Bądźmy jak pasterze - pójdźmy do Betlejem

„Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” – tak anioł przemówił do pasterzy, pilnujących nocą swoich stad. Na te słowa, które od tysięcy lat niezmiennie nas wzruszają, pasterze nie zwlekając pobiegli do Betlejem, gdzie ujrzeli dziecię owinięte w pieluszki i położone w żłobie. Narodziny tego dziecka okazały się tak doniosłe, że od tego momentu od nowa liczymy czas. Jednak Jezus z Nazaretu nie urodził się w 1. roku naszej ery, tylko parę lat wcześniej. O niejasnościach związanych z datą urodzin Pana Jezusa, o Betlejem, „nie bardzo podłym mieście” i o tym, dlaczego to właśnie pasterze pierwsi usłyszeli Dobrą Nowinę o Narodzeniu Pańskim rozmawiamy z księdzem dr Pawłem Mazurkiewiczem z kościoła Miłosierdzia Bożego w Legionowie.

- Naszą erę liczymy od momentu narodzenia się Pana Jezusa, ale czy rzeczywiście nastąpiło ono 2018 lat temu? Kiedy naprawdę urodził się Jezus z Nazaretu?

- Mamy rok 2018. Wydawać by się mogło, że właśnie tyle lat upłynęło od czasu narodzenia Pana Jezusa. Jednak, jeżeli przyjrzymy się źródłom historycznym, to tak nie jest. Jezus nie urodził się w 1. roku naszej ery. Urodził się przed rokiem, który uważamy za moment jego narodzenia, bo jeszcze za panowania króla Heroda, a wiemy, że Herod zmarł w 4. roku przed Chrystusem. A zatem czas narodzenia Jezusa z Nazaretu trzeba przesunąć przed moment śmierci Heroda, i to o jakieś 6-7 lat. Król Herod bowiem, dowiedziawszy się, że w mieście Dawida narodził się król żydowski, postanowił zabić wszystkie dzieci płci męskiej do lat dwóch.

Ta różnica kilku lat wynika z błędu, jaki w Średniowieczu popełnił zakonnik o imieniu Dionizy Mały. Ów żyjący w VI w. i pochodzący ze Scytii mnich, posiadający bogatą wiedzę teologiczną i astronomiczną, znający biegle język grecki oraz łaciński uważał, że czas narodzenia Chrystusa powiązany jest z greckimi olimpiadami i ustalił, że Jezus narodził się 25 grudnia 1 roku przed Chrystusem, dokładnie w 753 roku od założenia Rzymu. Żeby nie wprowadzać dodatkowego zamieszania, pozostajemy przy rachubie czasu, przyjętej przez Dionizego.

W związku z tą sprawą przypominam sobie zabawne zdarzenie. Podczas lekcji religii tłumaczyłem uczniom, kiedy naprawdę urodził się Jezus, a później zrobiłem z tego sprawdzian. Zapytałem, czy Jezus urodził się w 1. roku naszej ery. Jeden chłopiec odpowiedział na to zawiłe zagadnienie w trzech słowach: - „Nie, zaszła pomyłka”.

Mimo tych rozbieżności, możemy być pewni, że Jezus narodził się za czasów króla Heroda, który zmarł w 4. roku przed Chrystusem i za czasów rzymskiego cesarza Oktawiana Augusta (44 r. p.n.e. - 14 r. n.e.), jednego z wybitniejszych władców Imperium Rzymskiego. Chociaż sama data jest nieprecyzyjna, nie ma więc wątpliwości, co do historyczności narodzin, na co zresztą szczególną uwagę zwraca ewangelista Łukasz.

- Dobrze, że chociaż miejsce narodzin jest pewne. Ale skoro mówimy „Jezus z Nazaretu”, to dlaczego Jezus urodził się w Betlejem?

O ile są wątpliwości, co do czasu narodzenia, który należy przesunąć, o tyle nie ma wątpliwości, co do tego, że Jezus urodził się w Betlejem. Dlatego, że Maryja, jego matka i opiekun Józef udali się tam z powodu spisu, ogłoszonego przez cesarza Augusta. W ten sposób, niejako poprzez przymus administracyjny, musieli opuścić Nazaret, w którym mieszkali i udać się do Betlejem. Jak mówił ewangelista £ukasz, aby się zapisać, każdy musiał udać się do miejsca swego pochodzenia. Józef pochodził z miasta i rodu Dawida, należał do plemienia Judy i najprawdopodobniej miał posiadłości w Betlejem, dlatego też właśnie tam z Nazaretu wyruszył.

