Okazuje się, że Praga to istne zagłębie gier komputerowych. Z Pragi pochodzi nie tylko słynny „Wiedźmin”, ale również nietypowa gra wojenna, która podbiła świat.
Nie jest łatwo zaistnieć w świecie gier komputerowych. Im się to udało, może dlatego, że mają oryginalne pomysły. Firma 11 bit studios została założona w 2009 roku przez dawnych pracowników firmy Metropolis Software, sięgającej korzeniami wczesnych lat 90. Po Żoliborzu i Żeraniu, od 2016 roku na swoją siedzibę wybrali Pragę-Północ.
- To świetne miejsce, szczególnie teraz, kiedy dochodzi tu metro – mówi Paweł Miechowski, współzałożyciel 11 bit studios. – Miejsce w sam raz dla dobrze rozwijającej się firmy, która zamiast popularnych, dużych gier komercyjnych, chce robić rzeczy mniejsze, ale za to bardziej oryginalne.
W 2014 roku wyprodukowali grę „This War of Mine”. Dotychczas w wojennych grach gracze wcielali się w rolę dzielnych żołnierzy, komandosów i dowódców, którzy biegają, strzelają lub rozgrywają bitwy i kampanie. Ta gra jest inna. To gra o zwykłych ludziach, cywilach, którzy usiłują przeżyć w tych strasznych warunkach, jakie niesie ze sobą wojna.
Gra jest nie tylko fizycznym wyzwaniem, kiedy trzeba wykazać się sprytem, żeby zdobyć jedzenie, leki, bandaże, narzędzia, ale także wyzwaniem emocjonalnym, gdyż decyzje, jakie podejmuje się na wojnie, często są decyzjami tragicznymi.
- Wiadomo, że jeśli mamy mało jedzenia i dużą rodzinę, to dla wszystkich nie starczy – tłumaczy Paweł Miechowski. – Trzeba dokonać wyboru, np. poświęcić siebie, dla dobra kogoś innego. Chcieliśmy zrobić grę dla dorosłych graczy, zorientowanych na aspekt emocjonalny. Wiedzieliśmy, że to jest trudny pomysł, że trzeba podejść do tematu z szacunkiem dla ludzi, którzy w takich warunkach żyli, żeby to nie była jakaś zabawa w wojnę, ale przeciwnie, pokazanie całego cierpienia, którego cywile doświadczają w czasie wojny - dodaje.
Gra inspirowana jest różnymi historiami wojennymi, ogólnymi wzorcami życia w warunkach wojennych, a szczególnie oblężeniem Sarajewa i bitwą o Grozny w czasie wojny czeczeńskiej, ale także Powstaniem Warszawskim.
- Większość z nas jest przyjezdna, ale wszyscy znają historię – mówi Paweł Miechowski. – Każdy ma lub miał w rodzinie, czy też wśród znajomych kogoś, kto przeżył Powstanie, lub walczył w różnych konfliktach. Takich historii, przyniesionych z własnego otoczenia i opowiadanych w pracy, mieliśmy dużo. Dało nam to pewien obraz, który posłużył do stworzenia gry.
No właśnie, dziś prawie wszyscy grają, ale prawdopodobnie mało kto wie, jak powstaje gra?
Na początku każdej gry jest pomysł, konkretny temat. Wokół tego tematu zaczyna się proces tworzenia: jakieś koncepcje wizualne, obrazy na papierze, które mają zainspirować grafików. Programiści razem z designerami zaczynają obmyślać metody, jak to zobrazować, pisarze piszą teksty, muzycy komponują muzykę. Potem trzeba to wszystko „zszyć” w jedną całość.
Pisarze?
Oczywiście, ktoś musi napisać dialogi, charaktery postaci, wymyślić, jak te postacie mają się zachowywać, skąd w ogóle się wzięły – wyjaśnia Paweł Miechowski. –W przypadku „This War of Mine”, żeby konflikty były wiarygodne, powstała historia fikcyjnego miasta Pogoren, sięgająca 300 lat wstecz.
Gra dzieje się więc w fikcyjnym mieście, które jednak ma charakterystyczny środkowoeuropejski sznyt, można nawet powiedzieć, że jest to jakiś bałkański kraj. Chodzi o to, że ta część świata jest twórcom najbliższa, najłatwiej więc było im wykreować wizualnie świat, w miarę znany bądź możliwy do wyobrażenia.
Z drugiej strony, powstała gra uniwersalna, bo przecież nie ma znaczenia, jakiej ktoś jest narodowości, jeśli jest zmuszony do życia w wojennych warunkach. Wtedy tak naprawdę liczy się tylko to, jakim jest człowiekiem, jak sobie radzi, jakich dokonuje wyborów.
Ten uniwersalny przekaz udało się osiągnąć, bo gra została znakomicie przyjęta na całym świecie. Funkcjonuje w kilkunastu językach: jest wersja angielska, niemiecka, francuska, włoska, hiszpańska, rosyjska, a nawet chińska. Okazało się, że „This War of Mine” trafiła w pewną lukę na rynku gier, które najczęściej są tylko bezmyślną rozrywką. Jak widać, ludzie potrzebują czegoś więcej, a gry mogą być tak dojrzałym medium, jak książki i filmy.
Gra „This War of Mine” ma bardzo silny antywojenny przekaz. Pragnąc jeszcze inaczej zamanifestować swoje pacyfistyczne nastawienie, twórcy przekazują część zysków z gry na cele charytatywne.
- Z artystami z całego świata zrobiliśmy jako dodatek do gry wirtualną galerię obrazów, z której dochód przekazaliśmy na rzecz fundacji War Child z Londynu, zajmującej się pomocą dzieciom, poszkodowanym przez wojnę – mówi Paweł Miechowski.
Najbliższa premiera przygotowywana przez 11 bit studios to gra „Frostpunk”., która opowiada o próbie przeżycia po katastrofie. Ziemia zamarzła i cywilizacja wyginęła. Gracz wciela się w rolę władcy prawdopodobnie ostatniego miasta na Ziemi. Musi podjąć walkę o przetrwanie: zdobyć surowce, jedzenie itd. Ale to nie wszystko. Musi też podjąć trud zarządzania społeczeństwem, postawionym w sytuacji ekstremalnej. Jest zmuszony tworzyć prawo, nawet twarde i bezwzględne, jeśli to pomoże przetrwać na zamarzniętej planecie. A więc znowu trudne wybory, dokonywane w poczuciu odpowiedzialności za los innych.
„Frostpunk” ma się ukazać przed końcem kwartału. Czy powtórzy sukces „This War of Mine”? Wiele na to wskazuje. Byłby to kolejny sukces praskiej firmy. I dowód na to, że na Pradze jest dobry klimat dla inteligentnych gier.
Joanna Kiwilszo