Auta zastawiają wielkie obszary miasta, włącznie z zieleńcami, chodnikami, przejściami dla pieszych czy wejściami do budynków. Przykłady tego narastającego problemu obserwujemy na co dzień np. na osiedlach Praga I czy Praga II. Dostępne w tym zakresie narzędzia prawne pozostawiają, niestety, wiele do życzenia.
Skala nieprawidłowego parkowania budzi coraz większy sprzeciw wśród mieszkańców. Coraz ciężej poruszać się po poniszczonych i zastawionych płytach chodnikowych, corocznie dziesiątki trawników są rozjeżdżane i przekształcane w klepiska przez kierowców, zostawiających auta gdzie popadnie. Problemy z parkowaniem, szczególnie jaskrawo widoczne na Pradze i w całej Warszawie, mają charakter systemowy – są efektem sprzężenia zwrotnego szeregu czynników, m.in. o charakterze prawnym i infrastrukturalnym.
Zacznijmy od kwestii prawnych. Ustawa o drogach publicznych daje gminom możliwość wyznaczania stref płatnego parkowania. Ich celem jest wymuszenie rotacji pojazdów oraz skłonienie osób planujących podróż do wybrania innych niż samochody osobowe środków transportu. Niestety, maksymalna stawka za postój w strefie została ustawowo ograniczona do 3 zł za godzinę. To kwota, której wysokość nie ma obecnie nic wspólnego z efektywnością ekonomiczną. W Warszawie maksymalny dopuszczony ustawą poziom stawki parkingowej został osiągnięty 10 lat temu. W tym czasie nastąpił wysoki wzrost PKB, powiększyła się liczba mieszkańców stolicy, wzrosła liczba aut, cały czas mieliśmy do czynienia z inflacją.
Ustawowe ograniczenia w obecnej postaci de facto promują cwaniactwo. Całodniowe parkowanie (8-18) w strefie płatnego parkowania kosztuje 31,8 zł (3 zł za pierwszą godzinę, 3,6 zł za drugą, 4,2 zł za trzecią, za każdą kolejną znowu 3 zł). Kara za brak biletu parkingowego wynosi 50 zł. Prosta kalkulacja wskazuje, że nieuczciwy kierowca będzie „na plusie” nawet gdyby karano go co drugi dzień... Dodajmy, że kontrolerzy Zarządu Dróg Miejskich (ZDM) mogą ukarać tylko za brak opłaty parkingowej, ale już nie za nieprawidłowe parkowanie. Z kolei mandaty za nieprawidłowe parkowanie są relatywnie niskie (z zasady nie przekraczają 200 zł), a strażników miejskich jest za mało. Ze ściągalnością także bywa różnie, np. z racji na procedury dotyczące wskazywania osoby kierującej pojazdem.
Do niedrożnych przepisów dochodzą bezsensowne rozwiązania infrastrukturalne. Nawet drogi lokalne z ograniczeniem do 50 km/h potrafią mieć pasy jezdni o szerokości nawet 3,75-4 metrów, a więc więcej niż te na autostradzie z Warszawy do £odzi… Mimo tego miejsca parkingowe, zamiast na jezdni, wyznaczone są na chodniku. To nonsens zarówno z perspektywy bezpieczeństwa, jak i efektywności wykorzystania dostępnej przestrzeni.
Parkowanie na chodnikach umożliwiają fatalne zapisy wprowadzone w latach 80. ub. wieku do ustawy Prawo o ruchu drogowym. To obok sztywnych, centralnych regulacji dotyczących cen parkowania, kolejna polska osobliwość i ewenement na skalę europejską (niedawno podobne, anachroniczne przepisy zmieniono w Ukrainie).
Obraz złej sytuacji na drogach i chodnikach dopełnia dość powszechny niestety brak elementarnej kultury, wyrosły z bezkarności i braku poszanowania dla współobywateli.
Którędy ku zmianie na lepsze?
Od strony infrastrukturalnej jest w Warszawie coraz lepiej – realizowane prace modernizacyjne coraz częściej uwzględniają potrzeby wszystkich użytkowników ulic i przestrzeni publicznych.
Prawdziwe zmiany w zakresie zapanowania nad dzikim parkowaniem przyniosłoby z pewnością udrożnienie prawa. Tu pojawiło się światełko w tunelu. Na początku lipca br. Sejm znowelizował przepisy dotyczące stawek parkingowych, wiążąc ich maksymalną wysokość z płacą minimalną (0,15% płacy minimalnej/godzina). Pojawi się także możliwość powoływania tzw. śródmiejskich stref parkingowych, na których opłaty będą mogły być wyższe (0,45% płacy minimalnej/godzina). Podniesione zostaną także opłaty za brak biletów parkingowych (10% płacy minimalnej). Niestety, zmiany nie nastąpią szybko – ustawa trafi jeszcze do Senatu, a potem będzie musiała uzyskać podpis prezydenta. Dopiero po zakończeniu procedur legislacyjnych Rada Miasta st. Warszawy będzie mogła przystąpić do prac nad przepisami lokalnymi.
Co można zrobić na poziomie miasta obecnie, aby poprawić sytuację lokalnie na Pradze? Na pewno żadną odpowiedzią na zastawione autami chodniki i ulice nie jest wyznaczanie kolejnych miejsc parkingowych, np. w miejsce terenów zielonych. Takie działania prowadzą jedynie do zwiększenia presji ze strony kierowców pozostawiających auta na Pradze (o, więcej darmowych miejsc postojowych!).
Należy raczej rozszerzyć strefę płatnego parkowania, mimo wszystkich jej mankamentów. Konieczność uiszczania opłaty, choćby niskiej, pozbawia poczucia, że auto może stać w danym miejscu za darmo. Koszt rocznego abonamentu parkingowego dla osób mieszkających na terenie strefy płatnego parkowania (30 zł) jest w Warszawie niższy niż w którymkolwiek innym mieście wojewódzkim.
W listopadzie 2016 roku Zarząd Dróg Miejskich rozstrzygnął przetarg dotyczący badań parkingowych oraz analizy zasadności rozszerzenia strefy płatnego parkowania na terenie Pragi. Wedle odpowiedzi udzielonej mi w ub. roku na dotyczącą tej kwestii interpelację, ZDM prowadził „analizę otrzymanych informacji pod względem kosztów wprowadzenia” strefy. W ubiegłym miesiącu skierowałem kolejne pismo w tej sprawie.
Piotr Pietruszyński
przewodniczący Komisji Infrastruktury
Rady Dzielnicy Praga Północ
Klub Radnych Niezależnych
piotr.pietruszynski@wp.pl