Pragi Północ kłopoty z zielenią

W ostatnim czasie dyskusję w mediach społecznościowych wywołały udostępnione na profilu stowarzyszenia „Porozumienie dla Pragi” (facebook.com/PorozumienieDlaPragi) zdjęcia, przedstawiające zestawienie ukwieconych donic pod opieką Zarządu Zieleni Warszawy i pustych, pozostawionych samym sobie - w gestii dzielnicy. Nieco wcześniej podobna dyskusja dotyczyła braku podlewania wysychających drzew, a ostatnio pojawił się także zarzut niepotrzebnego koszenia trawników podczas upałów.

W dyskusjach zarysował się, dla przeciętnego mieszkańca zupełnie niezrozumiały, podział kompetencyjny między Wydziałem Ochrony Środowiska Urzędu Dzielnicy a Zarządem Praskich Terenów Publicznych (ZPTP). Część zieleni i obowiązków z nią związanych leży w gestii jednego podmiotu, częścią opiekuje się drugi. A jeszcze inne obszary zielone, np. Park Praski, znajdują się w gestii Zarządu Zieleni Miasta st. Warszawy. Przypomnijmy, że odrębna jednostka - Zarząd Portu Praskiego i Terenów Publicznych powstała pierwotnie do zarządzania terenami Portu Praskiego, który miał stać się przestrzenią rekreacyjno-wypoczynkową dla mieszkańców Pragi. Jak wiemy, historia potoczyła się inaczej. Analogiczna dzielnicowa jednostka istnieje tylko w Śródmieściu (Zarząd Terenów Publicznych). W końcu obie dzielnice stanowią funkcjonalne centrum Warszawy. ZPTP stara się ogarniać wszelkie problemy, ale ograniczony budżet nie pozwala np. na podlewanie wszystkich drzew, które tego potrzebują. Obiecanych środków nie otrzymali także urzędnicy Wydziału Ochrony Środowiska i, jak się dowiadujemy, część pustych donic przed urzędem obsadzili sami, za własne pieniądze (!). Jednak przyczyny takiego stanu rzeczy należy upatrywać nie tylko w niedoborach finansowych. Wciąż pokutuje traktowanie drzew i krzewów czysto przedmiotowo – uschnięte wymienia się po prostu na nowe, co pozwala pominąć kwestię właściwej pielęgnacji, a ustalanie z wykonawcami grafików koszenia odbywa się mało elastycznie, w całkowitym oderwaniu od warunków atmosferycznych.

Praga Północ ma duże niedobory zieleni, a dodatkowo aura w tym roku pokazuje, że koniecznych dla ochrony przed upałami nasadzeń powinno być jeszcze więcej, w połączeniu z bardziej widoczną troską o zieleń już istniejącą. Duże drzewa są w stanie obniżyć temperaturę nawet o 20 st. C.

Wiele osób angażuje się w sąsiedzkie podlewanie drzew, jak np. na ul. Stalowej. Mieszkańcy są też coraz bardziej świadomi roli zieleni i co roku wybierają w budżecie partycypacyjnym projekty zakładające kolejne jej nasadzenia. Nie chcą jednak, żeby były to wyrzucone pieniądze. Dlatego spodziewają się zmian w zarządzaniu, a także większych nakładów na zieleń, dla dobra mieszkańców i jej samej.

Karolina Krajewska