Chociaż więc mówimy o Jezusie z Nazaretu, przy czym Nazaret nie oznacza miejsca jego narodzenia, tylko miejsce, w którym się wychował, wiemy, że urodził się w Betlejem, a bezpośrednim powodem jego narodzin w Betlejem był spis zarządzony przez rzymskiego cesarza.

- Betlejem, położone w Judei, jest znacznie oddalone od Nazaretu, leżącego w Galilei, a Maryja była w dziewiątym miesiącu ciąży. Jak wyglądała ich podróż?

- Nie wiemy, bo ewangelista Łukasz o tym nie mówi. Z Nazaretu do Betlejem jest ok. 150 kilometrów w linii prostej. Można było tę drogę pokonać idąc przez górzyste tereny niegościnnej dla Żydów Samarii, można było iść drogą nad Jordanem lub wybrzeżem Morza Śródziemnego. Droga taka zabierała co najmniej 4-5 dni. Ewangelia milczy o tym, w jaki sposób przebyli ją Józef i oczekująca dziecka Maryja.

Nie wiadomo, czy tę drogę przebyli samodzielnie, czy też dołączając się do jakiejś grupy bądź karawany. Nie wiadomo też, czy przebyli tę drogę pieszo, czy korzystając z jakiegoś środka lokomocji, którym w tamtym czasie był np. osioł. W różnych przedstawieniach ikonograficznych późniejszej ucieczki do Egiptu, Maryja siedzi na osiołku, a Józef idzie obok, chociaż to nie do końca musiała być prawda. Wtedy, w tamtym środowisku raczej byłoby odwrotnie – to Maryja szłaby obok osiołka, na którym siedziałby Józef...

- Musimy założyć, że jakoś znieśli trudy podróży i dotarli do Betlejem. Chyba nie było to miasto znaczące, skoro słowa kolędy określają je jako „nie bardzo podłe”, sugerując, że to jednak była jakaś „dziura”?

- Betlejem w momencie narodzenia Jezusa mogło liczyć ok. tysiąca mieszkańców, i chociaż było miastem Dawidowym, to znaczy miastem, w którym przyszedł na świat największy z żydowskich królów, najbardziej zasłużony dla tego narodu, król Dawid, czasy świetności miało już dawno za sobą i praktycznie nie miało wielkiego znaczenia. Dlatego nie należy się dziwić reakcji mędrców ze Wschodu, którzy nie trafili od razu do Betlejem, lecz do Jerozolimy, na dwór króla Heroda, pytając, czy tam się narodził król żydowski, bo królewskość kojarzyła im się ze stolicą i pałacem, a nie z zapadłą mieściną i szopą.

Owszem, mamy proroctwo proroka Micheasza, który tak mówi o Betlejem:
„A ty, Betlejem Efrata, nie jesteś najlichszym spośród wszystkich miast Judy. Z ciebie mi wyjdzie ten, który będzie władcą w Izraelu”, ale było to proroctwo po części zapomniane. Sama nazwa „Betlejem” oznacza „Dom chleba”, ale jak zauważyliśmy u proroka Micheasza występuje jeszcze inne określenie: „Efrata”, co znaczy „żyzny, urodzajny, bogaty w owoce” i oddaje charakter tamtejszych okolic.

Trzeba też tu wspomnieć, że oprócz króla Dawida, w Betlejem urodził się najmłodszy z 12 synów Jakuba, Beniamin. Podczas jego porodu zmarła jego matka, Rachela, która jest pochowana w Betlejem. Jej grób w postaci kamiennego pomnika, do dzisiaj jest miejscem pielgrzymek pobożnych Zydów, chociaż współcześnie Betlejem nie leży na terenie państwa Izrael, ale na terenie Autonomii Palestyńskiej.

- Wróćmy jeszcze do powodu, dla którego Józef i Maryja znaleźli się w Betlejem, czyli do spisu. Co wiemy o tym ważnym wydarzeniu, jakie było jego znaczenie od strony historycznej?

