Pożar, w wyniku którego życie straciło sześć osób, przypomina, że problem pomocy dla bezdomnych jest wciąż aktualny.
Tragiczne w skutkach zdarzenie miało miejsce 25 grudnia przy ulicy Spedycyjnej na Żeraniu. Późnym wieczorem straż pożarna otrzymała zgłoszenie, że płonie drewniany budynek, jeden z usytuowanych w tej okolicy magazynów i zabudowań gospodarczych.
Na miejsce zostały skierowane cztery zastępy straży. Z płonącego budynku wyniesiono cztery butle z gazem, które trzeba było schłodzić, gdyż groziły wybuchem. Dopiero później, przeszukując pogorzelisko, strażacy odkryli sześć zwęglonych ciał. Na miejscu pojawili się policjanci i prokurator, którzy przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia.
Już następnego dnia w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Praga-Północ zostało wszczęte śledztwo w kierunku czynu z art. 163 par. 1 pkt 1 kodeksu karnego, czyli spowodowania pożaru, zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, nie wykluczając przyjęcia kwalifikacji zakładającej nieumyślność działania ewentualnego sprawcy. Wiadomo bowiem, że pustostan zajmowany był przez osoby bezdomne. Nieumyślne zaprószenie przez nich ognia było i jest jedną z analizowanych i prawdopodobnych przyczyn zdarzenia.
Jak poinformował nas rzecznik Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Północ, Marcin Saduś, śledztwo potrwa jeszcze kilka tygodni, ponieważ trzeba poczekać na opinię biegłych z zakresu pożarnictwa i na zidentyfikowanie ofiar.
I na tym koniec, sprawa właściwie została już zapomniana, bo też wydaje się oczywista - pustostan zamieszkiwały osoby bezdomne, które często dogrzewają się w nieodpowiedzialny sposób, o zaprószenie ognia więc nietrudno, nie ma się nad czym zastanawiać.
Tymczasem tragedia na Żeraniu powinna nam uświadomić, że problem istnieje: wielu ludzi, szczególnie zimą potrzebuje pomocy. Najczęściej do miejsc zajmowanych przez bezdomnych docierają strażnicy miejscy. Kontrolują pustostany, węzły cieplne, altanki, opuszczone magazyny, dowożą ciepłe posiłki, odzież i koce. O informacje na temat zorganizowanej pomocy dla bezdomnych w rejonie ¯erania zwróciliśmy się do Leszka Goździewskiego z Referatu Prasowego Straży Miejskiej.
Straż Miejska ustaliła 12 miejsc przebywania osób bezdomnych na terenie Pragi Północ i Targówka oraz kolejnych 12 takich miejsc na terenie Białołęki. Miejsca te są regularnie kontrolowane cały rok codziennie, a w okresie zimowym, w czasie mrozów, nawet dwa razy dziennie. Dwa razy w tygodniu rozwożona jest ciepła zupa. Ostatnio do bezdomnych jeździ również Uliczny Patrol Medyczny, wspólne przedsięwzięcie Caritas Polska, Straży Miejskiej i Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Lekarze Nadziei, rozwożąc gorącą herbatę i udzielając pomocy lekarskiej.
Pustostan na Żeraniu, gdzie doszło do tragedii, też był regularnie kontrolowany, ale osoby tam mieszkające nie życzyły sobie pomocy. Raz tylko, mieszkająca tam kobieta skorzystała z pomocy medycznej. W pozostałych przypadkach bezdomni zapewniali, że radzą sobie sami, nawet dorywczo pracują i zbierają złom. Najwidoczniej jednak z zimnem sobie nie poradzili.
- Teraz mamy doniesienia, że w miejscu niedawnego pożaru mieszkają już kolejne 4 osoby – poinformował nas Leszek Goździewski. – Miejsce to jest znów regularnie kontrolowane, szczególnie w godzinach wieczorowo-nocnych.
Niestety, nie można nikogo zmusić do przeniesienia się do noclegowni, gdzie panują twarde zasady zakazu spożywania alkoholu. Można natomiast pomagać, nawet wtedy, gdy ktoś mówi, że tej pomocy nie potrzebuje. A przynajmniej zawiadamiać o takich osobach służby miejskie. Prosta czynność, a może decydować o ludzkim życiu.
Straż miejska apeluje, aby zgłaszać obecność bezdomnych w pustostanach, na dworcach czy ulicach, reagować, kiedy widzimy, że ktoś potrzebuje pomocy. Numer do straży miejskiej 986 jest czynny całą dobę!
Joanna Kiwilszo