Chłodnym okiem
Minęły prawie dwa miesiące od opublikowania przez grupę radnych listu otwartego do przewodniczącego rady Ryszarda Kędzierskiego. Listu, w którym radni domagają się zwołania sesji i publicznej odpowiedzi na stawiane przez Nową Gazetę Praską zarzuty. Przewodniczący sesji nie zwołał. Przewodniczący odpowiedział radnym sygnatariuszom na list. Przewodniczący zastosował klasyczną PiS-owską taktykę - zaatakował. W imaginacji autora listu stałem się kierownikiem grupy, formułującej pod jego adresem kłamliwe i nieprawdziwe informacje. Następnie Przewodniczący pozwolił sobie, delikatnie mówiąc, przejechać się po mojej osobie i po innych sygnatariuszach listu, zarzucając im m.in. pracę w instytucjach m.st. Warszawy. Pan Przewodniczący zapomniał przy tym, że znacząca część klubu PiS jest zatrudniona w spółkach Skarbu Państwa i administracji rządowej. Tyle preambuły. Potem jest tylko gorzej, napadamy na skromnego przedsiębiorcę, który od lat w trudzie i znoju zaczynając od jednej teczki i laptopa budował bez politycznych parasoli firmę rodzinną. Przyznaje Pan Przewodniczący, że administruje osiedlami budowanymi przez deweloperów, zapomina jednak o budynkach wspólnotowych, w których współudziałowcem jest m.st. Warszawa. Samo to nie jest kryminogenne.
Nowa Gazeta Praska zwracała uwagę na fakt, że „Problem pojawia się, gdy zachodzić mogą podejrzenia, że działalność polityczna przenika się z działalnością biznesową” i to było głównym przedmiotem naszego zainteresowania. Nasze pytania potraktowane zostały z niesamowita butą i bezczelnością, m.in. na pytanie o pełną informację na temat zasad wynajmu przez Przewodniczącego Kędzierskiego na rzecz firmy Biemar wiceprzewodniczącego rady Marka Bieleckiego nieruchomości przy ulicy Krowiej 6 (taki adres firmy podaje on w swoim oświadczeniu majątkowym), otrzymujemy odpowiedź „jest to kolejny punkt, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i stanowi Państwa urojenia” Pozostałe odpowiedzi utrzymane są w podobnej tonacji. Zero refleksji i reakcji na sedno problemu. Wściekły atak i buta. Następnie Przewodniczący życzy nam udanych wakacji, odpoczynku relaksu, spacerów po parku itp.
Na list nie pozostał także obojętny drugi z bohaterów artykułów w NGP wiceprzewodniczący rady, właściciel Biemaru - Marek Bielecki. Ten poszedł po całości. Zlecił poszukiwanie na mnie „haków” we wszystkich komórkach urzędu, sięgając aż do roku 2000, czyli do okresu, gdy byłem dyrektorem zarządu Pragi Północ, zażądał także wystąpienia o moją teczkę do IPN, a być może uruchomił inne trzyliterowe agencje. Rekiny kontratakują. Wiele wskazuje, że sprawa ta położy się cieniem na tej kadencji rady. Tak czy inaczej, bez względu na próby zastraszania, będę dążył do pełnego wyjaśnienia tej sprawy na sesji, do której - mam nadzieję - prędzej czy później dojdzie. Zaskakująca jest postawa burmistrza Pragi Wojciecha Zabłockiego, który w sprawie kładącej się cieniem także na urząd, którym kieruje, nie zrobił nic w celu jej wyjaśnienia. Więcej, próbuje sprawę zamieść pod dywan. Moja interpelacja w sprawie nieruchomości na Pradze Północ zarządzanych przez radnych Kędzierskiego i Bieleckiego została ukryta pod tytułem z „w sprawie tzw. deklaracji śmieciowych” a w odpowiedzi na nią zasłonięto się … tajemnicą skarbową. Na pewno jakieś są. Wyjaśnimy.
PS. Panie Przewodniczący gratuluję nowego BMW i wzrostu zasobów gotówki z roku na rok o 750 000 złotych przy wykazanych całorocznych przychodach na poziomie 500 000 złotych.
Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl