Chłodnym okiem

Wybory

Do wyborów parlamentarnych pozostał niespełna miesiąc. Listy ogólnopolskie udało się zarejestrować tylko pięciu komitetom i tylko te będą się liczyły w grze o mandaty. Nie będę się wysilał na argumentację, jak ważne są te wybory. Każde są ważne, te szczególnie dla aktualnie rządzących. Ważne dla każdej partii jest potwierdzenie jej mandatu do dalszego sprawowania władzy i dalsze dopieszczanie wyborców. Udawało się to w latach minionych Platformie Obywatelskiej, pytanie, czy uda się Prawu i Sprawiedliwości. Jeśli wierzyć sondażom, mają to jak w banku, ale sondaże często się rozjeżdżają z rzeczywistością. Wiele zależy od frekwencji wyborczej, analitycy twierdzą, że wysoka będzie sprzyjała opozycji, bo PiS ma swój twardy elektorat, który zawsze idzie do wyborów, a elektoraty opozycji są większe, ale chimeryczne. Pytanie, które mnie bardziej nurtuje, to co po wyborach. Czy powstanie stabilna większość parlamentarna, zdolna kierować państwem bez wstrząsów, utrzymać stabilność rozwoju, zrealizować postulaty wyborcze, nie niszcząc gospodarki? Dziś nikt nie mówi, że Polska to kraj w ruinie. Władza snuje wielkomocarstwowe plany nowych innowacyjnych inwestycji gospodarczych, ale na razie tylko snuje. Na razie słyszę tylko o piątce plus, piątce Kaczyńskiego itp. Wszystko sprowadza się do rozdawnictwa; zwolnienia z PIT do 26 roku życia, obniżenia wysokości PIT z 18% na 17%, wyższe koszty uzyskania przychodu, 13. emerytura i renta, uzupełnienie 500 plus na pierwsze dziecko. Wszystko są to środki, których nie daje nam rząd. Rząd nie ma swoich pieniędzy. To są środki z budżetu państwa, dystrybuowane przez aktualną władzę. Jak komuś się daje, to komuś trzeba zabrać. Uszczelnienie VAT - bardzo dobrze, podwyżki ZUS dla przedsiębiorców już mniej fajnie. Ogólne podwyżki towarów i usług fatalnie. Pieniądze dawane jedną ręką są drugą odbierane. Najbardziej na tym tracą ci, którzy nie są beneficjentami żadnej z „piątek”. Rośnie inflacja, jak tak dalej pójdzie to obietnice wzrostu płacy minimalnej, o których mówił prezes, nie będą nic warte, bo chleb będzie kosztował 10 zł. Już raz byłem milionerem przed 1990 rokiem. Nie bardzo chciałbym do tych czasów wracać. Może się okazać, że nasze hipotetyczne emerytury zeżre inflacja. Gospodarkę łatwo rozregulować, a strumień euro na dziś ją zasilający nie będzie wieczny. Wybierzmy mądrze.

Ireneusz Tondera
przewodniczący
Rady Dzielnicy Praga Północ
m.st. Warszawy
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl