Niebezpiecznie na Siedleckiej

Jedna osoba nie żyje, pięć zostało rannych - to tragiczny finał wybuchu w kamienicy na Siedleckiej. Ewakuowano mieszkańców 20 lokali. Prokuratura wszczęła śledztwo.

Do zdarzenia doszło we wtorek 7 listopada, ok. godziny 21.30. Oficyną kamienicy przy ulicy Siedleckiej 34 wstrząsnęła potężna eksplozja, wyleciały wszystkie okna, dwa najwyższe piętra stanęły w płomieniach. Mimo rozpoczętej niezwłocznie akcji gaśniczej, między trzecim a drugim piętrem zawalił się strop, w wyniku czego jedna osoba zginęła. Pięć osób rannych, w tym jedno półroczne dziecko, zostało przewiezionych do szpitala. Około czterdziestu ewakuowanych mieszkańców spędziło noc w hotelach i w pobliskiej bazylice.

Według wstępnych ustaleń przyczyną wypadku był prawdopodobnie wybuch nielegalnie podłączonej instalacji gazowej. Właściciel lokalu, znany organom ścigania, znajduje się w szpitalu w stanie śpiączki farmakologicznej, nie może więc na razie złożyć wyjaśnień.

- Prokuratura formalnie wszczęła śledztwo w tej sprawie; chodzi o czyn z art. 166 par. 2. Kodeksu Karnego, czyli przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu powszechnemu – poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga, prokurator Marcin Saduś.

Wszystko wskazuje na to, że przynajmniej 20 lokali nie będzie się nadawało do zamieszkania. Burmistrz dzielnicy Praga-Północ Wojciech Zabłocki zapewnił, że lokatorzy otrzymają mieszkania zastępcze. Jak poinformował rzecznik dzielnicy Karol Szyszko, procedura przydziału mieszkań została już rozpoczęta, natomiast w Ośrodku Pomocy Społecznej przy ul. Brechta 15 prowadzona jest zbiórka najpotrzebniejszych rzeczy, takich jak odzież, żywność długoterminowa i środki czystości dla pokrzywdzonych lokatorów.

Jak się okazuje, o mały włos tragedia przy Siedleckiej mogła być jeszcze większa, gdyż w tej samej kamienicy, w innym lokalu znaleziono broń i amunicję, pochodzącą prawdopodobnie z czasów II wojny światowej. Co to za broń, będzie wiadomo za kilka tygodni, po dokładnym zbadaniu jej przez biegłego. Prokuratura nie wiąże tego znaleziska z wybuchem, co nie zmienia faktu istnienia zagrożenia: gdyby ogień doszedł do zgromadzonej amunicji, siła eksplozji byłaby znacznie większa.

Wybuch nielegalnej instalacji gazowej, odkrycie zbioru broni i amunicji, a miesiąc wcześniej strzelanina, w wyniku której śmierć poniósł obywatel Armenii - jakkolwiek nie można wiązać ze sobą tych wydarzeń, to jednak miały one miejsce na tej samej ulicy, co oznacza, że nie jest tam bezpiecznie. Prokurator Marcin Saduś przyznaje, że policja na Siedleckiej pojawia się często.

JK