Artyści z prawego brzegu

Tęsknota za czystą sztuką



Marta Gutowska - Matulka, rocznik 1961, artysta malarz, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, członek Związku Polskich Artystów Plastyków, od ponad trzydziestu lat mieszkanka Targówka.

Artystyczne zainteresowania przejawiała już we wczesnym dzieciństwie. Rysowała, malowała, startowała z powodzeniem w niezliczonych konkursach rysunkowych. Edukację artystyczną rozpoczęła w Liceum Sztuk Plastycznych w Warszawie. Choć studiowała na Wydziale Malarstwa warszawskiej ASP pracę dyplomową robiła w pracowni tkaniny prof. Zbigniewa Gostomskiego. Studia zakończyła z wyróżnieniem.

Jej praca teoretyczna "Nowe malarstwo" była prekursorskim w kraju zarysem nowego prądu w sztuce europejskiej - Neue Wilde i jego odpowiednikiem w Polsce, reprezentowanym przez Gruppę - młodych artystów, absolwentów warszawskiej ASP. Owa praca została wydana jako skrypt akademicki. Marta Gutowska - Matulka otrzymała roczne stypendium ministra kultury i sztuki. Jej dyplomowe monochromatyczne tkaniny charakteryzowały się ascetycznością formy i wysublimowaniem treści. Pozostawały w kontraście do pracy teoretycznej, w której artystka analizowała dzikie i żywiołowe malarstwo, nowy ekspresjonizm Neue Wilde i Gruppy zupełnie nieograniczony w formie i kolorystyce. Jej dyplomowe prace były eksponowane w sopockiej Galerii BWA na wystawie "Dyplom 85" wiosną 1986 roku. Rok później zaprezentowała swój dorobek artystyczny na wystawie w Akademii Sztuk Pięknych. Ulotne, niemal koronkowe, oszczędne aplikacje - obrazy tworzone z różnego rodzaju tkanin. Rok 1987 przyniósł bardzo dobrze przyjętą indywidualną wystawę w warszawskiej galerii "Kineo" prowadzonej przez Krzysztofa Hyżego. Jej obraz zatytułowany "Odlot" otrzymał pierwszą nagrodę ministra ochrony środowiska na wystawie "Sztuka w obronie środowiska" w Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Starej Kordegardzie. Uczestniczyła w licznych plenerach malarskich i kilku wystawach organizowanych przez Związek Polskich Artystów Plastyków. Artystka zamilkła na kilka lat w czasie przełomu ustrojowego w Polsce. - Wszyscy, a szczególnie artyści mieli wielkie oczekiwania, jeśli chodzi o upadek starego porządku. Liczyliśmy, że otwarcie się Polski na Europę i świat zaowocuje pozytywnym impulsem w sztuce. Tak się nie stało. Czysta sztuka przestała być wartością. Zmaterializowanie życia i komercjalizacja sztuki spowodowały rozczarowanie wśród artystów, pojawił się pesymizm, któremu najlepszy wyraz dał Tadeusz Kantor w inscenizacji "Niech sczezną artyści". Już sam tytuł śmiało mógłby posłużyć jako credo artystyczne tamtych czasów. Ja z pełną odpowiedzialnością podpisywałam się pod nim. Drugi powód mojego milczenia był bardziej prozaiczny. Założyłam rodzinę, pojawiły się dzieci. To wówczas stało się dla mnie priorytetem - mówi Marta Gutowska - Matulka.

