Białołęcka karuzela
Na ostatniej sesji rady Białołęki, na wniosek radnego Piotra Gozdka (PiS), podjęto temat budowy nowego posterunku policji na Białołęce. Zaproszeni goście, przedstawiciele Komendy Stołecznej oraz Rejonowej, a także komendant Komisariatu przy ulicy Myśliborskiej, przedstawili sytuację dzielnicy w zakresie bezpieczeństwa. Według policyjnych danych w 2017 roku w obszarze na zachód od ulicy Modlińskiej odnotowano 1958 zgłoszeń. Stanowi to 48% wszystkich zgłoszeń na terenie dzielnicy. Z kolei na obszarze pomiędzy ulicą Modlińską a Kanałem Żerańskim statystyka wynosi 16% ogółu. Ponad jedną trzecią zgłoszeń, czyli 1416, przyjęto z terenów na wschód od Kanału Żerańskiego. Obszar Tarchomina, Nowodworów i Żerania jest pod tym względem stabilny. Największy wzrost przestępczości odnotowano zatem właśnie na terenie Białołęki Wschodniej. Obecnie zaludnienie tego obszaru szacuje się na około 80 tysięcy mieszkańców. Pokazuje to skalę obecnych, a także przyszłych potrzeb w dziedzinie bezpieczeństwa.
Niestety, podjęcie stosownej uchwały w sprawie komisariatu na sesji rady dzielnicy spotkało się z natychmiastową kontrą ze strony koalicji PO-IMB. Zaczęło się od zarzutów wobec wnioskodawcy o... braki formalne. Następnie koalicji rządzącej PO-IMB nie spodobało się źródło finansowania z rezerwy budżetowej, czyli konkretnie postawienie budynku komisariatu ze środków, które zostaną zaoszczędzone na przetargach. Zwykle na początku roku, rozpisując przetargi na poszczególne inwestycje, zakłada się nieco większe kwoty. Po rozstrzygnięciach często zostają oszczędności. Oszczędności zostają też w sytuacji, kiedy zarząd dzielnicy nie nadaje się do niczego i nie realizuje inwestycji. Burmistrz dzielnicy Białołęka, Ilona Soja-Kozłowska, zaprzeczyła, jakoby dzielnica posiadała tego typu środki. Jak to możliwe? Na początku 2017 roku zarząd dzielnicy otrzymał ponad 120 mln zł na inwestycje. Pomimo że potrzeby Białołęki są o wiele większe, zarząd nie realizował zaplanowanych inwestycji i ponad 60 mln zł zwrócił do budżetu miasta! Białołęka bezpowrotnie utraciła te środki. Ostatecznie koalicja PO-IMB, dysponująca obecnie decydującą ilością głosów w radzie Białołęki stwierdziła, że w zasadzie byłoby najlepiej, jakby budową komisariatu zajęła się... władza krajowa. No pewnie, a po co mają coś robić? Przecież uposażenie radnych i członków zarządu przysługuje za każdy kolejny miesiąc urzędowania, a nie od dzieła.
Sesja dotycząca budowy nowego komisariatu została przerwana z uwagi na przedłużającą się dyskusję. Komisaryczny zarząd dzielnicy z nadania PO oraz radni koalicji rządzącej PO-IMB za cel obrali ochronę stołecznego budżetu miasta przed finansowym zaangażowaniem w inwestycję nowego komisariatu. Dziwi to bardzo, zważywszy na fakt, że Białołęka jeszcze w ubiegłym roku chwaliła się rekordowym budżetem na inwestycje, którego nie zdołała wykorzystać.
Łukasz Oprawski
były zastępca burmistrza
Dzielnicy Białołęka
Fb: Warszawski PiS - Białołęka