Białołęcka karuzela
Wygląda na to, że nowy zarząd naszej dzielnicy, składający się z przedstawicieli Platformy Obywatelskiej, .Nowoczesnej oraz ugrupowania Razem dla Białołęki, zaczyna wycofywać się z przedwyborczych obietnic. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wycofał się już chyba ze wszystkich, a jak wiadomo przykład idzie z góry, więc nie ma się co dziwić
Na ostatnią sesję rady dzielnicy Białołęka przyszły młode mamy, mieszkanki Białołęki. Co skłoniło je do zajęcia się sprawami dzielnicy, skoro w tym okresie z pewnością mają co robić i o czym myśleć? Żeby zachować maksimum obiektywizmu powściągam się od wyrażenia własnego komentarza i przytaczam pytania, jakie do nowego zarządu skierowały młode mamy:
1. Dlaczego dzielnica zwleka z zakupem przedszkola, na które w poprzedniej kadencji zostały zabezpieczone środki w wysokości 7,5 mln zł?
2. Czy prawdą jest, że zarząd planuje z tego zakupu zrezygnować? Przed wyborami obiecano, że przedszkole zostanie zakupione niezwłocznie.
3. Dlaczego dzielnica wydaje w tym rejonie kolejne pozwolenia dla deweloperów na budowę kolejnych bloków?
4. Czy prawdą jest, że jedna z placówek oświatowych dla dzieci z Białołęki będzie funkcjonować w trybie na 4 zmiany?
5. Czy prawdą jest, że środki publiczne zostały przeznaczone na prywatne przedszkole, które teraz decyzją nowego zarządu ma zostać zlikwidowane?
Na koniec wypowiedzi dowiadujemy się jeszcze, że zarząd poprosił przybyłe mamy o „szybki wniosek”. I tu już pozwolę sobie na komentarz. Nie bardzo rozumiem dlaczego, jako włodarze dzielnicy, zarząd i radni, nie możemy zajmować się sprawami mieszkańców z należytą uwagą. Dlaczego musi to się odbywać w formule szybkich wniosków? Ale chyba staje się to już regułą, że jak jakieś ugrupowanie zacznie współpracować z warszawską Platformą Obywatelską, to zaczyna też bać się kontaktu z mieszkańcami.
Łukasz Oprawski
szef klubu radnych PiS na Białołęce