Po sąsiedzku
Już to wiemy: nie uda się uniknąć zmian klimatu. Możemy jednak ograniczać ich skutki. Dlatego w ślad za zmianami klimatycznymi musi iść dostosowywanie do nich naszych miast. Opracowanie, jakie zleciły władze Warszawy, nie daje gotowych recept, stanowi jedynie ramowy program, który ma być głosowany przez Radę Warszawy w czerwcu.
Co nam grozi? Przede wszystkim bardzo gorące lata, susze, wichury i gwałtowne ulewy. Warszawa już obecnie jest wyspą ciepła, zarówno latem, jak i zimą, gdzie różnica temperatury w stosunku do okalających obszarów, wynosi 1,5oC, a nawet więcej. Kliny nawietrzające działają na obrzeżach, w centrum ich rola zanika - od lat są zabudowywane.
Stosunkowo najlepiej działa przewietrzanie wzdłuż Wisły, a także kanały linii kolejowych, ale to stanowczo za mało dla poprawy jakości powietrza. Na Pradze Północ oraz w dzielnicach peryferyjnych jest wciąż wiele pieców bezklasowych, tzw. kopciuchów, a liczba samochodów, w tym z wyciętymi filtrami cząstek stałych, wciąż rośnie. Jest i pozytyw – wg ostatnio opublikowanych wyników badań, odsetek osób korzystających z komunikacji miejskiej jest na Pradze Północ najwyższy w Warszawie (63%).
Miasto stoi przed nie lada wyzwaniem: co zrobić, żeby dostosować infrastrukturę do zmian klimatycznych, nie pogarszając jakości życia mieszkańców? Odpowiedzią na nawalne deszcze powinno być odbetonowywanie, czyli zwiększanie chłonności podłoża, więcej zieleni, także na upały, inwestowanie w rozproszone źródła energii oraz oszczędzanie wody.
Szczegółowe rozwiązania poznamy pewnie dopiero po akceptacji dokumentu strategicznego, a opracowanie przepisów wykonawczych może potrwać dwa lata. Za wolno? Z pewnością. Mają o tym swoje zdanie ludzie młodzi, którzy nie chcą bezczynnie czekać. Nie chcą też do zmian się adaptować, ale im przeciwdziałać, czemu dali wyraz podczas strajku szkolnego. Słuchajmy ich i bądźmy rozważni w codziennych wyborach. Los przyszłych pokoleń jest w naszych rękach.
Karolina Krajewska
przewodnicząca
Rady Kolonii Śliwice