Społeczny obserwator

Praga w psich odchodach 2

Jeden z moich ubiegłorocznych felietonów w całości poświęcony był sprawie ważnej z punktu widzenia estetyki przestrzeni, w której żyjemy. Choć sprawa ta nie jest na pierwszy rzut oka tak ważna, jak prowadzone na Pradze remonty kamienic, w dłuższej perspektywie rzutuje równie negatywnie na odbiór praskiej przestrzeni, jak właśnie sypiące się elewacje budynków. Chodzi oczywiście o psie odchody, które w ilości niespotykanej do tej pory na dobre zagościły na praskich trawnikach i chodnikach. Na nieszczęście bagatelizujących problem psich kup, topniejące śniegi nie rozpuściły tego, co pozostawiają praskie czworonogi.

Do problemu sprzątania po psach wracam również dlatego, że sam dołączyłem w minionym roku do grona „psiarzy”. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie nabyliśmy, nim pojechaliśmy z żoną po naszą czworonożną koleżankę do schroniska, był zestaw worków na psie odchody. Prawdę mówiąc nie wyobrażaliśmy sobie, by decydując się na psa, nie opiekować się nim na 100%. Na 100% oznacza nie tylko, że pies będzie zabierany na spacery i dostanie jedzenie, ale również że będziemy sprzątać to, co pozostawi po sobie. A mimo średnich gabarytów nasza Luna (beagle) potrafi pozostawić po sobie naprawdę sporo. Średnio dwie niespodzianki dziennie, to daje tygodniowy wynik na poziomie 14, po miesiącu prawie 60, a po roku 720 kup. Dlaczego tak skrupulatnie to wyliczam? Ano dlatego, że jeśli w pobliżu mieszka np. 10 osób nie sprzątających po swoich psach, po roku na trawnikach i chodnikach leży ponad 7 tys. psich kup! Teraz łatwiej zrozumieć, dlaczego w przypadku niektórych ulic (moje faworytki to £ochowska, Siedlecka, Inżynierska i Stalowa) trudno przejść kilka metrów, by nie natknąć się na psie odchody.

Wielu właścicieli psów nic sobie z tego nie robi, odwracając głowę, gdy pies załatwia potrzeby fizjologiczne, albo odpowiadając agresją na pytania, dlaczego nie sprzątają po swoich pupilach. Na problem nie reagują również jednostki samorządowe odpowiedzialne za utrzymanie czystości. Quad z odkurzaczem do sprzątania, który dawniej jeździł po ulicach Pragi, od paru lat „garażuje” w nieznanym miejscu, akcje grabienia zdarzają się pewnie raz w roku i obejmują jedynie główne ulice, a w stawianych masowo przy ulicach i na skwerach dyspenserach na woreczki tych ostatnich notorycznie brakuje. Nie widać też strażników miejskich, którzy mają przecież możliwość karania mandatem osób, które nie sprzątają po pieskach.

Skoro więc nie możemy w kwestii psich kup liczyć na urzędników, weźmy sprawy w swoje ręce. Dosłownie, zgodnie z hasłem „Twój pies, twoja kupa”. Sprzątanie po piesku nie boli, nie jest męczące i nie przynosi wstydu, co wiem z własnego doświadczenia. Jest dowodem odpowiedzialności za czworonoga i troski o inne osoby korzystające ze wspólnej przestrzeni. Infrastruktury do sprzątania na Pradze nie brakuje. Tylko w ostatnich latach, m.in. dzięki niżej podpisanemu, na ulicach pojawiło się 250 nowych koszy na śmieci i psie odchody (przypominam, że worki z psimi kupami można wrzucać również do zwykłych koszy). Stanęły też dyspensery na woreczki, informujące przy okazji o obowiązku sprzątania. Potrzeba tylko dobrej woli i przyzwoitości, o co w wielu przypadkach trudno. Wierzę jednak, że podobnie jak mi, również innym posiadaczom psów Praga nie jest obojętna i zechcą zadbać o przestrzeń Pragi. Przestrzeń wolną od psich kup!

Krzysztof Michalski
Porozumienie dla Pragi
Napisz do autora:
porozumieniedlapragi@gmail.com