targówek żył swoim zamkniętym życiem. Grupy rówieśników utrzymywały w oparciu o "pekiny" kontakty towarzyskie. Młodzież tworzyła znane w literaturze bandy, a mężczyźni grywali w karty, zajmowali się hodowlą królików, gołębi, urządzali wspólne libacje. W pogodne dni i letnie wieczory ludzie wylegali przed domy i na podwórzu gwarzyli w kręgu znajomych... Targówczanie są wielkimi patriotami swojego osiedla, wykazują dumę z faktu zamieszkiwania w tym rejonie. Określenie "chłopak z Targówka" to dla wielu określenie prawdziwego warszawiaka.

Tu nie sposób nie wspomnieć o Stefanie Wiecheckim-Wiechu od którego pochodzi cytat, będący mottem niniejszego artykułu, który jak nigdy wcześniej, ani potem nie przyczynił się do utrwalenia folkloru Targówka, ale także Pelcowizny. Nowego Bródna, czy Szmulek. Wiech (1896-1979) to znany wszystkim autor pisanych przez bez mała pół wieku satyrycznych felietonów, pisanych przed wojną w Kurierze Czerwonym (czerwonym ze względu na kolor czcionki tytułu, a nie komunistyczne poglądy), a po wojnie w "Expressie Wieczornym", popularnym "Expresiaku". Pamiętam do dziś długie kolejki ustawiające się w soboty przed kioskami "Ruch", bowiem w sobotnim wydaniu na ostatniej stronie ukazywały się felietony pt."Walery Wątróbka ma głos". Czytane one były przez wszystkie pokolenia warszawiaków, żądnych informacji na temat losów pana Teofila Piecyka, Walerego Wątróbki, jego żony Gieni, szwagra Piekutoszczaka, czy wuja Wężyka. Na szczególną uwagę zasługuje pan Piecyk-archetyp mieszkańca Targówka, wielkiego patrioty swojej małej ojczyzny, osobnika z wyższością traktującego mieszkańców innych dzielnic, potrafiącego wyjść obronną ręką , jak to się mówi z "fasonem" z każdej sytuacji. To właśnie on jako przewodnik po Warszawie wypowiada słowa zawarte w motcie dzisiejszego odcinka. Drobne niedostatki erudycji jest w stanie zniwelować płynnością dyskursu, w pełni kontrolując sytuację.

Oto fragment innej wypowiedzi pana Piecyka, tym razem dotyczącej Krakowskiego Przedmieścia:

Więc najsamprzód mamy zaszczyt przyuważyć po lewej stronie, za Kościołem Bernardynów dwa niewąskie budenki, świeżo jak całe Krakowskie Przedmieście odbudowane. W pierwszym pomieszczało się przed wojną Muzeum Przemysłu i Rolnictwa, w którem zatrudniała się przez jakiś czas Maria Curie-Skłodowska - wynalazczyni Polskiego Radia.

- Ależ panie Teosiu, pan się pomylił! Wielka nasza rodaczka nie była wynalazczynią radia, tylko radu! Pan Piecyk spojrzał na mnie zimno i dodał: - A także samo radionu, którego lekrama: "Radion sam pierze" wisiała przed wojną po tramwajach. Z tego widziem, że wielka nasza rodaczka była kobietą nie tylko uczoną, ale i wzorową gospodynią. I, że jedno nie przeszkadza drugiemu." Oprócz bogatej wiedzy na temat swojego ukochanego miasta, a także swojej ojczyzny ("Helena w stroju niedbałem, czyli królewskie opowieści pana Piecyka"), pan Teofil był również wytrawnym poliglotą. Jedną z zagranicznych grup zwiedzająca Warszawę przywitał następująco:

Że wu pri, dwadcat tri, grabulejszen, wagon resteurant, de Gaulle, o rewuar, tretuar! Nic dziwnego, że taka osobistość doczekała się dnia, w którym wdzięczni rodacy, nazwali jedną z ulic Targówka jego imieniem. Skweru oraz pasażu w Warszawie doczekał się też sam Stefan Wiechecki. Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o Wiechu i jego bohaterach, zapraszam do biblioteki nazwanej jego imieniem znajdującej się przy ul. Inżynierskiej, w której znajduje się skromne muzeum, powstałe z inicjatywy znanego varsawianisty Tadeusza Szurka - rodowitego targówczanina. Kres Targówka w opisywanej postaci nastąpił w latach 70., podczas budowy wielkich osiedli Targówek I-VI. Ze starej zabudowy pozostało jedynie kilkanaście starych domów, a mieszkańcy rozproszyli się po całej Warszawie. Bohaterem piosenki pt. "Znakiem tego", śpiewanej przez Stanisława Wielanka przy akompaniamencie Kapeli Warszawskiej jest nie kto inny, jak pan Teofil Piecyk.

Na Targówku u pana Piecyka
Salonowa zabawa jest dziś
W mandolinę szarpana muzyka
Wzrusza całą ferajnę do łez
Spośród grona dam pani Pela
Żona gospodarza wiedzie prym
Goście mówią: chodź luba!
Proponują: daj dzióba!
Lecz ona na zimno mówi im:

Ref.: Znakiem tego raz tangiego,
Kocham tańczyć, proszę pana szanownego,
Bo faktycznie sempatycznie
Jest podrygać trochę w towarzystwie dam!
Miłość dla mnie lipa i frajer,
Ja smykałkę do tańca mam,
Znakiem tego - raz tangiego,
Potem resztę uskutecznię sam na sam!

      Trzecia rano, ferajna pod gazem. Słychać głosy: te, pętak, paszoł won! Jesteś ciężko przegrany tem razem, Ja ci dam się do cudzych brać żon! Już w pijanym widzie pan Piecyk Podfanarzyć oczy komuś chce, Ale słodki głos Peli Już rywali dwóch dzieli: "Manto, czyli wycisk dajcie mnie!" Ref.: Znakiem tego.... Tadeusz Czarnecki-Babicki

Tadeusz Czarnecki-Babicki


8176