Przełom poprzedniego i obecnego roku przyniósł bezpowrotne zmiany na rzemieślniczej mapie Pragi. Zniknęły dwie uznane pracownie rzemieślnicze, obie z branży krawieckiej. Zakład Jerzego Hlasnego, znanego nie tylko klientom, jako „Pan Igiełka”, przy Wileńskiej 11 został zamknięty w związku z odejściem mistrza na emeryturę. Z kolei będąc już na emeryturze, pracownię krawiecką na Szmulkach, przy Siedleckiej 27, wciąż prowadził Józef Oliwiński. Niestety, na początku grudnia ub. roku mistrz Józef nagle zmarł. Zakład przy Siedleckiej wraz ze śmiercią swojego właściciela został formalnie zamknięty, a pozostawione wyposażanie, w tym wiele cennych narzędzi krawieckich, gromadzonych przez Oliwińskiego przez całe życie zawodowe, znalazło nowych nabywców.
To powtarzające się przykłady zmian zachodzących w środowisku rzemieślniczym nie tylko na Pradze, ale i w całym mieście. Spośród ok. 60 pracowni rzemieślniczych zmapowanych kilka lat temu na Pradze-Północ przez aktywistów ze stowarzyszenia „Miasto jest Nasze” kilka bezpowrotnie zniknęło. Najczęstsze powody to oczywiście czynniki biologiczne (podeszły wiek i brak następców), napływ masowej produkcji, szczególnie z Chin, a także konieczność opuszczenia dotychczasowych zakładów w związku z realizowanymi na Pradze nowymi inwestycjami. W tym ostatnim przypadku część starszych rzemieślników nie jest już tak chętna do rozpoczynania wszystkiego od nowa, w często nieznanym miejscu. Jeśli rzemieślnicy nie mają przy tym młodszych następców (a najczęściej nie mają), tym łatwiej podjąć decyzję o likwidacji dotychczasowej działalności.
Sytuacja nie jest jednak tak dramatyczna. Mimo faktycznej likwidacji szkolnictwa zawodowego o profilu rzemieślniczym, w przestrzeni nie tylko Pragi zaczynają pojawiać się nowi rzemieślnicy. To z jednej strony osoby z doświadczeniem zawodowym z korporacji, które na pewnym etapie życia postanowiły się przebranżowić, a z drugiej, przedstawiciele środowisk artystycznych, którzy wytworom swojej pracy starają się nadać bardziej użyteczne formy. Takie osoby dobrze widoczne są np. w branży stolarskiej.
Miasto i jego agendy zaczynają dostrzegać problem zmian w strukturze rzemiosła. Od kilku lat realizowane są projekty edukacyjne przybliżające pracę rzemieślników (pionierskie działania na tym polu prowadzi Muzeum Warszawskiej Pragi), ponadto pojawiły się konkretne postulaty, by stworzyć na Pradze nowoczesną przestrzeń dla rzemieślników, w której mogliby tworzyć i jednocześnie wymieniać doświadczeniem. Stąd pomysł utworzenia na Szmulkach, w Młynie Michla, o którego ocalenie od lat zabiegają członkowie Praskiego Stowarzyszenia Mieszkańców „Michałów” Praskiego Domu Rzemiosła. Ubiegłoroczne konsultacje społeczne w tej sprawie dają duże nadzieje na realizację tego pomysłu.
Oczywiście wspieranie lokalnego rzemiosła nie zależy tylko od miasta. Dużo mocy sprawczej mają sami mieszkańcy, konsumenci. To od wyborów, których dokonują, kupując np. produkowany maszynowo tani kaszkiet w jednej z galerii handlowych, zamiast nieco droższej, ale wykonanej na zamówienie czapki w działającej od ponad 100 lat pracowni Cieszkowskich, zależy, czy rzemieślnikom opłacać się będzie prowadzenie biznesów z tradycjami.
Krzysztof Michalski