Od wyborów minął miesiąc. W okresie poprzedzającym kampanię, jak i w samej kampanii jednym z ważniejszych tematów podnoszonych przez lokalnych polityków było przywrócenie biblioteki na Kijowskiej. Wbrew optymistycznym zapowiedziom, wyrażonym przykładowo w lutowym wywiadzie udzielonym naszej gazecie przez prezesa RSM Andrzeja Półrolniczaka szanse, by placówka powstała w tym roku, spadły praktycznie do zera. Dawno nieaktualne stały się też terminy (wrzesień br.) wskazane w wydawanej przez urząd dzielnicy informacyjnej broszurze poświęconej dzielnicowym inwestycjom.
Czary goryczy dopełnia lektura już archiwalnego protokołu z sierpniowej sesji rady dzielnicy, w trakcie której wiceburmistrz Cierpisz informował, że „w przypadku braku realizacji zadania otworzenia nowej biblioteki zostaną wobec pani dyrektor wyciągnięte daleko posunięte konsekwencje”. Biblioteki nie ma, wiceburmistrz już wkrótce zakończy swoją praską misję w następstwie odsunięcia PiS od władzy, a dyrektor Masłowska zostaje na stanowisku. Przynajmniej na razie. Nie pomogły nawet odwołania mieszkańców wysyłane aż do prezydenta Dudy.
Przeznaczone na odtworzenie placówki bibliotecznej środki przekazane bibliotece przez władze dzielnicy zgodnie z informacjami, do których dotarła gazeta, nie zostały uruchomione na ten cel (środki finansowe przyznano w formie dotacji podmiotowej, a nie inwestycyjnej). Rodzi się pytanie, czy przyznane środki zostaną wykorzystane do finansowania bieżącej działalności biblioteki, czy też uda się je przesunąć na kolejny rok?
Zobaczymy, jak do tematu przywrócenia biblioteki przy Kijowskiej odniosą się nowe władze dzielnicy, na wybór których nadal czekamy. O dalszym rozwoju sytuacji będziemy oczywiście informować czytelników.
JO