Stało się: kolejny, jeden z ostatnich, zielonych terenów Białołęki przestaje istnieć. Ruszyła wycinka pod gazociąg nad Kanałem Żerańskim.
26 stycznia ruszyła od dawna zapowiadana, najpierw przez PGNiG Termika, a później przez Gaz-System S.A., wycinka drzew nad Kanałem Żerańskim. Przypomnijmy, że chodzi o przygotowanie terenu pod budowę dziesięciokilometrowego odcinka gazociągu wysokiego ciśnienia, biegnącego z Rembelszczyzny na Żerań, mającego dostarczyć gaz do modernizowanej Elektrociepłowni Żerań. Liczne protesty mieszkańców Białołęki na nic się nie zdały, gdy okazało się, że gazociąg ma być budowany w trybie specustawy, a inwestor zwiększył liczbę deklarowanych do wycięcia drzew z 1800 do 3999 sztuk.
Na ostatnim spotkaniu informacyjnym z mieszkańcami w białołęckim ratuszu, 20 września ubiegłego roku, kiedy ludzie jeszcze raz postulowali, aby wycinkę jak najbardziej ograniczyć, dowiedzieli się, że i ta ostatnia liczba nie jest pewna, gdyż to wykonawca robót ostatecznie przesądzi, ile drzew zostanie wyciętych. Ta uwaga lekko zaniepokoiła zgromadzonych na spotkaniu, widząc jednak, że dalsza dyskusja nie ma sensu, postanowili czekać na dalszy bieg wypadków.
Niedawno inwestor ogłosił, że wykonawcą przedsięwzięcia zostało konsorcjum firm z F.H.U. Kluczyńskim jako liderem. Termin wykonania prac ustalono na okres od 26.01 do 30.04.2018 r., z tym, że właściwa wycinka ma trwać do 28 lutego, gdyż wykonawca musi zdążyć przed porą lęgową ptaków. Po tym terminie, do 30 kwietnia, nastąpi karczowanie pozostałości zieleni i porządkowanie terenu.
W dniu rozpoczęcia wycinki w mediach pojawiły się niepokojące wieści o tym, że wykonawca ma zamiar wyciąć nie 3999, ale 5000 drzew. Jak dowiedzieliśmy się w ratuszu Białołęki, 3999 to liczba drzew, na które wykonawca musiał uzyskać pozwolenie. Na drzewa małe albo „chore” (określeniem tym zbyt często szafują zlecający wycinkę inwestorzy) nie trzeba pozwolenia, stąd ta rozbieżność. I w tym momencie jasna stała się końcowa uwaga przedstawicieli Gaz-Systemu na spotkaniu 20 września, że to wykonawca ostatecznie decyduje o ilości wyciętych drzew.
Chociaż od czasu przejęcia inwestycji od PGNiG Termiki przez spółkę Gaz-System i ogłoszenia trybu specustawy było jasne, że wycinka jest nieunikniona, niby wszystko było wiadomo – a jednak żal patrzeć na to, co się dzieje nad Kanałem Żerańskim. Przecież nawet te tzw. chore drzewa po coś są. Na tych „chorych” drzewach żywi się wiele gatunków owadów i ptaków. Nie czas i miejsce w tej chwili na tego typu rozważania. Należy się cieszyć, że inwestor przynajmniej zgodził się dokonać nasadzeń 3200 drzew o parametrach zgodnych z warszawskimi standardami zieleni (czyli nie malutkich, ale już podrośniętych) w miejscu wycinki, oczywiście z wyłączeniem 6-metrowej strefy nad instalacją, a nie, jak dotąd się mówiło, w miejscach oddalonych o 5 km od zniszczonego terenu.
Joanna Kiwilszo