Społeczny obserwator
Pali się. W ostatnich tygodniach te słowa bardzo często słychać na Pradze. Płonęło to, co Praga ma najcenniejszego. Zabytkowe kamienice. Przy Okrzei, Markowskiej, czy £omżyńskiej, by wspomnieć jedynie o największych pożarach, którymi żyła tzw. ulica i jej wirtualny odpowiednik, czyli Facebook. Pożarami nie rządzi żadna reguła poza tym, że płoną budynki od lat niezamieszkałe, przynajmniej oficjalnie. Ogień wybucha zarówno pod wieczór (Okrzei), jak i w ciągu dnia (Markowska, £omżyńska). W dni robocze i w święta. Nie zważa na status własnościowy. Płoną budynki prywatne, objęte roszczeniami, ale wciąż miejskie, jak i w 100 procentach komunalne.
O rozbiórkę jednych starają się właściciele lub ich pełnomocnicy, inne częściowo rozbierać chce miasto, by odtworzyć je na nowo, z użyciem współczesnych technologii budowlanych w ramach programu rewitalizacji. Na jeszcze inne obecnie nie ma pomysłu, choć sądząc po sąsiednich budynkach, pieczołowicie odrestaurowanych i sprzedanych z zyskiem przez rozmaite spółki, inwestujące od lat w reprywatyzowane nieruchomości na Pradze, można sądzić, że i je czekałby podobny los.
Budynkom i ich właścicielom nie wypada źle życzyć, choć w niektórych przypadkach ogień można by traktować jak dopust boży – zgliszcza z pewnością musiałyby zostać rozebrane, a w ich miejsce powstałyby nowe budynki, tańsze zarówno w budowie, jak i w eksploatacji.
Czy opuszczone kamienice ktoś celowo podpala? Takiego scenariusza, niestety, nie można wykluczyć, zwłaszcza, że dziwnym zbiegiem okoliczności na kilka tygodni przed pożarami drzwi bywają wyłamywane, rozcinane są zamki, czy rozbijane cegły zabezpieczające otwory drzwiowe. Zawsze oczywiście o takie działania można posądzić bezdomnych i w wielu przypadkach będzie to prawdą. Przy czym w przypadku tych ostatnich podpalenia nie muszą być celowe. Wystarczy, że ktoś zaśnie z papierosem w ustach na tapczanie pozostawionym w opuszczonym mieszkaniu i nieszczęście gotowe…
Obecna sytuacja przypomina tę z lat 2010-2011, gdy płonęły kamienice m.in. przy Targowej, Zamoyskiego, Jagiellońskiej, Sierakowskiego czy Kłopotowskiego. Podobnie jak dziś, również wtedy Praga cieszyła się dużym zainteresowaniem inwestorów. W tamtym czasie mieszkańcy w ramach „samoobrony” organizowali patrole w zagrożonych pożarami budynkach. Czy „okrzejówki” ponownie wyjdą na praskie ulice? Moim zdaniem, nie jest to konieczne, choć dodatkowa presja na urzędników zawsze się przyda. To na osobach zarządzających zasobem i odpowiedzialnych za zabytki ciąży obowiązek stałego weryfikowania stanu zabezpieczeń i pilnowania, by zaniedbane praskie dziedzictwo doczekało w spokoju generalnego remontu. Choć jak widać, w niektórych przypadkach odpowiedzialność kończy się na jednorazowym zamurowaniu drzwi do budynku…
Krzysztof Michalski
Praskie Stowarzyszenie
Mieszkańców „Michałów”
Napisz do autora:
stowarzyszenie.michalow@gmail.com