Społeczny obserwator
Chodnik tylko z jednej strony ulicy, strome schody prowadzące na półpiętro do kończącej na wyższym poziomie swój bieg windy, przejście pod ulicą pozbawione wind, do którego można się dostać tylko po schodach, wąski chodnik zastawiony samochodami, to codzienny obraz przestrzeni naszego miasta, widzianej z perspektywy wielu mieszkańców. Jeśli jest się osobą młodą, wysportowaną i zdrową, zazwyczaj nie zwraca się uwagi na te wszystkie przeszkody. Co najwyżej nieco narzekamy, gdy trzeba jakiś dystans pokonać naokoło, bo tak poprowadzono chodnik, czy dobudowano szyb windy. Gorzej, jak w naszym życiu pojawia się wózek – czy to dziecięcy, czy inwalidzki – bądź wiek i różne przebyte schorzenia ograniczają dotychczasową swobodę poruszania się. Każdy z nas prędzej czy później takiej sytuacji doświadczy.
Dlatego warto tak projektować przestrzeń, by mogli z niej samodzielnie korzystać wszyscy. Sprawni i niepełnosprawni, dzieci i seniorzy, poruszający się w wygodnych butach sportowych i podążający chwiejnym krokiem, na wysokich szpilkach.
Bywa z tym różnie. Kilka praskich przykładów z brzegu. Parę lat temu w ramach projektu z budżetu partycypacyjnego wykonano przejście dla pieszych przez Sierakowskiego na wysokości szpitala. Wykonawcy niestety zapomnieli obniżyć krawężniki, w związku z czym przez kilka miesięcy, do czasu interwencji niżej podpisanego, nie mógł na drugą stronę ulicy przejechać żaden wózkowicz, a i rodzice pchający dziecięce wózki mieli problemy z wepchnięciem kółek na kilkunastocentymetrowy krawężnik. Innym przykładem jest rampa dla wózkowiczów wzdłuż budynku Ząbkowska 23/25. Nie dość, że jest tak zaprojektowana, by maksymalnie wydłużyć dystans do pokonania przez osobę niepełnosprawną, to jeszcze zawęża chodnik, przez co poruszanie się wzdłuż budynku jest utrudnione. Jeszcze innym jest remont jednej z kamienic komunalnych przy Łomżyńskiej, gdzie nie dobudowano rampy dla wózkowiczów, ani windy, by osoba o ograniczonej możliwości poruszania się mogła dostać się na wyższe kondygnacje. Przykłady można mnożyć. Wysokie krawężniki na przejściach, nierówne chodniki czy stojące pośrodku słupy oświetleniowe, to przeszkody, które wielu mieszkańców Pragi musi pokonywać każdego dnia w drodze do pracy, przedszkola, czy sklepu. Niżej podpisanemu i innym aktywnym na Pradze osobom udało się wiele takich barier zlikwidować. Największym sukcesem, choć połowicznym ze względu na brak kompletu zebr, było oczywiście przywrócenie naziemnych przejść dla pieszych przez Targową, Okrzei i Ząbkowską. Ich beneficjentami są tysiące pieszych przekraczających te ulice każdego dnia. Jednak każda taka zmiana wymagała maili, pism, spotkań i często wielomiesięcznego przekonywania urzędników odpowiedzialnych za przestrzeń publiczną.
Nie tak to powinno wyglądać. Bariery winny być mapowane i sukcesywnie likwidowane, a ułatwienia wdrażane przy okazji każdego remontu. Powiem więcej, każda inwestycja powinna być audytowana pod kątem jej dostępności dla najsłabszych użytkowników przestrzeni. Dopóki tak nie będziemy działać, nasza przestrzeń wciąż będzie dostępna tylko dla wybranych.
Krzysztof Michalski
Praskie Stowarzyszenie
Mieszkańców „Michałów”
Napisz do autora:
stowarzyszenie.michalow@gmail.com