Dawna poradnia dla dzieci przy ul. Majowej

Klasyka postępującej dewastacji

Już kilka razy myślałam o tym, by zająć się tematem postępującej dewastacji budynku dawnej poradni dla dzieci przy ul. Majowej 4 na Bródnie, ale jakoś się nie składało. Zmobilizował mnie list Czytelniczki.

„Szanowna Redakcjo, może zainteresuje Państwa następujący temat na łamy gazety? Jestem zaniepokojona niszczejącą kamienicą przy ul. Majowej, która kiedyś służyła mieszkańcom jako przychodnia. Od dłuższego czasu opuszczony budynek niszczeje w zastraszającym tempie, na dowód czego załączam zdjęcia. Ciekawa jestem, kto jest gospodarzem tej posesji? Kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy? Jak to jest możliwe, że jako społeczeństwo, pozwalamy sobie na tak wielkie marnotrawstwo, nie wspomnę już o estetyce! Pozdrawiam serdecznie!

mieszkanka Bródna
z ul. M. K. Ogińskiego”


Jak to z poradnią było?

W przychodni dla dzieci przy ul. Majowej 4 przyjmowano pacjentów przez wiele lat. Tak było do końca maja 2012 roku. Od 1 czerwca placówka zaczęła działać w wyremontowanym budynku przy ul. Poborzańskiej 6 jako Poradnia Podstawowej Opieki Zdrowotnej dla Dzieci w nowo otwartej Przychodni Rejonowo-Specjalistycznej. Jak informował „Kwartalnik Pacjenta”, poradnię przy ul. Majowej zamknięto po kilkudziesięciu latach z powodu złych warunków lokalowych. Przy Poborzańskiej wydzielono dużą powierzchnię na parterze m.in. z częścią dla dzieci zdrowych i chorych i gabinetem zabiegowym. Poradnia w nowym miejscu, już prawie siedem lat, zapewnia podstawową i specjalistyczną opiekę zdrowotną.

Z Majowej do nowej placówki przeszedł cały personel: pielęgniarki i lekarze. Przeniesiono też kartotekę, dzięki czemu karty wszystkich dzieci i historie choroby są dostępne w nowej poradni.

Opuszczony budynek, początkowo po prostu zamknięty, z roku na rok coraz bardziej niszczał i nadal podupada.
Własność prywatna

– To już nie nasza sprawa, nie administrujemy tym budynkiem, to własność prywatna – mówi Marcin Jakubowski, dyrektor Samodzielnego Zespołu Publicznych Zakładów Lecznictwa Otwartego (SZPZLO) Warszawa – Targówek, w którego strukturze była Majowa 4. – Wystosowałem wniosek do Biura Ewidencji Gruntów i Budynków urzędu miasta o wykreślenie SZPZLO jako zarządcy i w ubiegłym roku zostało to uwzględnione.

Jak wyjaśnia dyr. Jakubowski,  wcześniej próbował przekazać właścicielom budynek, co się nie udało. W związku z czym wypowiedział wszystkie umowy związane z korzystaniem z mediów.

Z właścicielami trudno się porozumieć. Jak dowiedziałam się w Zakładzie Gospodarowania Nieruchomościami Targówka, spadkobierców jest 40. Prawdopodobnie mają problem z dogadaniem się. A budynek niszczeje. Ale to własność prywatna, czyli świętość. Nic nikomu do tego. Poza właścicielami.

Oddane w ramach zwrotu

– Budynek został przekazany w ramach zwrotu i obecnie niczego nie możemy zrobić – tłumaczy Rafał Lasota, rzecznik prasowy Targówka. – Wiem, że sprawa jest w sądzie i nie wiadomo, jak się zakończy. Spadkobiercy mogą zrzec się spadku. Czekamy na zakończenie sprawy, co powinno nastąpić za miesiąc.

Jak widać, w tej chwili jest pat. Własność, to własność. Po pierwsze, nikt nie ma prawa wchodzić na teren posesji; a po drugie z publicznych pieniędzy urząd – nawet, gdyby mógł – nie będzie remontował prywatnej kamienicy.

To, że budynek od dawna jest użytkowany przez różne osoby, to inna sprawa. To nielegalne, ale nikogo to nie obchodzi. Jak widać nawet właścicieli, którzy w żaden sposób nie zabezpieczyli domu. Dewastacja postępuje. Kolejne okna są wybijane, powiększają się dziury w dachu, przybywa wulgarnych napisów, przybywa wokół śmieci. Najwyraźniej właścicielom to nie przeszkadza. I tak niszczeje, i pewnie się rozpadnie, kolejna kamienica na Bródnie. Skoro nikt nie reaguje na dewastację, to znaczy, że wolno…

Tekst
Jolanta Zientek-Varga