Chłodnym okiem
Trwa kampania wyborcza, właśnie otrzymałem projekt budżetu dzielnicy na rok 2019. £adny greps, zarząd dzielnicy prezentuje radnym zamierzenia na przyszły rok. Kuriozum sytuacji polega na tym, że ani ten zarząd, ani ci radni mogą się już z tym budżetem nigdy nie spotkać. Robimy budżet dla Pragi dla kolejnej rady i kolejnego zarządu. Całe szczęście, że budżet można w ciągu roku zmieniać.
Nasz północnopraski był nowelizowany w tym roku kilkanaście razy - co nie świadczy dobrze o naszych włodarzach. Kolejne nowelizacje będziemy rozpatrywać na ostatniej sesji tej kadencji 9 października. Pierwsze spojrzenie na załącznik 2019 przyniosło poczucie zadowolenia. Powód - dużo większe środki (404,2 miliony złotych po stronie wydatkowej) w porównaniu do roku 2018. Jednak budżet poddany głębszej wiwisekcji przynosi rozczarowanie. W planie znajdujemy m.in. sprzedaż działki 20 z obrębu 4-18-11 z ulicy Jagiellońskiej za 3,9 mln i wycenianej na 1,3 mln Wołomińskiej 13. Suma dochodów dzielnicy na poziomie 101 milionów to 1/4 całego budżetu, który tak naprawdę zależny jest od środków wyrównawczych z miasta, subwencji i dotacji - to prawie 303 miliony. Dużo większe zastrzeżenia mam jednak do strony wydatkowej.
Nie podoba mi się filozofia tworzenia budżetu. W pierwszej kolejności zarząd postanowił zabezpieczyć środki na tzw. wydatki majątkowe. Te także, w związku z fizycznym cyklicznym nierealizowaniem inwestycji w ramach rewitalizacji, znacząco rosną. Na rok 2019 przewidywane są na poziomie 72,5 miliona złotych, z czego ponad 50 milionów na rewitalizację Pragi. Przypomnę, że ponad połowa wydatków inwestycyjnych na rok 2017, czyli 30 milionów złotych z 57 milionów, jakie Praga miała na ten rok przewidzianych na inwestycje została zdjęta z tamtego budżetu. Cały czas słyszę tę samą opowieść, która jest przytaczana od lat - środki nie zginą, ale są przesuwane na kolejne lata 2018-2020. Tak samo mówiono, przesuwając 6 milionów z roku 2015 na 2016 i 19 milionów z roku 2016 na lata 2017-2018. Panowie z PiS mają tendencję wzrostową. Jak będzie w tym roku - nie wiadomo. Pierwsze środki już zdjęto. Niezabezpieczone są jednak, podobnie jak w roku bieżącym, wydatki stałe, m.in. na płace i pochodne. Właśnie kwotą 7 mln, zdejmując środki z czego się da, ratowane są finanse oświaty, bowiem brakuje na płace dla nauczycieli i pracowników administracji. Deficyt na przyszły rok szacuję na ponad 30 milionów, w tym w samej oświacie na płace będzie brakowało 10 milionów. Zarząd po raz kolejny liczy na wsparcie miasta na koniec roku. Jednak przez 10 miesięcy może to być budżet deficytu poddawany ograniczeniom i rygorom. Dlatego PiS z Pragi musi odejść.
PS. W nadchodzących wyborach polecam listę nr 5.