Wybory do rad osiedli w SM Bródno

Wrze we spółdzielczym kotle

W SM Bródno, zdaniem coraz liczniejszej grupy mieszkanek i mieszkańców, nie dzieje się dobrze. Dotychczas kończyło się głównie na szemraniu „po kątach”.  Jednak ostatnie wydarzenia zmobilizowały spółdzielców. Władze SM Bródno uznały bowiem za nieważne przeprowadzone demokratycznie wybory do rad osiedli.

Decyzję uzasadniły wprowadzeniem do statutu spółdzielni, podczas tegorocznego walnego zgromadzenia w czerwcu, nowego paragrafu. Przedłuża on o rok – z czterech do pięciu lat – kadencję dotychczasowych organów spółdzielni, w tym spółdzielczego samorządu mieszkańców, jakim są rady osiedli.

Wybory ogłoszone i w części przeprowadzone

W regulaminowym terminie w gablotach na klatkach schodowych budynków osiedli pojawiły się informacje o zebraniach kolonii, podczas których miały być wybrane osoby do nowych rad osiedla. I tak też się stało. Na przełomie listopada i grudnia (począwszy od 26 listopada) kolejno – zgodnie z terminami wyznaczonymi przez Zarząd SM Bródno – odbywały się wybory. Tym razem mieszkańcy zmobilizowali się wyjątkowo i… w wyborach wygrywały kandydatki i kandydaci spoza kółka przyjaciół prezesa i zarządu.

Nagle, 6 grudnia, okazało się, że nie będzie zmian w radach osiedli, a przed „starymi” jeszcze rok rządzenia. Dlaczego? A dlatego, że 6 grudnia SM Bródno poinformowała, że od ostatniego dnia listopada zaczęły obowiązywać zmiany wprowadzone do statutu – właśnie wpisany został poprawiony statut do Krajowego Rejestru Sądowego. Zarząd natychmiast anulował wyniki już przeprowadzonych wyborów i zawiesił te spotkania wyborcze, które jeszcze miały się odbyć w trzech koloniach.

Na klatkach schodowych pojawiło się zawiadomienie Zarządu SM Bródno przerywające procedurę wyborczą do rad osiedli na kadencję 2018-2022, i unieważniające wybory dokonane przez mieszkańców na zebraniach kolonii od 26 listopada do 5 grudnia 2018 r. Stanowisko Zarządu nie jest spójne ze stanem prawnym.

Wybory są ważne

Nowo wybrani podczas zebrań kolonii członkowie rad osiedli natychmiast opublikowali swoje stanowisko oceniające zaistniałą sytuację. Jednogłośnie orzekli, że nie zgadzają się z decyzjami Zarządu SM Bródno, które unieważniają lub zawieszają wybory, ponieważ dokumenty te nie mają umocowania prawnego. W momencie wyboru nowych automatycznie wygasają bowiem mandaty dotychczasowych członków rad.

W stanowisku czytamy: „To członkowie spółdzielni w głosowaniach wyrazili wolę, żeby wybrani przedstawiciele reprezentowali ich w Radach Osiedli. Wydłużenie kadencji przez wejście w życie zmian statutu przyjętych na czerwcowym Walnym nie ma wpływu na ważność przeprowadzonych Zebrań Kolonii. Zgodnie z zapisami statutu w momencie ogłoszenia wyników wyborów wygasa mandat dotychczasowego przedstawiciela mieszkańców w Radzie Osiedla. Następstwem tego powinno być dokończenie wydłużonej kadencji Rad Osiedli przez nowo wybranych radnych. Nie zostawimy tej sprawy bez wyjaśnienia i doprowadzenia jej do stanu zgodnego z prawem”.

W liście do mieszkańców, nowo wybrani członkowie rad osiedli napisali: „6 grudnia 2018 roku Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej Bródno ogłosił, że wybory do Rad Osiedli rozpoczęte 26 listopada 2018 roku są nieważne. Zarząd SM Bródno decyzję o unieważnieniu wyborów uzasadnił wpisaniem nowego statutu do Krajowego Rejestru Sądowego w dniu 30 listopada 2018 roku. Nowy statut przewiduje wydłużenie kadencji Spółdzielczych Rad Osiedli z 4 do 5 lat. Naszym zdaniem Zarząd SM Bródno nie miał prawa unieważnić wyników już przeprowadzonych wyborów do Rad Osiedli”.
Podpisali się pod tym nowo wybrani członkowie rad osiedli.

O co chodzi Zarządowi?

– Skoro wybory zostały ogłoszone zgodnie z procedurami i część z nich się odbyła, to nie ma podstaw, by w radach osiedli nie znaleźli się wybrani przez spółdzielców kandydaci – mówi Tomasz Szynkiewicz, jeden z wybranych. – SM Bródno działa wbrew prawu, a my nie zamierzamy się poddać. Wybrali nas mieszkańcy, członkowie spółdzielni, zebrania miały moc prawną, więc nie można tak po prostu wszystkiego przekreślić.

Coraz częściej słychać głosy, że Zarząd zareagował w niedopuszczalny sposób, widząc, że w kolejnych koloniach wybierane są osoby niezależne od władz, a to zapowiadało zmiany w skostniałych strukturach. Do głosu doszło pokolenie 40-latków, które chce, by spółdzielnia była spółdzielnią, a nie prywatnym folwarkiem władz. Wspierają ich także starsi, którzy poczuli się silniejsi, zaczęli mieć nadzieję, że zmiany są jednak możliwe.

- Sąsiedzi pytają mnie, jak to możliwe, że wybory są nieważne – opowiada Anna Fedorczyk-Karasińska, nowo wybrana do rady osiedla, która dotarła z zachętą do udziału w zebraniu kolonii do ponad dwustu osób – I z nadzieją dodają, ale nie poddamy się, prawda? I wtedy odpowiadam, że wspaniale, że byli na zebraniu, ale są potrzebni przede wszystkim na walnych zgromadzeniach, bo tylko tam można rzeczywiście coś w spółdzielni zmienić.

Mieszkańcy ze wszystkich kolonii nie ustępują i protestują przed siedzibą SM Bródno przy ul. Krasnobrodzkiej. Żądają, by w radach osiedli znaleźli się nowo wybrani. Nie przekonują ich tłumaczenia władz spółdzielni. Przyjmują do wiadomości wydłużenie kadencji o rok, ale z nowo wybranymi osobami. Jednocześnie przypominają, że wprowadzenie poprawki do statutu nie odbyło się w pełni demokratycznie. Z wypowiedzi protestujących wynika, że na walne zgromadzenie, władze spółdzielni zwiozły osoby niebędące członkami spółdzielni, które miały jedynie pełnomocnictwa. Nie wiedziały, o co chodzi, głosowały na sygnał osoby związanej z władzami spółdzielni.

Krzysztof Szczurowski, prezes SM Bródno, który wyszedł do zgromadzonych, bronił decyzji Zarządu, po raz kolejny przytaczając jako argument, fakt zmiany w statucie przegłosowany podczas walnego zgromadzenia. Tyle tylko, że wspomniany paragraf wydłuża jedynie kadencję, ale nie zmienia faktu, że zostali wybrani nowi (oczywiście nie wszyscy) ludzie do rad osiedli. I to oni są prawnie umocowani do sprawowania funkcji.

Jolanta Zientek-Varga