Ocieplenie klimatu dotyka również lodowiska. Po przejściowych kłopotach, spowodowanych między innymi dodatnimi temperaturami, ślizgawka na Nowodworach znów działa.
W tym roku właściwie nie było zimy (jeszcze). Kilka dni niewielkich mrozów i niezbyt obfitych opadów śniegu w styczniu, sytuacji nie zmieniło i nie ucieszyło amatorów miejskiego zimowego szaleństwa, w tym szczególnie dzieci. Sanki i narty zdecydowanie się do tej pory nie przydały. Pozostały łyżwy. Ale, przynajmniej na Białołęce, z łyżwami też był problem. Lubiane przez dzieci i dorosłych lodowisko w Białołęckim Ośrodku Sportu przy ulicy Strumykowej 21 przez długi czas było nieczynne.
Miało zostać otwarte pod koniec grudnia - niestety, tak się nie stało. Uruchomione wreszcie w drugiej połowie stycznia, działało raptem kilka dni i 29 stycznia, w wyjątkowo ciepły, deszczowy poniedziałek, znowu zostało zamknięte. Wszyscy się dziwili, bo inne warszawskie lodowiska, mimo plusowej temperatury, działały. O przyczyny złej kondycji ślizgawki spytaliśmy p.o. dyrektora Białołęckiego Ośrodka Sportu, Tomasza Kuczborskiego.
Okazało się, że od 15 lat BOS boryka się z niedoborami energii.
- Zawsze trzeba było wybierać: oświetlenie hali sportowej, w której ćwiczą uczniowie pobliskich szkół, albo mrożenie lodu – mówi Tomasz Kuczborski.
Sytuacja pogorszyła się jeszcze po otwarciu w grudniu nowoczesnej hali pneumatycznej. Należy w tym miejscu wyjaśnić, że do Białołęckiego Ośrodka Sportu przylegają dwie szkoły, podstawowa i gimnazjum. Uczniowie tych szkół, w sumie 14 klas, mieli do niedawna lekcje wf w tradycyjnej hali BOS, która nie była w stanie pomieścić wszystkich ćwiczących.
Zgodnie z decyzją zarządu dzielnicy Białołęka, postanowiono przyspieszyć budowę hali pneumatycznej, czyli ogromnym „balonem” przykryć istniejące boisko. Drugi co do wielkości „balon” w Warszawie, pozwolił na rozładowanie tłoku na zajęciach wf i lepsze rozplanowanie lekcji.
Jest jednak druga strona medalu - energii nie starczało i na halę i na lodowisko, znów trzeba było wybierać: albo oświetlenie, albo lód.
- Wystąpiłem o większą moc – mówi dyrektor Tomasz Kuczborski – ale zarząd dzielnicy podjął decyzję, że ważniejsze jest, aby dzieci ćwiczyły w normalnych warunkach.
Kiedy wreszcie udało się pogodzić interesy i lodowisko w czasie ferii jednak wystartowało, przyszedł ten feralny poniedziałek z temperaturą +10oC i ulewnym deszczem. Zwiększenie mocy chłodzenia spowodowało awarię agregatu. Obecnie uszkodzona część została naprawiona.
Według ostatnich doniesień, 1 lutego podłączone zostało napięcie pod nowe złącze kablowe, które będzie zasilało jednocześnie i lodowisko, i halę pneumatyczną.
- Na tak duże lodowisko, mające ponad 800 m2, trzeba wytworzyć ok. 20 m3 lodu; a potrzeba na to kilku dni - wyjaśnia Tomasz Kuczborski. - Rozpoczęliśmy mrożenie tafli lodowiska, które jeżeli utrzymają się temperatury poniżej +10oC, i jeśli nie pojawią się inne, niezależne od nas przeszkody, zostanie uruchomione w tym tygodniu.
Mamy nadzieję, że dniu ukazania się gazety, czyli w środę 7 lutego, lodowisko będzie już otwarte i że mieszkańcy Białołęki pojeżdżą jeszcze w tym sezonie na łyżwach.
Lodowisko Białołęckiego Ośrodka Sportu przy ul. Strumykowej 21 jest czynne w dni powszednie w godz. 8-21. Do godz. 15 ze ślizgawki korzystają grupy szkolne. W weekendy i święta lodowisko czynne jest od godz. 11 do godz. 21. Przy lodowisku działa wypożyczalnia łyżew.
JK