Społeczny obserwator
Tegoroczna zima poza kilkudniowym epizodem śnieżnym w styczniu obchodzi się z mieszkańcami Warszawy łagodnie. Pomimo zamiłowania do białego puchu sytuacja ta mnie cieszy z jednego powodu. I w tej radości zapewne nie będę odosobniony. A ów powód jest prosty. Brak śniegu i lodu to brak soli dosłownie wszędzie w przestrzeni: na chodnikach, ulicach, trawnikach.
Pal sześć, że nadmiar soli wżera się w buty czy karoserię samochodów. Trudno, można próbować zabezpieczyć je pastami, czy różnej maści impregnatami. Gorzej, gdy przez działania człowieka musi cierpieć przyroda, w tym zwierzęta, szczególnie psy, którym w łapy wbijają się grudki soli, a także przyuliczna roślinność.
Niestety, póki co jedynie łagodny przebieg zimy może w Warszawie wpływać na to, by sól nie szła w ruch. A solić lubią wszyscy: gestorzy dróg, za które odpowiada samorząd, administratorzy budynków, właściciele lokali użytkowych.
Dlaczego solimy? Bo tak jest najtaniej i póki co najskuteczniej – chlorek sodu, czyli popularna sól dość dobrze rozpuszcza śnieg i lód (choć ich nieusunięcie skutkuje pozostawieniem na ulicy śliskiej brei). Nie oznacza to jednak, że nie można reagować inaczej. Zgodnie z rozporządzeniem ministra środowiska w sprawie rodzajów i warunków stosowania środków, jakie mogą być używane na drogach publicznych oraz ulicach i placach, oprócz soli dopuszczalne jest stosowanie np. żwiru i kruszywa. W Warszawie różnie z tym bywa, ale sporo dzielnic na „swoich” ulicach stosuje właśnie te inne środki, aby utrzymać nawierzchnię w należytym stanie. W awangardzie są Bielany, gdzie praktycznie nie używa się soli, tuż za nimi Żoliborz czy Śródmieście. Wszystkie dzielnice, z którymi sąsiaduje Praga Północ, również na części ulic zrezygnowały ze stosowania soli na rzecz sypania chodników piaskiem oraz mechanicznego usuwania śniegu (płużenie). W kilku przypadkach decyzję o częściowej rezygnacji z soli podjęli sami włodarze dzielnic, w innych wynikało to z woli mieszkańców. Przykładem takiej oddolnej presji był Żoliborz, gdzie mieszkańcy w konsultacjach społecznych opowiedzieli się za niesoleniem.
Również wielu mieszkańców Pragi, w tym niżej podpisany, chciałoby rezygnacji z solenia – można się było o tym przekonać śledząc dyskusję na jednym z facebookowych forów. Warto, aby władze dzielnicy te oczekiwania zweryfikowały nie soląc części ulic w drodze eksperymentu (kiedyś planowano taki na Śliwicach). Koszty wcale nie muszą być większe, zważywszy, że po sezonie zimowym trzeba przeznaczać dodatkowe środki na rekultywację zieleni, zniszczonej w wyniku solenia. Warto też przekazać dodatkowe środki Zarządowi Praskich Terenów Publicznych, pozwalające tej jednostce na rezygnację z soli. Dziś Praga Północ wydaje najmniej środków na odśnieżanie dróg w okresie zimowym ze wszystkich dzielnic. To jednak nie wynik nadmiernej oszczędności, ale notorycznego niedofinansowania, a tym samym konieczności wyboru najtańszych – a więc nie zawsze najlepszych – usług…
Krzysztof Michalski
Praskie Stowarzyszenie
Mieszkańców „Michałów”
Napisz do autora:
stowarzyszenie.michalow@gmail.com