Społeczny obserwator
Od kilku tygodni miejska inwestycja na Wybrzeżu Helskim, w wyniku której wyciętych może zostać prawie 500 drzew w obszarze Natura 2000, jest jedną z tych spraw, które budzą emocje nie tylko wśród prażan, ale i mieszkańców całej Warszawy. Nie będę w dzisiejszym felietonie komentował inwestycji pod kątem jej zasadności. To czynią inni, również na łamach naszej gazety. Jednak sprawa Wybrzeża Helskiego stanowi przyczynek do dyskusji o polityce informacyjnej miasta w kontekście prowadzonych przez jego jednostki inwestycji.
Przebieg sprawy Wybrzeża to déj? vu, jeśli chodzi o inwestycje na Pradze. W podobny sposób toczyła się dyskusja wokół innej, również kontrowersyjnej inwestycji, jaką była Trasa Świętokrzyska. Jako mieszkańcy, dowiedzieliśmy się o niej ze strony internetowej… miasta Ząbki. A od nas dowiedział się o niej ówczesny zarząd dzielnicy i radni. I to w czasie, gdy trwały przymiarki do realizacji kolidującej z przebiegiem ulicy inwestycji na stadionie DOSiR przy Kawęczyńskiej. Dowiedzieli się o tym od mieszkańców, a nie od władz miasta… Pozyskanie tych informacji doprowadziło do wieloletniego sporu, również na szczeblu sądowym, odnośnie sensowności realizacji projektu, którego przebieg kolidował nie tylko z ww. stadionem, ale przede wszystkim z zielenią w jednym z dwóch parków praskich (przy ul. Kawęczyńskiej). Koniec końców, po latach sporów, zaangażowania kilku tysięcy mieszkańców Szmulowizny i Michałowa, inwestycja powstała. W międzyczasie udało się nieco skorygować jej przebieg, co oszczędziło część drzew.
Z Wybrzeżem było podobnie. Gdzieś na początku drugiej dekady tego stulecia, na kanwie powodzi z 2010 r. w miejskich gabinetach zapadły decyzje o poprawie bezpieczeństwa powodziowego Pragi. Uznano, że można to zrobić budując wał przebiegający przez naturalny las łęgowy nad Wisłą, a przy okazji poszerzyć Wybrzeże Helskie. Po fali protestów, głównie organizacji ekologicznych, z drugiej części władze zrezygnowały. Na kilka lat zapadła cisza. Cisza, która uśpiła czujność nawet najczujniejszych. W tle trwały prace nad inwestycją, wojewoda mazowiecki wydawał tzw. zrid (zgoda na realizację inwestycji drogowej), bazując na zapisach drogowej specustawy, która dopuszcza do realizacji prac niezgodnych np. z zapisami planu miejscowego (tak jest w przypadku inwestycji na Wybrzeżu), bez oceny oddziaływania tej inwestycji na środowisko (mimo że co jeszcze raz podkreślę, przebiega ona przez obszar Natura 2000), wreszcie bez szerokich konsultacji społecznych, w ramach których wytłumaczono by mieszkańcom sens planowanych prac i przyrodniczych wyrzeczeń koniecznych do poniesienia. To ostatnie szczególnie dziwi w przypadku inwestycji wartej ok. 76 mln zł w kontrze do konsultacji społecznych w tak prostych sprawach, jak lokalizacja kilkudziesięciu ławek na dzielnicowych ulicach.
Właśnie w braku otwartego dialogu należy upatrywać źródła problemów, które pojawiły się w związku z pracami na Wybrzeżu. Póki decyzje o tym, jak nasze miasto ma się rozwijać, będą zapadały w zaciszu urzędniczych gabinetów. Takie sytuacje będą się powtarzać.
W tym kontekście nadzieją napawa postawa prezydenta Trzaskowskiego, który po okresie milczenia przyjechał do protestujących nad Wisłą, a następnie przystąpił do rozmów w formule okrągłego stołu. Na takie działania nigdy nie jest za późno!
Krzysztof Michalski
Porozumienie dla Pragi
Napisz do autora:
porozumieniedlapragi@gmail.com