Po sąsiedzku
Śliwice i Golędzinów to obecnie dwie enklawy mieszkalne na obszarze w Miejskim Systemie Informacji błędnie określanym jako „Pelcowizna”. Wyjaśnienie dlaczego błędnie, i dlaczego nie jest to ani Pelcowizna, ani Żerań, zostawię na inną okazję.
Faktem jest, że w obowiązującym Studium Uwarunkowań i Zagospodarowania Przestrzennego duży fragment dzielnicy nadal ma przypisane funkcje przemysłowe i usługowe, a plany zagospodarowania są w powijakach. Obszarem, gdzie funkcja mieszkaniowa została niejako przemycona już kilkanaście lat temu, jest Golędzinów. Najpierw powstały tu budynki policyjne, później dołączyło osiedle komunalne.
Na Golędzinów, do nowych mieszkań komunalnych, trafiły głównie osoby z centralnej Pragi. Wraz z poprawą warunków mieszkaniowych, otrzymały one jednak poczucie wyrzucenia na obrzeża, niemal wysiedlania. Bowiem dla większości prażan granica dzielnicy przebiega na rondzie Starzyńskiego. Pod wiaduktem kolejowym nad ul. Jagiellońską na drugą stronę przechodził tylko ten, kto naprawdę musiał, a złą sławę okolicy przynosiła stacjonująca tu kiedyś jednostka ZOMO.
Dzisiejszy Golędzinów ma jednak sporo atutów: poza dobrą architekturą osiedla, blisko tu do Wisły i pobliskiej stadniny koni, a wokół pełno zieleni. Stopniowo, poza podstawowymi, jak sklep, pojawiają się też funkcje kultury: biblioteka i Centrum Aktywności Lokalnej. A to zapewne dopiero początek. Są też i problemy, np. w obszarach dojścia do osiedla nadal brakuje chodników, a ulicą dojazdową odbywa się także ruch tranzytowy, omijający korek przed rondem Starzyńskiego. Zieleni wokół jest sporo, ale już pomiędzy najnowszymi budynkami praktycznie nie ma jej wcale. Ponadto w planach jest trzeci etap inwestycji, czyli kolejna budowa, po której tereny zielone mocno się zmniejszą. Jak wszędzie, są tu także problemy z parkowaniem, mimo że wybudowany dla osiedla parking piętrowy praktycznie świeci pustkami. Jest o co walczyć.
Dobrym narzędziem do likwidacji problemów okazał się budżet partycypacyjny. Dzięki jednemu z projektów ma szansę powstać chodnik od ul. Zatylnej. Z kolei w przyszłym roku z projektu tym razem mojego autorstwa, w pasie dzielącym tej ulicy, oraz hałaśliwej Jagiellońskiej, zostaną dosadzone krzewy.
Rozumiem, co znaczy mieszkać na rubieży, gdzie nie można zaspokoić całej masy miejskich potrzeb, odczuwam także uciążliwości ul. Jagiellońskiej, doświadczam problemów w poruszaniu się po okolicy pieszo, na rowerze, komunikacją miejską. Pilne dla całego obszaru „Pelcowizny” jest sporządzenie planów zagospodarowania przestrzennego. Tworzymy odrębne społeczności, ale to, co dzieje się wokół, stanowi pewnego rodzaju naczynia połączone. Zmiana zagospodarowania to szansa zmiany oblicza tych terenów, więcej usług i miejsc spotkań, ale i ogromne zagrożenie. Oznacza to problemy komunikacyjne, ale i tożsamościowe: czy deweloperom i nowym mieszkańcom będzie zależeć na zachowaniu historycznego praskiego charakteru dzielnicy, czy stanie się ona kolejnym pozbawionym właściwości gigantycznym blokowiskiem? Dlatego ważne jest, aby swoich przedstawicieli do rady dzielnicy i rady miasta w nadchodzących wyborach wybierać bardzo roztropnie.