Białołęcka karuzela

Metrem na Białołękę

Budowa warszawskiego metra staje się głównym tematem kampanii samorządowej na Białołęce. Forsowaną od lat przez Platformę Obywatelską narrację, że metra na Białołękę, co prawda, wszyscy by chcieli, ale nie ma na to pieniędzy, obalił Patryk Jaki, zobowiązując się do rozpoczęcia budowy dwóch linii metra w pierwszej kadencji swojego urzędowania, czyli już w przyszłym roku. Platforma dotychczas starała się obśmiewać obietnicę Jakiego, ostatecznie jednak sztab Rafała Trzaskowskiego zdecydował, że trzeba budować metro. Odnosząc to do stanowiska warszawskiego ratusza Hanny Gronkiewicz-Waltz, że metro na Białołękę to „niegospodarność, mrzonka i całkowity absurd” (rzecznik ratusza 27.07.2018 r.) oraz deklaracji samego Rafała jeszcze sprzed kilku tygodni brzmi to niczym farsa. Fakty jednak mówią same za siebie. Sofia, stolica Bułgarii, dysponująca prawie pięć razy mniejszym budżetem, w ciągu ostatnich 12 lat wybudowała trzy razy więcej kilometrów metra niż Warszawa. Obecnie stolica Polski w kategorii metro miejskie jest najbardziej zapóźniona w regionie. Za Platformy Warszawa, zamiast stawać się liderem regionu i gonić najlepiej rozwinięte miasta świata, ciągnie się w ogonie Europy Środkowo-Wschodniej. Wyprzedziły nas już Bułgaria, Węgry, Czechy, a nawet Rumunia. To daje obraz możliwości obecnej ekipy. Platforma od dawna zajmuje się tylko sobą. I swoimi pupilkami – prawnikami. Urząd m.st. Warszawy w ostatnim czasie wydał prawie milion złotych na obsługę prawną, która obejmowała reprezentację prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz przed komisją weryfikacyjną. Z kolei kancelaria prawna Marka Chmaja, występującego w mediach jako krytyk zmian w sądownictwie autorstwa PiS za „świadczenie pomocy prawnej” otrzymała od ratusza łącznie ponad pół miliona złotych. Takich przykładów jest jak grzybów po deszczu. Nasze pieniądze, zamiast na rozwój miasta, trafiają do prywatnych kieszeni ludzi, których głównym zakresem obowiązków jest krytyka PiSu. To bardzo niekonstruktywne podejście. Warszawa ma potencjał, Polacy na całym świecie słyną z pracowitości i dobrej jakości wykonywanej pracy. Musimy tylko uwolnić się od grupy ludzi uważającej się za elitę, która konsumuje owoce naszego potencjału ekonomicznego na potrzeby własne oraz doraźnej walki politycznej. Wbrew deklaracjom obecnych włodarzy Warszawy, metro na Białołękę jest możliwe. Tak samo jak 500+ nie doprowadziło do bankructwa Polski, lecz stało się jednym z czynników stymulujących całą gospodarkę. Postarajmy się wszyscy, żeby Białołęka nigdy więcej nie była zmuszona oddawać ze swojego budżetu 60 mln złotych, tak jak miało to miejsce w 2017 roku. Weźmy się do pracy i nie mówmy, że się nie da.

Łukasz Oprawski
były zastępca burmistrza
Dzielnicy Białołęka