Społeczny obserwator
W jednej z popularnych internetowych kreskówek cwany majster, specjalista od robót wykończeniowych, pan Wiesio, często powtarza swojemu pomocnikowi życiowe motto, którym kieruje się w codziennej pracy. Brzmi ono tak: „U siebie rób, jak u siebie, a u obcego na odp…l”. Patrząc na realizację części prac remontowych w budynkach komunalnych, szczególnie tych podłączanych do miejskiego centralnego ogrzewania, można przypuszczać, że wykonawcy zbyt mocno wzięli sobie do serca wspomniane słowa pana Wiesia. Poprowadzone w fantazyjny sposób rury, którymi ma płynąć do grzejników ciepła woda, wymyślne obejścia przeszkód takich, jak np. kratki wentylacyjne, prace montażowe odbywające się nierzadko w niewłaściwej kolejności, brak odpowiedniego zabezpieczenia wymienionych wcześniej okien czy podłóg to częsty obraz prowadzonych remontów. W efekcie części lokatorów puszczają nerwy i zdjęcia fuszerek wykonanych w ich mieszkaniach pojawiają się nagminnie na portalach społecznościowych, będąc przy tym obiektem drwin i złorzeczeń wśród internautów.
Czy tego typu prace powinny przebiegać w taki sposób? Odpowiedź na tak postawione pytanie może być tylko jedna. Oczywiście, że nie. Niestety, efekty prac remontowych w wielu lokalach przy £ochowskiej, Łomżyńskiej, Siedleckiej, Stalowej czy Radzymińskiej, by tylko wymienić ulice, przy których zintensyfikowano prace w ostatnich 2 latach, pozostawiają wiele do życzenia. Ich bylejakość umacnia przy tym negatywny stereotyp mieszkalnictwa komunalnego, jako tego najgorszego. A przecież zdecydowana większość lokatorów płaci czynsz (często niemały), dba o swoje lokale, w czynie społecznym odnawia i pielęgnuje przestrzeń wokół budynków. I teraz, po latach oczekiwania na kaloryfery czy kompleksowe remonty budynków, końcowy efekt tych prac pozostawia wiele do życzenia.
A wystarczyłby bieżące kontrole „na robocie”, faktyczna, a nie pozostająca często martwym zapisem egzekucja kar umownych od wykonawców za „bylejakość” wykonanych prac, czy większy nacisk właśnie na kryterium jakości przy wyborze firm, realizujących określone prace w budynkach administrowanych przez ZGN. No i wreszcie bardziej empatyczne podejście do najemców, charakteryzujące się troską o to, by remonty były jak najmniej dokuczliwe, szczególnie w tych przypadkach, gdy realizowane są w budynkach zamieszkanych.
Niby niewiele, ale wciąż są to standardy nieosiągalne, nad czym można tylko ubolewać. Wysoka jakość realizowanych prac nie tylko byłaby powodem do dumy i dowodem na to, że komunalny to nie znaczy gorszy, ale i prowadziłaby do oszczędności, bo w końcu za wiele niewłaściwie wykonanych prac, które trzeba poprawiać, w końcu zapłacimy my wszyscy, podatnicy…
Krzysztof Michalski
Praskie Stowarzyszenie
Mieszkańców „Michałów”
Napisz do autora:
stowarzyszenie.michalow@gmail.com