Rozczarowanie pewną służalczością sztuki wobec nowych potrzeb nowego społeczeństwa - choćby reklama - sprawiło, że artystka zwróciła się w stronę edukacji młodego pokolenia. Rozpoczęła zajęcia z podstaw malarstwa, technik graficznych i małych form rzeźbiarskich w pracowni plastycznej WSM Żoliborz, równolegle pracowała w śródmiejskiej szkole podstawowej jako nauczyciel plastyki i również jako nauczyciel w Zespole Szkół Muzycznych im. Grażyny Bacewicz. - Praca z dziećmi i młodzieżą jest dla mnie niezwykle satysfakcjonująca. Takie otwarcie się na różne formy plastyczne i odwaga w stosowaniu koloru charakteryzują jedynie dzieci i bardzo młodych ludzi. Ich nieograniczona inwencja jest nie do powtórzenia nigdy potem. Stąd ten dreszczyk emocji, który czuje nauczyciel widząc efekty pracy swoich uczniów. Szczególnie inspirujące i dla mnie i dla moich uczniów były doświadczenia pracy w szkole muzycznej. Dzieci uzdolnione muzycznie mają szczególnie rozbudzoną wrażliwość, ich otwarcie na sztukę jest pełne - ocenia Marta Gutowska - Matulka. Krótki epizod pracy dla agencji artystycznej był wyłomem w nonkonformistycznym podejściu artystki do sztuki. Wykonywała prace na zamówienie agencji, scenariusze plastycznych aranżacji. Ten wyłom obejmował również obrazy tworzone na zamówienie prywatnych osób. - Nikt nie jest do końca czysty, trzeba przecież z czegoś żyć (uśmiech). Jednak tęsknota za czystą sztuką była większa. Inspiracją stała się dla mnie przyroda. Setki szkiców do obrazów, miniaturowych rysunków, grafik powstało w otoczeniu mojego letniego siedliska. Szkicowałam i portretowałam moich bliskich. Z natury bardziej chyba jestem grafikiem, nawet moje obrazy są monochromatyczne. Znacznie bardziej interesuje mnie aspekt walorowy obrazu. Zdecydowanie nie jestem kolorystką, choć zapewne jest we mnie rodzaj tęsknoty za kolorem, stąd zapewne fascynacja twórczością Vincenta van Gogha - mówi artystka.

Od kilku lat Marta Gutowska - Matulka wykonuje rysunki satyryczne. Pracuje dla Naszego Dziennika, od pewnego czasu dla Życia i dla Nowej Gazety Praskiej. Po dramatycznych przeżyciach związanych z poważnym wypadkiem z przyjemnością powróciła do tego zajęcia. - W pełni realizuje się tu moje zacięcie grafika. I mogę wykorzystać warsztat, który szlifowałam pod okiem swojego promotora, prof. Zbigniewa Gostomskiego. Rysunkowe komentarze satyryczne wymagają wyczulenia na politykę. Bardzo inspirujące są dla mnie obrady parlamentu i polityczne komentarze telewizji TVN24. Oczywiście muszę też czytać sporo dzienników. Zawsze powstaje kilka wariantów rysunków, weryfikuję przekaz pokazując je swoim najbliższym. To oni są pierwszymi recenzentami tych prac. Korzystam często z pomocy komputera stosując kompilację rysunków z walorowym ich dopełnieniem przy użyciu specjalistycznych programów komputerowych. Zabrzmi to pewnie typowo, ale mistrzem rysunku satyrycznego jest dla mnie Andrzej Mleczko - zapewnia artystka. Skromnie milczy, że rysunki satyryczne wymagają od ich autora inteligentnego poczucia humoru. Z pewnością jest nim obdarzona.

Prywatnie lubi czytać, interesuje się polityką, trochę fotografuje, bywa na wszystkich ważniejszych wystawach malarskich, lubi dobre kino. Mąż Waldemar jest inżynierem, syn Michał kończy właśnie gimnazjum, córka Kasia jest uczennicą podstawowej szkoły muzycznej w Zespole Szkół Muzycznych im. Grażyny Bacewicz w klasie gitary klasycznej. W rodzinie państwa Matulków jest sporo czworonożnych i dwunożnych członków - suczka Sonia przygarnięta ze schroniska dla zwierząt, szczurzyca Czesia, dwie bezimienne papużki i całkiem pokaźna ilość rybek. W planach jest kot.

- Moim wielkim pragnieniem i nadzieją jest powrót do prawdziwej sztuki. Chciałabym by wstępem i inspiracją do tego była indywidualna wystawa moich prac. Marzenie artystki spełni się jesienią. Dzięki zainteresowaniu i wielkiej uprzejmości Wydziału Kultury Urzędu Dzielnicy Warszawa Targówek można będzie zapoznać się z jej twórczością w sali konferencyjnej ratusza.


(joel)


8916