Białołęcka karuzela

Zakładnicy „Czajki”

Sprawa, którą chcę Państwu przybliżyć, dotyczy mieszkań pracowników Oczyszczalni Ścieków „Czajka”. Mieszkańcy dwóch bloków na Tarchominie przez ponad 20 lat inwestowali własne pieniądze w mieszkania, aż nagle dowiedzieli się, że zakładowe niegdyś lokale są już komunalne i nie tylko nie mogą ich wykupić, ale też mogą zostać z nich wyrzuceni. Chodzi o dwa bloki na Białołęce z 600 mieszkańcami przy ul. Świętosławskiego 4 i Van Gogha 11. Oba budynki postawiło miasto we współpracy z MPWiK. Wprowadzali się tam pracownicy oczyszczalni Czajka. Przyjeżdżali z całej Polski, zwabieni tymi mieszkaniami i deklaracjami władz spółki, że w przyszłości będą mogli te mieszkania wykupić. Warunkiem była zaliczka w wysokości 50-krotności czynszu w jednym budynku i 170-krotności czynszu w drugim, co stanowiło kwoty wielokrotnie przekraczające zwyczajową wówczas kwotę kaucji, która wynosiła 6-krotność czynszu. Nic więc dziwnego, że w związku z tym mieszkańcy nie spodziewali się żadnych problemów podczas wykupu mieszkań na własność. Przygotowali wyceny lokali i wnioski o wykup. Jednak miasto, na trzy dni przed wejściem w życie uchwały, która zakazuje sprzedaży mieszkań, jeżeli miasto jest 100-procentowym właścicielem, przejęło oba bloki na własność. Tym samym, z dnia na dzień mieszkańcy zostali pozbawieni możliwości ich wykupu, a urzędnicy zaczęli weryfikować czy lokatorom w ogóle zajmowany lokal przysługuje. Jarosław Szostakowski, szef klubu PO w radzie miasta deklaruje, że nikt z mieszkania wyrzucany nie będzie, jednak zwrot wpłaconej zaliczki otrzymają tylko ci, którzy dobrowolnie się wyprowadzą. Jak to możliwe, że prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz jednym lekką ręką oddawała całe kamienice, a w tym samym czasie odbierała dorobek całego życia wieloletnich pracowników MPWiK i mieszkańców Warszawy, zaangażowanych w rozwój i utrzymanie miasta? Problem zbycia lokali w przedmiotowych budynkach do dnia dzisiejszego nie został rozwiązany. Najemcy, którzy przed wielu laty, będąc przekonani, iż otrzymują przydziały na mieszkania zakładowe wpłacili kaucję w wysokości, która w tamtych czasach pozwoliłaby im na wniesienie wkładu w mieszkaniach spółdzielczych, do dnia dzisiejszego nie mają wyjaśnionej sytuacji lokalowej. Na skutek stanowiska miasta Warszawy odmawiającego zbycia, stali się „niewolnikami” zajmowanych lokali, których nie mogą ani wykupić, ani opuścić. Przez te wszystkie lata zainwestowali w swoje lokale znaczne środki. Dziwi bardzo bezduszne stanowisko Zarządu Dzielnicy Białołęka z marca tego roku, w którym stwierdza się, że miasto nie jest zobowiązane do sprzedaży tych mieszkań, w związku z czym zarząd dzielnicy „do 2022 roku nie planuje sprzedaży lokali mieszkalnych na rzecz najemców, stanowiących własność m.st. Warszawy, położonych na terenie dzielnicy Białołęka”. Pod pismem podpisał się Jan Mackiewicz, wiceburmistrz dzielnicy Białołęka z RdB (koalicjant PO). Przypomnę, że motto ugrupowania Razem dla Białołęki brzmi: „Zawsze z mieszkańcami!” Jak widać znowu nie tym razem.

Łukasz Oprawski
szef klubu radnych PiS
na Białołęce