Społeczny obserwator
Dzisiejszy felieton postanowiłem poświęcić planowaniu przestrzennemu, czyli kwestii mocno rzutującej na życie każdego z nas, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Czym właściwie jest planowanie przestrzenne? W dużym uproszczeniu to proces polegający na regulowaniu przestrzeni, w której żyjemy. W ramach tego procesu poszczególne obszary zyskują określone funkcje, np. mieszkaniową, rekreacyjną czy przemysłową. Innymi słowy, w wyniku regulowania danej przestrzeni w jednej części miasta dominować będzie zabudowa mieszkaniowa, w innej powstanie park i szkoła, a w kolejnej biurowce z miejscami pracy.
Narzędziami regulacji przestrzeni są dokumenty planistyczne – studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego (określa ogólne kierunki) oraz tworzone na jego podstawie bardziej szczegółowe miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego (MPZP). Obydwa dokumenty przyjmowane są w formie uchwały przez radę gminy, przy czym MPZP są równocześnie źródłem prawa miejscowego, a tym stanowią podstawę do wydawania decyzji administracyjnych.
W Warszawie obowiązuje 258 planów miejscowych, które pokrywają swoim zasięgiem ok. 36% powierzchni miasta. Tylko 3 plany obowiązują na Pradze Północ (Praga Centrum, rejon Dworca Wschodniego i Nowa Praga II). Ostatni plan dla Pragi przyjęto w 2013 r. W przypadku pozostałych części dzielnicy (Szmulowizna z Michałowem, Nowa Praga, Port Praski, Golędzinów, Pelcowizna ze Śliwicami) plany są w różnym stadium przygotowania.
Brak planów oczywiście nie wstrzymuje rozwoju. Ustawodawca stworzył rozwiązanie doraźne, czyli decyzję o warunkach zabudowy (tzw. wz-tkę), na podstawie której wydawane są pozwolenia na budowę. WZ-tki wydawane są na wniosek inwestorów przez dzielnicowe wydziały architektury lub w przypadku większych kubaturowo obiektów analogiczną jednostkę urzędu miasta. Co ciekawe, o WZ-tkę można starać się nie będąc właścicielem terenu. Wielu inwestorów z WZ-tkami próbuje następnie zrobić biznes z właścicielem. Procedura wydawania WZ-tek jest mocno krytykowana przez środowiska architektów i urbanistów, m.in. za dużą, zdaniem krytyków, swobodę kształtowania wskaźników determinujących inwestycje, w tym wskaźnika powierzchni zabudowy (który często znacząco odbiega od zapisów ujętych w projektach MPZP).
Sytuacja Pragi jest tutaj szczególna. Nasza dzielnica skupia na sobie zainteresowanie wielu inwestorów. Większa część realizowanych i planowanych inwestycji prowadzona jest na tych obszarach Pragi, gdzie MPZP nie obowiązują. Taka sytuacja stwarza pokusę znaczącego zagęszczania zabudowy i przeznaczania na łatwo sprzedawalną mieszkaniówkę większości terenów. Z czasem okazuje się, że brakuje działek pod szkoły, parki, zakłady pracy. W różnie rozumianym interesie inwestorów (klarowne reguły gry), urzędników (transparentność decyzyjna) i przede wszystkim mieszkańców (dobrze urządzona przestrzeń do życia) powinno leżeć jak najszybsze ustalenie ram prawnych właśnie w postaci MPZP.
Na kwestię planów miejscowych, jako narzędzia podnoszącego jakość przestrzeni Pragi zwrócili uwagę autorzy Zintegrowanego Programu Rewitalizacji. Niestety, od przyjęcia ZPR w 2015 r. nie ogłoszono ani jednego nowego planu miejscowego dla naszej dzielnicy… Może więc trzeba ten proces przyspieszyć?
Krzysztof Michalski
Praskie Stowarzyszenie
Mieszkańców „Michałów”
Napisz do autora:
stowarzyszenie.michalow@gmail.com