Białołęcka karuzela

Krzyż nadal passe

Minęły już 4 tygodnie od czasu, kiedy prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, przy cichej aprobacie zarządu dzielnicy Białołęka, usunął ze ściany białołęckiego ratusza krzyż. W związku z licznymi telefonami i apelami mieszkańców po ostatniej publikacji, postanowiłem do tego tematu powrócić i przytoczyć kolejną garść argumentów, dlaczego krzyż powinien wrócić na swoje miejsce. Ratusz dzielnicy Białołęka wraz z salą ślubów został wbudowany ponad 20 lat temu. W zamyśle architektów i ówczesnych włodarzy dzielnicy krzyż miał być obecny w przestrzeni ratusza od samego początku. Zgodnie z tym zamysłem twórcy białołęckiej wspólnoty samorządowej - zarząd gminy Białołęka i radni umieścili krzyże w sali konferencyjnej, w pokoju radnych oraz w sali ślubów. Umieszczenie krzyża w przestrzeni ratusza gminy Białołęka u progu tworzenia się nowej wspólnoty samorządowej po dokonanej reformie było wyrazem szacunku i przywiązania do chrześcijańskich korzeni Rzeczypospolitej Polskiej, historii naszej ojczyzny oraz lokalnej tradycji. Krzyże zawisły na ścianach pomimo że ówczesne władze lokalne składały się z osób o zróżnicowanych poglądach i wywodziły się z różnych środowisk politycznych. Przez cały okres białołęckiej samorządności gminnej oraz dzielnicowej nikt nie kwestionował obecności krzyża w przestrzeni publicznej i nie podejmował prób zdejmowania go ze ścian. Radni i burmistrzowie zmieniali się, ale w kwestii krzyża panowała zgoda. Przez 20 lat krzyż nie wywoływał kontrowersji, czego najlepszym potwierdzeniem jest brak skarg czy wniosków osób korzystających z infrastruktury urzędu. Dlaczego zatem teraz krzyż został usunięty? Wyjaśnienia należy szukać we współczesnej historii Polski. Nie pierwszy raz podejmowana jest próba stworzenia tak zwanego „nowego człowieka”, który miałby być kolejnym etapem ewolucji. Warunkiem powstania wyzwolonego z tradycji, kultury i oczywiście religii (chrześcijańskiej) nowego człowieka jest zaprzeczenie przyjętym przez naszych przodków normom społecznym. Był to główny cel, który łączył komunistów. A przypomnę, że komunizm dla ludzkości był czymś straszniejszym niż narodowy socjalizm. Sowieci chcieli podbić całą ludzkość i sprowadzić człowieka do roli trybika wielkiego, czerwonego molocha. Zarząd dzielnicy Białołęka, składający się z przedstawicieli POKO oraz ugrupowania Razem dla Białołęki twierdzą, że nie mają kompetencji, by bronić krzyża. Szanowni Państwo, zapytam retorycznie: co by było, gdyby za komuny nie znaleźli się w Polsce odważni liderzy, gotowi bez żadnych kompetencji, stanąć przeciwko prymitywnej, antychrześcijańskiej ideologii komunistycznej? W jakim świecie przyszłoby nam dzisiaj żyć?

Łukasz Oprawski
szef klubu radnych PiS
na Białołęce
lukasz.oprawski@gmail.com