Niewygodna komisja?

Podczas kolejnej, dziewiątej już odsłony XXXI nadzwyczajnej sesji północnopraskiej Rady Dzielnicy (22 maja) dokonała żywota komisja ochrony środowiska i przestrzeni publicznej. Po odwołaniu z jej składu tandemu bliskich politycznych współpracowników i jednocześnie partnerów biznesowych – Ryszarda Kędzierskiego (PiS, przewodniczący rady dzielnicy) oraz Marka Bieleckiego (dawniej PiS, obecnie niezależny, wiceprzewodniczący rady dzielnicy) – w komisji pozostało zaledwie troje radnych, co jest sprzeczne ze statutem rady dzielnicy. Ten ostatni dokument, regulujący różne aspekty funkcjonowania samorządu, wskazuje pięć osób, jako minimalną liczbę radnych wchodzących w skład danej komisji.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że zmiany przegłosowano, gdy na sali nie było już przewodniczącej komisji, Magdaleny Gugały (Klub Radnych Niezależnych), do tej pory wspierającej koalicję rządzącą. Dzień po posiedzeniu informacje o komisji (poza archiwalnymi terminami i protokołami z posiedzeń) zniknęły z dzielnicowych stron biuletynu informacji publicznej.

Mimo późniejszych deklaracji części radnych, że komisję uda się reaktywować, można przypuszczać, że nie dojdzie do tego w bieżącej kadencji praskiego samorządu, szczególnie, że o terminach sesji i porządku obrad decyduje od dość dawna wspominany tandem Kędzierski-Bielecki.

Sama komisja była tworem dość specyficznym. Została utworzona decyzją praskich radnych w lutym 2015 r. Miała być istotnym novum, jeśli chodzi o działania rady. We wcześniejszych kadencjach nie funkcjonowała odrębna komisja dedykowana sprawom zieleni, ochrony środowiska, czy właśnie przestrzeni publicznej. W kuluarach mówiło się, że rządząca na Pradze Północ po wyborach samorządowych z 2014 r. koalicja PiS-PWS życzliwie odniosła się do idei powstania komisji, by zneutralizować debiutującą w samorządzie radną Magdalenę Gugałę. Została ona wybrana z list MJN (Miasto Jest Nasze), ale od początku kadencji działała jako radna niezależna. Po zawirowaniach z wiosny 2017 r., gdy koalicję opuścili radni PWS/Kocham Pragę, weszła w skład klubu radnych niezależnych - nowego koalicjanta dla PiS.

W ciągu ponad 3 lat działalności (pierwsze spotkanie miało miejsce w marcu 2015 r., a ostatnie w kwietniu 2018 r.) komisja zwoływana była 18 razy (na jednym posiedzeniu zabrakło kworum, a jedno spotkanie zostało odwołane). Pomimo początkowych deklaracji i nadziei pokładanych przez wielu mieszkańców i społeczników komisja nie była w stanie wyjść poza sprawy dotyczące tematów ekologicznych. W niewielkim stopniu poruszano na posiedzeniach kwestie dotyczące drugiego członu nazwy komisji, a więc odnoszące się do przestrzeni publicznej. Przestrzeni, rozumianej zarówno przez pryzmat chaosu reklamowego, z jakim mamy do czynienia w wielu miejscach Pragi, jak i presji budowlanej wynikającej z kolejnej fali zainteresowania inwestorów Pragą. Tu warto przypomnieć, że niewielka część terenów na Pradze Północ pokryta jest planami zagospodarowania przestrzennego, determinującymi rodzaj i skalę zabudowy. Od lat ślimaczy się procedura objęcia mpzp Portu Praskiego, Szmulowizny i Michałowa, historycznej części Nowej Pragi, czy ostatnio Zerania. A to właśnie na tych terenach w ostatnich latach buduje się lub planuje budować na potęgę. Wiele inwestycji mieszkaniowych powstaje w oparciu o decyzje o warunkach zabudowy (na ich podstawie wydawane są pozwolenia na budowę). Większość z nich jest wydawana w Wydziale Architektury i Budownictwa Dzielnicy Praga Północ (od lat kieruje nim Renata Burczyńska). Tylko w przypadku dużych inwestycji kubaturowych decyzje wydawane są na poziomie Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta. O tym, że podejmowane w dzielnicy decyzje dotyczące spraw budowlanych mogą budzić różne kontrowersje natury etycznej i prawnej najlepiej świadczy opisywany przez gazetę przypadek byłego radnego Jacka Wachowicza, który zarówno w swoim imieniu, jak i jako pełnomocnik inwestora występował o wydanie decyzji administracyjnych dla budynków, których współwłaścicielem było m.st. Warszawa (artykuły „Biznes życia, czyli 4 mieszkania radnego Jacka”, NGP, nr 9/2017 i „Zaradny radny-pełnomocnik”, NGP, nr 12/2017). Nie wiedzieć czemu tą sprawą nigdy nie zainteresowała się komisja ochrony środowiska i przestrzeni publicznej, choć przecież miała narzędzia by wystąpić do komisji rewizyjnej o kontrolę działań WAiB. Podobnie zresztą dziwi fakt, że wśród spraw, którymi można byłoby zainteresować komisję, nie znalazły się kwestie dotyczące administrowania wspólnotami mieszkaniowymi na Pradze, powstającymi na bazie inwestycji deweloperskich przez firmy przewodniczącego i wiceprzewodniczącego rady dzielnicy. Na pierwszy rzut oka nic to szczególnego, ale co w sytuacji, gdy dany deweloper zaczyna kolejne inwestycje, budowane właśnie w oparciu o wydawane przez tutejszy urząd „wuzetki”? Czy nie mamy w takich przypadkach do czynienia z konfliktem interesów?

Biorąc powyższe pod uwagę, formalna likwidacja komisji po odejściu z jej składu panów Kędzierskiego i Bieleckiego mogła więc być ruchem wyprzedzającym, gdyby któryś z radnych zechciał wykorzystać to ciało jeszcze w tej kadencji do bliższego przyjrzenia się działalności biznesowej części praskich samorządowców.

JO