Sesja o połączeniu domów kultury

Odsyłam panią do Wikipedii

Jak ktoś się zaprze, to żadne, nawet najsensowniejsze argumenty, nie pomogą. A jeśli ten ktoś ma władzę, większość, to musi być tak, jak chce.

I tak było na styczniowej sesji Rady Dzielnicy Targówek. Większość się uparła i tyle. Najgorsze, że nie wiadomo, o co tak naprawdę chodzi.

Ponad trzygodzinna dyskusja dotyczyła pomysłu połączenia dwóch dzielnicowych domów kultury: „Świtu” i „Zacisza”. Mieszkanki i mieszkańców pomysł zaskoczył. Teraz wiem z różnych źródeł, że był drążony, tylko w tajemnicy, już w połowie minionego roku. Powstały nawet jakieś opracowania i wyliczenia. O tym na sesji nie było. Był natomiast pean na temat zamierzenia.

Jednak, by można było rozpocząć procedurę, konieczne było przyjęcie przez radę stanowiska w sprawie połączenia obu domów. I o to właśnie trwał bój.

Komisje za, mieszkańcy przeciw

Zabawne jest to, że użycie słowa dyskusja jest mocno na wyrost. O szczegóły pytali radni PiS, zaś pomysłodawcy, czyli radni klubu Platforma .Nowoczesna Koalicja Obywatelska, prawie nie odpowiadali. Aktywny był za to burmistrz Sławomir Antonik, który z uporem godnym lepszej sprawy, jak mantrę powtarzał, że to doskonały pomysł, że nie możemy być z kulturą w tyle za innymi dzielnicami, że połączenie pozwoli organizować więcej zajęć bezpłatnych i otwierać nowe miejsca aktywności kulturalnej.

Burmistrza wzmacniały podjęte poprzedniego dnia uchwały komisji kultury i budżetu, pozytywnie opiniujące stanowisko. Sławomir Antonik nie zwracał uwagi na pytania radnych PiS-u, którzy chcieli wiedzieć, dlaczego nie było konsultacji, wcześniejszej informacji o planach połączenia placówek; po co ten zamach na tożsamość domów kultury, po co łączyć coś, co w obecnym kształcie dobrze działa? Podobnie mówili mieszkańcy Bródna, korzystający z Domu Kultury „Świt” i zaciszanie, których ulubioną placówką jest Dom Kultury „Zacisze”. Nie widzą sensu w łączeniu, skoro każdy z domów kultury przede wszystkim „obsługuje” swoje mieszkanki i mieszkańców; ma specyfikę i odrębność działań. Emilia Bartkowska, reprezentująca związek zawodowy pracowników DK „Świt”, stwierdziła, że zbyt mało wiadomo na temat pomysłu, a połączenie dwóch podmiotów nie gwarantuje lepszego funkcjonowania.

Za wyjątkową można uznać jedną z wypowiedzi burmistrza Antonika, który stwierdził, że ani jedna, ani druga strona nie opiera się na racjonalnych przesłankach. Jest to przerzucanie się argumentami dotyczącymi niewiadomych. Stanowisko daje szansę rozwoju, bez tego kulturę na Targówku czeka status quo. Jak mówił, przed nami wybór to, czy to. Wybór kierunku.

Pytanie: Czy status quo oznacza „źle”?

Lekarstwo na wszystko

Radni PiS postulowali, by najpierw porozmawiać z mieszkańcami, potem wrócić do tematu. Nie dało rady. Jakiekolwiek informacje o pozytywach połączenia chciała uzyskać radna Marta Borczyńska (PiS). Zapytała o to radną Jadwigę Ciastek (Platforma. Nowoczesna Koalicja Obywatelska), przewodniczącą komisji kultury i promocji. W odpowiedzi usłyszała: „Odsyłam panią do Wikipedii”, choć wcześniej na Facebooku radna Ciastek pisała, że zna takie dobre przykłady. Naciskana, po jakimś czasie, podała rozwiązania zupełnie niepasujące do sytuacji na Targówku.

Trzygodzinne przerzucanie się słowami, do niczego konstruktywnego – z punktu widzenia opozycji – nie doprowadziło. Zarząd i radni, którzy zgłosili projekt stanowiska, okopali się na stanowiskach. I nie to jest najgorsze. Trudno by podobało się to, że kolejne wypowiedzi wnioskodawców wykluczały się. Na przykład najpierw była mowa, że bez rozpoczęcia procedury, czyli przyjęcia stanowiska, dzielnica nie będzie miała wpływu na dalszy proces łączenia, a po chwili, że będzie miała wpływ, tylko trochę później. Trudno było się w tym wszystkim połapać. I może o to chodziło.

W każdym razie, jeśli ma się większość, można wszystko, stwarzając pozory demokratycznych działań. Głosami radnych klubu radnych Platforma. Nowoczesna Koalicja Obywatelska i koalicjanta, czyli klubu radnych „Mieszkańcy Bródna - Targówka – Zacisza”, stanowisko zostało przyjęte.

Co będzie dalej, czas pokaże. Jednego można się spodziewać: głosy mieszkanek i mieszkańców nie będą brane pod uwagę. To nie pierwszy raz, kiedy władze Targówka pokazują, kto rządzi. Wygląda na to, że zapomniały, iż samorząd to wszystkie mieszkanki i mieszkańcy i należy im się głos w ważnych dla społeczności sprawach.

Jolanta Zientek-Varga