Epilog Powstania na Pradze

Wkrótce po zaniechaniu walk Niemcy wezwali mieszkańców do opuszczenia miasta i stawienia się mężczyzn od 16 do 65 lat, w określonych punktach zbornych. Tylko nieliczni mieszkańcy Pragi usłuchali wezwania, toteż rozpoczęła się siłowa deportacja. Trwała do czasu zdobycia Pragi przez oddziały radzieckie i Wojska Polskiego, tj. do 14 września.

15 września, wyznaczony na komendanta miasta gen. Bolesław Kieniewicz, wydał rozkaz, nakazujący rozwiązanie wszystkich organizacji konspiracyjnych oraz stawienie się, w ciągu dwóch dni, wszystkim dowódcom organizacji podziemnych, pod groźbą sądu polowego. Pułkownik Antoni Żurowski zdecydował się na spotkanie z komendantem miasta. Wspomina to tak: Nie groźba sądu polowego skłaniała mnie do ujawnienia się, ale konieczność. Wiedziałem, że trzeba coś zrobić, ratować ludzi, którzy zostali jeszcze na Pradze, a których tu i ówdzie zaczęli aresztować.

18 września doszło do spotkania z gen. Bolesławem Kieniewiczem, a potem z gen. Zygmuntem Berlingiem - dowódcą I Armii Wojska Polskiego. Na tym spotkaniu płk Żurowski zadeklarował wstąpienie pozostałych na Pradze żołnierzy w szeregi Wojska Polskiego. Domagał się przy tym, aby praskiemu Obwodowi Armii Krajowej przypisać nazwę 36. pp LA, który podporządkowany operacyjnie dowódcy I Armii WP, weźmie udział w walkach o Warszawę.

Wierząc w pomyślne przyjęcie swojej propozycji, przygotował odezwę do podległych mu żołnierzy, aby wstępowali do Wojska Polskiego. Odezwa została wydana. Był to akt dobrej woli, który miał przekonać rozmówców, że ma szczere intencje, a odezwa stanowi pierwszy krok do powołania proponowanego 36.pp, którego skład stanowiliby żołnierze i oficerowie Armii Krajowej.

Komendant V rejonu, ppłk Zygmunt Bobrowski wydał rozkaz do podległych dowódców zgrupowań, żeby w sposób zorganizowany stawili się ze swymi żołnierzami na punkcie werbunkowym. Załącznik do tego rozkazu zawierał wykaz oficerów i podoficerów, przydzielonych do nowo tworzonego pułku.

Zaczęto werbunek. Rozmowy w sprawie powołania wyodrębnionej jednostki nie przybliżały się jednak do pomyślnego rozwiązania. Odezwa płk Żurowskiego do podległych żołnierzy, wbrew jego woli, została rozpropagowana i ogłoszona w prasie pod tytułem "Obwód Praga w całości w Wojsku Polskim" - w wersji odbiegającej od oryginału, m.in. przypisującej gotowość podporządkowania się Polskiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowego; byłaby to decyzja polityczna, która nie mieściła się w zamiarze komendanta. Był on żołnierzem konstytucyjnej armii, zaś przyjęcie zwierzchności PKWN byłoby odstępstwem od przysięgi, złożonej na wierność rządowi RP.

Odezwa płk Żurowskiego kierowana była wyłącznie do żołnierzy AK i powinna być im przekazana do wiadomości poprzez właściwych dowódców. Widząc, że propozycja utworzenia samodzielnej jednostki wojskowej złożonej z żołnierzy AK Obwodu Praga, została odrzucona - zrozumiał, że jest już swoim rozmówcom niepotrzebny, a prowadzone rozmowy są działaniem na zwłokę i swoistą grą. Ich plany były zupełnie inne, co potwierdziły najbliższe tygodnie. Postanowił przerwać rozmowy. 25 września wysłał do gen. Berlinga list, w którym m.in. napisał: Postanowiłem udać się do Warszawy, aby zameldować się u swoich przełożonych po dalsze rozkazy. Decyzję swoją uzasadniam następująco: Nie mogę złamać przysięgi, która na przestrzeni 5 lat pracy konspiracyjnej zbyt silnie zespoliła nasze wysiłki i jest podstawą dyscypliny wojskowej i wiary w naszych dowódców;

Nie zrozumiano mojej intencji, której celem była współpraca dla szybkiego oswobodzenia Warszawy wspólnymi siłami; Nie zgodzono się na moją propozycję współpracy wojskowej, lecz narzucono mi niemal siłą, taką treść odezwy, jaką rozplakatowano na Pradze. Ponadto, wykorzystano tę odezwę do propagandy w prasie, na co wyraźnie nie zgadzałem się w czasie rozmów w komendzie placu; Mając na uwadze wiarę w to, że dojdzie do uzgodnienia pomiędzy władzą naczelną wojskową Armii Krajowej a Wojskiem Polskim, zwłaszcza w osobie Pana generała, proszę o niezaprzysiężanie do czasu załatwienia przez komendę Główną Sił Zbrojnych w Kraju i zachowanie spoistości zarejestrowanych oddziałów AK pod dowództwem ppłk. Bobrowskiego.

Prośby płk. Żurowskiego nie wzięto pod uwagę, nie zachowano także spoistości oddziału ppłk. Bobrowskiego. Nie mając żadnej możliwości przedostania się za Wisłę, płk Żurowski przeniósł się do Świdra i tam 17 listopada został aresztowany. 13 kwietnia 1945 roku, wyrokiem sądu wojskowego został skazany na karę śmierci, zamienioną w kolejnym procesie na 10 lat pozbawienia wolności.

W czasie przewożenia skazanych do więzienia we Wronkach (był wśród nich płk Żurowski), na trasie pomiędzy Dęblinem a Garbatką, oddział partyzancki por. Bernaciaka zaatakował transport i oswobodził przewożonych, m.in. płk. Żurowskiego. Autor tych wspomnień, płk Bohdan Zawolski, prezes zarządu Środowiska Żołnierzy 6-XXVI Obwodu AK Związku Powstańców Warszawskich, zakończył je ogólną refleksją.

Spór historyków o to, czy Powstanie Warszawskie było czymś dobrym czy złym - trwa i na pewno trwać będzie jeszcze długo; być może, nie zakończy się nigdy. Przychylam się do opinii osób, które uważają, że przy podejmowaniu decyzji o wszczęciu Powstania chodziło o wykorzystanie resztki szans na niepodległość Polski. Polacy mieli prawo liczyć, że Warszawa otrzyma pomoc aliantów. Od pytania, dlaczego podjęliśmy walkę, słuszniejsze jest pytanie, dlaczego alianci nam nie pomagali; wszak byliśmy w tej samej koalicji antyhitlerowskiej, w której był także Związek Radziecki. Odpowiedź jest prosta: troska o własne interesy Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych była ważniejsza niż lojalność sojusznicza.

K.
7593