Po sąsiedzku
Początek okresu grzewczego z temperaturami bliskimi zera to powrót do tematu smogu.
W miniony weekend, także dzięki północnym wiatrom i nieco mniejszemu ruchowi drogowemu, zanieczyszczenia utrzymywały się w centralnej Warszawie, w tym na Pradze Północ, na dość niskim poziomie. Znacznie gorzej było na linii otwockiej, gdzie nadal wiele domów jest opalanych węglem. Czerwoną kropką na Pradze są też Śliwice, gdzie ogrzewanie jest problemem od dawna. Co prawda, wielu właścicieli zainwestowało w kocioł i centralne zasilane gazem, ale są też mieszkania ogrzewane przez kominek. Grzejniki elektryczne są nieefektywne, a takie ogrzewanie bardzo drogie. Co cieszy, właśnie znika jeden z kopciuchów w zasobie komunalnym. Zastąpi go instalacja gazowa. Niestety, ze względu na niewielką skalę zabudowy, szanse na podłączenie domów na osiedlu Śliwice do miejskiej sieci są niepewne.
Tymczasem na początku października Minister Środowiska podpisał rozporządzenie obniżające dotychczasowe poziomy alarmowania oraz informowania o smogu. Do tej pory wynosiły one odpowiednio: 200 i 300 mikrogramów na metr sześcienny dla pyłu PM10. Przyjęta zmiana obniża je do 100 i 150 mikrogramów. To krok w dobrym kierunku, choć rekomendacje Ministerstwa Zdrowia wskazują, że powinny to być jeszcze niższe progi, na poziomie 60 i 100 mikrogramów na metr sześcienny.
Miasto Warszawa uruchomiło dopłaty do wymiany kotłów i pieców na węgiel na bardziej ekologiczne. Można uzyskać też dofinansowanie do instalacji fotowoltaicznej. Wzrasta również świadomość samych mieszkańców na temat zagrożeń, jakie powoduje smog. Pojawia się coraz więcej czujników pomiaru zanieczyszczeń, kupowanych, bądź konstruowanych samodzielnie na dedykowanych temu warsztatach. Czujnik wysyła wyniki swoich pomiarów w czasie rzeczywistym do sieci. Jednym z najpopularniejszych obecnie, jest system Airly, którego czujników jest w Warszawie ponad 100. Zakupują je także niektóre urzędy dzielnic. Kiedy Praga Północ? Detektor zanieczyszczeń można też wykonać samodzielnie, płacąc tylko za materiały. Projekt opracował start-up Luftdaten we współpracy z Uniwersytetem w Stuttgarcie. Jak twierdzą propagatorzy tego systemu z Warszawskiego Alarmu Smogowego: „pomiary czujnikiem Luftdaty nie są aż tak dokładne jak pomiary o wiele droższymi czujnikami na stacjach GIOŚ, jednak poziom zanieczyszczenia powietrza pyłami zawieszonymi, które rejestrują, są bardzo zbliżone, a trendy (wzrosty i spadki zanieczyszczeń) są takie same”.
Więcej informacji na https://poszukiwaczepowietrza.pl.
Karolina Krajewska
przewodnicząca
Rady Osiedla Śliwice