- Rzeczywiście, spis powszechny był powodem udania się w drogę. Jeżeli chodzi o historyczność tego spisu, to nie ma wątpliwości, że miał on miejsce, natomiast pewne szczegóły dotyczące chronologii nam się nie zgadzają, ale też można je łatwo wytłumaczyć, chociażby tym, że były dwie fazy spisu. W pierwszej fazie spisywano osoby i rzeczy, a w drugiej następowało opodatkowanie tychże osób, przedmiotów i nieruchomości.

Przekazane nam przez ewangelistę £ukasza wiadomości o spisie, oraz o cesarzu rzymskim mają ogromne znaczenie, bo wpisują narodzenie Jezusa z Nazaretu w kontekst wielkiej historii powszechnej. My te fakty przyjmujemy praktycznie bezrefleksyjnie, ale to, że Jezus urodził się w konkretnym miejscu i konkretnym czasie, dla ludzi wychowanych w kręgu kultury hellenistycznej, a taka wtedy dominowała w Palestynie i w całym Imperium Rzymskim, było bardzo ważne. £ukasz, z pochodzenia Grek, był człowiekiem wykształconym – był również lekarzem – znał realia kultury greckiej i wiedział, że funkcjonują w niej różnego rodzaju opowieści o herosach, półbogach, słowem opowieści mitologiczne. Chciał się temu przeciwstawić. Żeby podkreślić historyczność postaci, o której mówi, bardzo dokładnie wskazuje na czas i miejsce jej narodzenia.

Nie mniej ważne jednak od ustalenia chronologii jest uświadomienie sobie panujących wokół spisu nastrojów. Ów spis ludności był dla dumnych Żydów swego rodzaju policzkiem. Nie chodziło tylko, jak my to postrzegamy, o sprawy czysto administracyjne i ekonomiczne. Trzeba wczuć się w sytuację Zydów, którzy zostali podbici przez Rzymian w 63 r. przed Chrystusem i dla których każdy podatek gruntowy był pogwałceniem prawa Mojżeszowego, utrzymującego, że zamieszkiwana przez Żydów ziemia jest własnością Jahwe, więc o podatku nie może być mowy. Natomiast w myśl prawa rzymskiego, ziemia podbitego narodu należała do Imperium i dlatego został nakazany podatek i przeprowadzony spis, który mimo złego odbierania go przez Żydów, przynosi w efekcie błogosławieństwo.

Warto przy tym zauważyć, że ten, który będzie władcą świata, nie rodzi się w stolicy Imperium, którą był Rzym, ani nawet nie w stolicy Judei, czyli Jerozolimie, ale rodzi się w niewiele znaczącym, małym Betlejem.
- Wygląda na to, że spis był częścią  konsekwentnie realizowanego planu, w którym było miejsce nawet dla mało znaczącego Betlejem.
- Jezus rodzi się w Betlejem na skutek spisu powszechnego zarządzonego przez rzymskiego cesarza, czyli okoliczności przybycia jego matki i opiekuna są czysto świeckie, natomiast poprzez fakt zarządzenia spisu, poprzez fakt, że musieli udać się do Betlejem, Jezus spełnia tym samym przepowiednię proroka Micheasza mówiące o tym, że Betlejem będzie miejscem narodzenia tego, który będzie rządził w Izraelu.

To, że Jezus rodzi się w określonym czasie i określonym miejscu, poza umiejscowieniem w historii, pozwala nam zobaczyć prawidłowość działania Bożego. Decyzja cezara sprawia, że Jezus wypełnia proroctwo głoszące, że w mieście Dawidowym narodzi się Mesjasz. I chociaż cesarz w Rzymie nie ma pojęcia o tym dziecięciu, które się w Betlejem narodziło, to jego decyzja powoduje, że spełnia się proroctwo. Pan Bóg posługuje się rzymskim cesarzem, żeby urzeczywistniły się jego zamierzenia.

W tym momencie musimy się odnieść do historii narodu wybranego i do pierwszego spisu, jaki został dokonany przez króla Dawida, 10 wieków przed Chrystusem. Żydzi wszystkie swoje sukcesy zawdzięczali łaskawości Pana Boga: wygrywali bitwy, które z militarnego punktu widzenia były nie do wygrania, wychodzili cało z każdej opresji. Wszystko dlatego, że ufali Bogu. Dawid chciał jednak wiedzieć, jaką rzeczywiście siłą militarną dysponuje i dlatego, mimo zawartego w prawie bożym zakazu liczenia ludzi, postanowił przeprowadzić spis mieszkańców swojego, podzielonego wówczas na dwie części królestwa. W wyniku spisu oszacowano, że w Izraelu było 800 tysięcy mężczyzn zdolnych do noszenia broni, a w Judzie – 500 tysięcy. Zaraz jednak po dokonaniu spisu, Dawid został ukarany trzydniową zarazą, podczas której zginęło 70 tysięcy ludzi.

