Po sąsiedzku
Pisałam już o myjni przy ul. Kotsisa, mając nadzieję, że kolejny raz tematu nie będę musiała poruszać, co najwyżej chwaląc urzędników za zrozumienie i współpracę. Nic z tych rzeczy.
Teren myjni jest położony bezpośrednio przy placu zabaw dla dzieci i stanowi swego rodzaju wizytówkę osiedla dla osób skręcających z ul. Jagiellońskiej. Obecnie wyjątkowo odpychającą. Myjnia od sierpnia ma nowych najemców, którzy dbają o budynek, ale o teren i jego wygląd już wcale. Plac jest zaśmiecony, zastawiony różnymi sprzętami i samochodami. Jest to obecnie miejsce postoju samochodu po wypadku, furgonetek, tira bez naczepy, samochodów obsługi i klientów. Nie temu powinna służyć myjnia, a na pewno nie przy placu zabaw dla dzieci i wjeździe na osiedle.
Na wysłane w sierpniu w imieniu Rady Kolonii Śliwice pismo oraz monit z października, pani burmistrz Ilona Soja-Kozłowska nie odpowiedziała do dziś. Podobnie nadzorowany przez nią Wydział Gospodarowania Nieruchomościami, który całkowicie zignorował także wniosek rady o wyłączenie z najmu działki położonej bezpośrednio od ul. Kotsisa i przeznaczenie na potrzeby mieszkańców, np. dosadzenie tam zieleni izolacyjnej. Teraz zamiast niej stoi samochód po wypadku... Pismo w tej sprawie było wystosowane jeszcze w grudniu ubiegłego roku. Czy znaczy to, że ważne są tylko pieniądze z najmu, a reszta dla urzędników i pani burmistrz jest zupełnie nieistotna?!
Myślę, że przykład ten jest także ważny w kontekście planów dzielnicy powoływania kolejnych rad osiedli. Zachęcając mieszkańców do współdecydowania o własnej okolicy, należałoby się wykazać w tym względzie konsekwencją i diametralnie zmienić podejście. Inaczej będzie to próżny trud, wielkie rozczarowania i kolejne wyrzucone pieniądze.
Karolina Krajewska
przewodnicząca
Rady Kolonii Śliwice