Chłodnym okiem

Rekonstrukcja

Stało się. Po miesiącach zapowiedzi, po tygodniach przygotowań zakończył się spektakl pod tytułem „Rekonstrukcja najlepszego w historii rządu PiS”. Reżyser stanął na wysokości zadania, napięcie było budowane stopniowo od pierwszej do ostatniej sceny, a zakończenie powaliło z nóg nawet najbardziej wytrawnych komentatorów sceny politycznej. I tylko najbardziej zajadli przeciwnicy przyrównywali całość przedsięwzięcia do starego żydowskiego szmoncesu o Icku i kozie, który przygnębiony ciasnotą panującą w chałupie prosi rebego o radę w sprawie, a gdy rebe ową przedmiotową kozę każe mu dodatkowo zainstalować w chałupie i ciasnota staje się nie do zniesienia, ponowną radę o wyprowadzeniu kozy traktuje jako wielkie objawienie, komplementując rebego, że to mądry człek, bo w chałupie teraz wielki luz. Tak czy owak Zenek Nowak - jak mówili koledzy na podwórku.

Czy rekonstrukcja coś zmieni? Moim zdaniem nic. Ośrodek decyzji politycznych pozostaje bez zmian. Jak jeździli na Nowogrodzką tak będą. Przestaniemy jedynie w telewizorach oglądać pewne twarze, które już się opatrzyły. Głowni aktorzy dostali nowe role bądź zastąpili ich dublerzy. Najlepsza premier Szydło, Beata Szydło zamieniła się rolą z wicepremierem Morawieckim i zeszła na drugi plan. Minister Błaszczak zmienił fotel z MSWiA na MON, jakąż zmianą jest jego przesuniecie. Co zmieni usunięcie znienawidzonego ministra Szyszko - przestaną wycinać puszczę? Czy dymisja ministra Radziwiłła oznacza odejście od wprowadzonego systemu finansowania i organizacji służby zdrowia? Zniknie tylko na San Escobar minister Waszczykowski i schowany zostanie, jak zwykle, minister Macierewicz. Zostało w rządzie oczywiście wiele osób, które nadal psują krew opinii publicznej, jak robiący wrażenie wiecznie zaspanego minister od rolnictwa Jurgiel i posługujący się bulterierem Jakim, dwa w jednym Ziobro minister i prokurator. Ci w razie czego polecą w drugiej turze.

Zadałem na jednym z portali społecznościowych pytanie, czy od rekonstrukcji rządu masło stanieje, na pewno nie, a uczynione zło w postaci antydemokratycznych rozwiązań prawnych pozostanie. Prezydent nie wybije się na niepodległość, a Prezes nadal będzie trzymał lejce. Rządzącym pozostaje problem: czym dalej ludziom mydlić oczy. Pomysły już się lęgną, na pewno reparacje wojenne do Niemców będą dobrze przyjmowane przez opinię publiczną, bo przecież Niemców nikt nie lubi. Powróci jak bumerang temat zaostrzenia ustawy aborcyjnej (fatalne głosowania opozycyjnych PO i Nowoczesnej), bo to mobilizuje elektorat dewocjonalny. Po co to wszystko? Wszak w tym roku wybory samorządowe, a w przyszłym do Parlamentu Europejskiego, Sejmu i Senatu. Po co więc rekonstrukcja? Na użytek elektoratu niezdecydowanego. Trzeba rzucić na stół świeże mięso i pokazać inną lepszą twarz PiS-u. Nie bez znaczenia są również środki unijne, których pozyskanie niezbędne do przetrwania tej władzy jest głównym zadaniem nowego premiera i oby nie przegrał tak jak Szydło 27 do 1.

Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl