Praga w Powstaniu Warszawskim 1944

Między brzegami

Już rankiem drugiego dnia Powstania prascy powstańcy zostali pozbawieni złudzeń. Sowieci, których wojska znajdowały się o kilka kilometrów od granic miasta, przerwali atak, formując pasywną linię frontu, cofniętą o 25 - 30 km.

Była to realizacja rozkazu Moskwy, przekazana sztabowi 2. Frontu Białoruskiego 1 sierpnia o godz. 4.10. Przekazanie rozkazu do wszystkich dowódców jednostek szturmowych dotarło ok. godz. 12. Również ranek 2 sierpnia ujawnił, że prawie wszystkie ataki powstańcze na strategiczne obiekty zostały odparte z dużymi stratami (300 zabitych i ponad 300 rannych), amunicja jest na wyczerpaniu, a Niemcy dysponują absolutną przewagą w uzbrojeniu, broni pancernej i liczbie żołnierzy.

Przeniknęły również na Pragę informacje i naoczni świadkowie z rejonu Otwocka, że NKWD rozbraja AK-owskie oddziały, aresztuje dowódców, a żołnierzy internuje. Spodziewany sojusznik okazał się wrogiem. Na domiar nieszczęścia, VI Obwód praski był całkowicie pozbawiony łączności z dowództwem w Warszawie, gdyż radiostacja z Rembertowa nie dotarła na skutek blokady niemieckiej, a zdobyta łącznica telefoniczna na ul. Ząbkowskiej została zablokowana. Obraz militarnej klęski, zawiedzionych nadziei i pełnej izolacji tworzył sytuację beznadziejną, a wszelkie próby zaczepnych działań nie miały sensu.

Zwyciężyła jednak wola walki i wiara w ostateczne zwycięstwo, zarówno w dowództwie, jak i w szeregach żołnierskich. Na komendancie płk. Antonim Żurowskim ciążyła ogromna odpowiedzialność za życie kilku tysięcy powstańców i ponad 100 tysięcy cywilów, których Niemcy od pierwszych godzin walki obejmowali odwetowymi egzekucjami.

Nie cofnął się przed wydaniem rozkazu, przekraczającego formalnie jego kompetencje: od 4 sierpnia wszystkie oddziały przeszły w stan zakonspirowanego pogotowia bojowego i tylko w koniecznych sytuacjach miały odpowiadać ogniem na ataki Niemców.

W pkt. 5 wymienionego rozkazu było ukierunkowanie przepraw przez Wisłę w celu kontynuowania walki, z zachowaniem jednego warunku – posiadania indywidualnego uzbrojenia. Na pełnomocnika organizowania przepraw został wyznaczony ppłk Henryk Bełdycki, ps. "Stefan". Już 5 sierpnia mała grupa powstańców, dowodzona przez kpt. Pobóg-Pągowskiego ps." Ludwik I", szczęśliwie dociera na Sadybę.

Do 6 sierpnia zostaje również zorganizowany szlak przerzutu i przeprawy przez Białołękę, Choszczówkę i Legionowo do Kampinosu. 7 sierpnia, jako ochotnicy, w celu nawiązania trwałej łączności z Komendą Okręgu, zgłaszają się dwaj 17-letni żołnierze Szarych Szeregów. Są nimi: plutonowy Jarosław Stodulski ps. "Kruk" i strz. Ryszard Goliszek ps. "Kołłątaj". Przez 6 dni płk Żurowski zwleka z decyzją, wiedząc, jakie ryzyko wiąże się z taką wyprawą i dopiero 14 sierpnia wyraża zgodę.

15 sierpnia, w postrzelanej na wylot łodzi młodzi śmiałkowie wracają szczęśliwie z rozkazami. Trwała łączność została nawiązana. Pełnił ją wielokrotnie st. strz. Ryszard Goliszek – poległ w ostatnim dniu Powstania na Mokotowie.

Do 10 sierpnia do Kampinosu przeprawiają się przetartym szlakiem kpt. "Sambor" z grupą 50 żołnierzy i pluton łączności, dowodzony przez plut Leszka Rylskiego ps. "San".

Nocą z 9 na 10 sierpnia na Sadybę przeprawia się z grupą 30 powstańców por. Władysław Nidorhaus-Zawistowski ps. „Zawisza”. W dniach 12-14-15 sierpnia pchor. Euzebiusz Malinowski ps. "Rekin" i sierż. Aleksander Gozdan ps. "Wodniak", w kilku przeprawach przewożą na Siekierki, obok powstańców, broń i amunicję, przejętą ze zrzutów lotniczych.

17/18 sierpnia do Choszczówki dotarły oddziały ochotników przeprawy do Kampinosu "Szarych Szeregów", dowodzone przez ppor. Michała Jabłońskiego ps. "Zygmunt" i pchor. Leona Skórzewskiego ps. "Salin" i pchor. Jarosława Stodulskiego ps. "Kruk". Niemcy podjęli obławę. Wybuchły walki. Nie wszystkim udało się przedostać na drugi brzeg.

22 sierpnia kpr. Andrzej Wrzesiński ps. "Czarski" z grupą 13 ochotników przeprawiają się na Siekierki, przewożąc broń i 30 kg amunicji, wydobytej z Jeziorka Kamionkowskiego, z wraku zestrzelonego samolotu.

26 sierpnia przedarł się przez Wisłę do Kampinosu dowódca Rejonu 3 (Grochów) mjr Tadeusz Schollenberger ps. "Rakowski", prowadząc oddział 110 AK-owców.

4 września por. Bolesław Szymkiewicz ps. "Znicz", por. Stanisław Karolewski ps. "Lechita" i pchor. Zbigniew Gregorewicz przeprawiają się z grupą ok. 30 żołnierzy.

Wyłącznie z Pragi przeprawiło się, by walczyć dalej, ok. 550 powstańców. Oprócz nich przenikały na Mokotów i do Kampinosu grupy AK-owców z rejonów Obwodu VII, tzw. Obroży. Walczyli wszyscy do końca Powstania, a wielu z nich jeszcze do połowy stycznia 1945 roku. Dotyczy to tych, którzy po bitwie pod Jaktorowem, stoczonej 28 sierpnia, przedarli się w rejon Kielecczyzny.

Cena przepraw, mierzona ludzkim życiem, była bardzo wysoka. Nikt wówczas nie prowadził ewidencji poległych, dotyczącej ochotników z różnych oddziałów, znanych jedynie z pseudonimów. Setki tych, którzy szczęśliwie przedarli się przez patrolowaną przez Niemców rzekę, dziesiątkowała dalsza walka o ideę niepodległej Polski, prowadzona w osamotnieniu.

Do nielicznych należą dziś ci, którzy przeżyli i dożyli. Należy do nich, obecnie już prof.dr med. i wybitny kardiochirurg Jarosław Stodulski, wówczas 17-letni żołnierz "Szarych Szeregów". Osiągnął swoją pozycję pomimo drastycznej dyskryminacji w czasach PRL. Jest też wśród nich prof. i gen. dyw. Jerzy Modrzewski, który w połowie sierpnia 1944 r. samotnie przepłynął Wisłę, dotarł do Kampinosu, walczył w Warszawie i brał udział w końcowej fazie walk na Czerniakowie, przydzielony do oddziału desantowego "Kościuszkowców". 23 września, w obliczu dobijania resztek oddziału pozostawionego bez pomocy przez Sowietów, powtórnie przepływa wpław na praski brzeg, w panterce, z dystynkcjami plutonowego AK. Na Wale Miedzeszyńskim zatrzymuje go patrol sowiecki, a oficer NKWD bije go podczas przesłuchania i zamyka w przejściowym więzieniu. Ten fakt przyspiesza polityczną dojrzałość 18-letniego plutonowego. Desperackim atakiem obezwładnia wartownika i ryzykując kulę w plecy, szczęśliwie ucieka prześladowcom. Po kilku tygodniach, zatajając przynależność do AK, wstępuje do wojska i szybko awansuje jako zdolny i odważny wojskowy, a dziś wybitny znawca broni.

W obliczu tych przykładowych faktów, widoczna jest wysoka i świadoma determinacja praskich powstańców w zaistniałej, wyjątkowo niekorzystnej sytuacji militarnej, w której dzielnica znalazła się od pierwszego dnia podjętej akcji. Można śmiało postawić tezę, że Praga wniosła do Powstania Warszawskiego wysoki wkład poświęcenia, a dzięki rozwadze dowódcy, płk. A.W. Żurowskiego ograniczony w stratach do możliwego minimum.


Hubert Kossowski
członek Światowego Związku
Żołnierzy Armii Krajowej
8819