Białołęcka karuzela

Znowu paraliż

ałołęka od lat jest jedną z najchętniej wybieranych i najszybciej rozwijających się dzielnic Warszawy. Sprowadzają się nie tylko nowi mieszkańcy, ale coraz częściej także nowi przedsiębiorcy. Na naszych oczach powstają osiedla, domy i nowa infrastruktura usługowa, wypełniając w ten sposób niezagospodarowaną do niedawna przestrzeń urbanistyczną.

Białołęka została przyłączona do Warszawy dopiero w 1951 roku. W 1994 roku tak zwane osiedle Białołęka otrzymało status gminy. I z miejsca stało się jedną z 3 największych warszawskich gmin, obejmując 15% powierzchni całego miasta. W 2002 roku, kiedy zlikwidowano podział Warszawy na gminy, Białołęka stała się samodzielną dzielnicą. Mało kto wie, że w minionych stuleciach dzisiejsza Białołęka znana była z rozgrywających się tutaj bitew, w czasach Potopu Szwedzkiego w 1656 roku czy Powstania Listopadowego w 1831. Dziś już nikt nie wyobraża sobie stolicy bez Białołęki. A ta zyskuje nowe oblicze niemalże z dnia na dzień. W niczym nie przypomina tej choćby sprzed 10 lat. Można dziś wydzielić trzy obszary zagospodarowania Białołęki - mieszkaniowy, czyli nowy Tarchomin i Nowodwory, przemysłowy, czyli okolice elektrociepłowni oraz Brzeziny i Kobiałka, które nie do końca straciły swój wiejski i rolniczy charakter. Warto też wspomnieć trasę rowerową wpisaną na prestiżową listę EuroVelo, która przebiega właśnie przez dzielnicę Białołęka. Jako białołęczanie moglibyśmy sobie życzyć lepszego dojazdu do pracy o poranku, lepszej jakości infrastruktury drogowej i najważniejszej rzeczy - obiecanego w ostatnich wyborach przez rządzącą dzielnicą kolejną kadencję Platformę Obywatelską metra na Białołękę.

Niestety, włodarze dzielnicy, jakże dostojnie to brzmi, przez ostatnie 3 lata zamiast dzielnicą, zajmowali się głównie sobą. O metrze na Białołękę nawet nie wspominają albo kombinują, jak tu być za, a nawet przeciw, żeby praktycznie nic z tego nie wynikało. I tak właśnie wygląda zarządzanie dzielnicą Białołęka od dobrych kilku lat. Nawet teraz pierwszymi decyzjami po osiągnięciu upragnionej większości w radzie było umocowanie aparatu władzy na wybranych sobie stołkach. Sesja w tej sprawie zakończyła się o 4:00 w nocy. Za to zaplanowana jeszcze przez przewodniczącego z PiS sesja w sprawie metra została natychmiast odwołana. Podobno prawnik przez dwa tygodnie nie miał czasu podpisać, a radny Waldemar Roszak z PO zaopiniować projektu uchwały. Architekci tych działań pewnie myślą, że tak wygląda wielka polityka. A jedyne co osiągają, to krzywdzący dla Białołęki i jej mieszkańców totalny paraliż. Przykładami można sypać jak z rękawa. Przewodnicząca komisji Agnieszka Borowska (PO) od miesiąca nie jest w stanie zaopiniować uchwały o budowie komisariatu na Białołęce, w komisji mieszkaniowej w ogóle nie powołano przewodniczącego, co spowodowało paraliż w przyznawaniu mieszkań komunalnych i socjalnych, zaś w komisji planu i budżetu PO odwołała wszystkich swoich członków, co poskutkowało brakiem wymaganego minimum i radni w ogóle nie mogą kontrolować przesunięć dokonywanych w budżecie przez obecny zarząd komisaryczny z nadania Pani Prezydent. Tylko czemu ten paraliż ma służyć, skoro na pewno nie naszej dzielnicy? Mieliśmy już kiedyś w Polsce władzę, która - kiedy przyszedł czas odchodzić - sparaliżowała ojczyznę. Było to długo przed rokiem 1989, a mówię o wprowadzeniu, zgodnie zresztą z ówczesną konstytucją PRL, stanu wojennego.

Łukasz Oprawski
były zastępca burmistrza
Dzielnicy Białołęka
Fb: Warszawski PiS - Białołęka