Od tego nieszczęścia, przeprowadzanie spisów było wśród Żydów zabronione. Dlatego spis, zarządzony przez cesarza Augusta był pogwałceniem przekonań narodu żydowskiego. Jednak trzeba spojrzeć na oba wydarzenia również z innej strony. Chociaż spis przeprowadzony przez Dawida przyniósł Izraelowi nieszczęście, zakończył się szczęśliwie, bo w efekcie wybrano miejsce pod przyszłą świątynię w Jerozolimie. Podobnie, jak sugeruje ewangelista £ukasz, spis zarządzony przez cesarza, choć był postrzegany przez Izraelitów jako znieważenie, przyniósł im tak naprawdę błogosławieństwo.

- Pan Jezus przyszedł na świat w mało znaczącym mieście, w ubogich warunkach, w stajence lub w grocie, a pierwszymi osobami, które się o tym dowiedziały, byli pogardzani przez wszystkich pasterze. Dlaczego właśnie oni, czyżby też byli częścią Bożego planu?

- Fakt, że to pasterze pierwsi usłyszeli Dobrą Nowinę jest o tyle zaskakujący, że nie należeli oni do elity ówczesnego społeczeństwa, wręcz przeciwnie, ich zawód należał, obok poganiaczy osłów, do zawodów najbardziej pogardzanych. Nie cieszyli się dobrą opinią, głównie dlatego, że nie utrzymywali czystości rytualnej, czemu trudno się dziwić, gdyż od marca do połowy listopada przebywali na polu ze swoimi stadami i nie mogli przestrzegać wszystkich przepisów. Były też zarzuty natury moralnej, mianowicie, że nie byli ludźmi uczciwymi, bo czasem „mylili się” w liczeniu owiec i naruszali prawo własności, wypasając swoje owce na terenach ich właścicieli.

Jezus ukazuje się właśnie im, ludziom, którzy nie mają żadnego znaczenia. Ewangelista £ukasz relacjonuje, że stanął przed nimi Anioł Pański i kazał niezwłocznie iść do Betlejem, gdzie znajdą niemowlę owinięte w pieluszki i położone w żłobie. Co robią pasterze? Nie ociągają się, idą w pośpiechu i docierają do żłóbka, gdzie leży dziecię owinięte w pieluszki. To był dla nich znak. Jako członkowie narodu oczekującego Mesjasza, słyszeli o tym, że Mesjasz ma się pojawić. Jednak w ich mniemaniu Mesjasz miał być potężnym królem. Zeby więc widok ubogiego żłóbka ich nie rozczarował, zostali uprzedzeni o tym, co zobaczą na miejscu i wezwani do tego, aby w tej banalnej rzeczywistości, jaką jest dziecko położone w żłobie, uznać Zbawiciela.

To, że anioł ogłasza Dobrą Nowinę właśnie pasterzom, a nie elicie ludu Izraela, kapłanom czy możnowładcom, wiąże się z wymową nauki głoszonej później przez Chrystusa, który błogosławił ubogim i skromnym. W chrześcijaństwie to ubodzy i pokrzywdzeni przez los są uprzywilejowanymi adresatami miłości Boga.

Ewangelista Łukasz mówi o pasterzach, że kiedy wysłuchali objawienia, byli zaskoczeni, ale poszli sprawdzić, czy to co usłyszeli jest prawdą. W jakiejś mierze kierowała nimi zwykła ciekawość, ale nie zwlekali, poszli z pośpiechem do Betlejem i to jest swego rodzaju podpowiedź dla nas, żebyśmy słysząc Dobrą Nowinę też udali się w drogę na jej poszukiwanie. Nie wolno tego odkładać na później, kiedy będziemy mieć więcej czasu. Tak jak pasterze powinniśmy udać się w drogę bez zwłoki i takiej postawy, która chce dotrzeć do prawdy o narodzeniu Mesjasza, życzę czytelnikom Nowej Gazety Praskiej.

Dziękujemy za rozmowę i życzenia.
Rozmawiała Joanna Kiwilszo