Społeczny obserwator
Krzyże celtyckie, swastyki, „elki” w kółeczku, emblematy innego warszawskiego klubu zawieszone na szubienicy, tzw. tagi, wulgaryzmy, męskie genitalia - to najczęstsze formy bohomazów, a w praktyce aktów wandalizmu, spotykane na elewacjach budynków, przystankach komunikacji miejskiej, ekranach akustycznych, wiatach śmietnikowych, ławkach, latarniach czy drzwiach. Śmiem twierdzić, że budynki nietknięte przez wandali to w ujęciu procentowym jednocyfrowa mniejszość na terenie Pragi. Obrywają równo wszyscy, a więc budynki komunalne, spółdzielcze, prywatne, urzędy i kościoły. Najbardziej boli, gdy bohomazy pojawiają się na budynkach dopiero co wyremontowanych, szczególnie ze środków programu rewitalizacji oraz na zabytkach. Zniszczenia dokonane przez pseudoartystów są ogromne. Same koszty usuwania bohomazów, czy odmalowywania ścian można liczyć w setkach tysięcy złotych, szczególnie w przypadku obiektów zabytkowych.
Po licznych zgłoszeniach mieszkańców urzędnicy zdają się dostrzegać problem, ale reakcje następują powoli, co widać choćby po wysprejowanych elewacjach kamienic przy ul. Kłopotowskiego, gdzie krzyże celtyckie (jeden z symboli rasistowskich) nie niepokojone przez administratorów widać już kolejny rok. Nasze stowarzyszenie postanowiło w tej sprawie zainterweniować u władz dzielnicy. Złożyliśmy petycję dotyczącą problemu pseudograficiarzy. Pierwsze pozytywne efekty są: elewacje budynków remontowanych w ramach programu rewitalizacji mają być pokrywane powłoką antygraffiti, umowy o utrzymanie budynków komunalnych w sprawności zostaną poszerzone o usuwanie bohomazów z elewacji, ponadto dowiedzieliśmy się, że umowy ubezpieczeń budynków zawierają zapisy odszkodowawcze w przypadku zniszczeń elewacji.
Zależy nam jednak, by prócz działań ad hoc, wdrożyć rozwiązania systemowe, takie jak np. stworzenie na wzór funkcjonującego w Śródmieściu w ramach struktur ZGN specjalnego zespołu ds. walki z grafficiarzami, dysponującego środkami finansowymi, które pozwalają na natychmiastową reakcję w przypadku zniszczeń. Błyskawiczne działania są tutaj kluczowe. Brak reakcji, czy ciągnące się miesiącami biurokratyczne przepychanki, zachęcają wandali do kolejnych działań. Za jednym, dwoma tagami, pojawiają się kolejne, aż jest ich tyle, że jako mieszkańcy przestajemy, często z bezsilności, zwracać na ten problem uwagę… Zależy nam również na wyznaczeniu na terenie dzielnicy kilku legalnych miejsc, gdzie będzie można sprejować. Nie wrzucamy wszystkich sprejujących do jednego worka z napisem „wandale”, dostrzegając u części talent, który można spożytkować do upiększenia praskiej przestrzeni.
Krzysztof Michalski
Porozumienie dla Pragi
porozumieniedlapragi@gmail.com