Prosto z mostu
Nasi posłowie chwalą się, że zlikwidowali w samorządzie stanowiska asystentów i doradców. O co chodzi? Dziewięć lat temu, aby ukrócić zatrudnianie działaczy partyjnych na merytorycznych stanowiskach urzędniczych w samorządzie, Sejm wprowadził możliwość tworzenia dla nich etatów, z których z mocy prawa odchodzili na koniec kadencji wraz ze swoimi pryncypałami: wójtami, burmistrzami, prezydentami, starostami i marszałkami województw. Nie mogło tych etatów być dużo: od maksimum trzech w mniejszych gminach do siedmiu w dużych miastach i urzędach marszałkowskich.
Takie rozwiązanie przybliżało naszą urzędniczą dżunglę do modelu, w którym politycy obejmując urzędy po wyborach nie dokonują w nich czystek tylko po to, by poustawiać w nich swoich kolegów, lecz korzystają z zastanego zasobu fachowych urzędników. Teraz wracamy do dżungli.
Inicjatorzy ustawy twierdzą, że zaoszczędzimy w ten sposób 50 mln zł. To śmieszna kwota w skali kraju. W samej Warszawie na urzędników wydajemy 870 mln zł rocznie. Oczywiście za dużo, ale nie tędy droga, panowie! Dzięki nowej ustawie etaty działaczy partyjnych zostaną ponownie ukryte w etatach zwykłych, których po prostu przybędzie i oszczędności z tego nie będzie żadnej.
Zadowolonym z siebie populistom z Sejmu proponuję, by zlikwidowali teraz etaty w swoich biurach poselskich. Asystentów mogą przecież mieć społecznych, a jeżeli potrzebują pracownika biurowego - Kancelaria Sejmu im oddeleguje jakiegoś urzędnika. To rozwiązanie analogiczne do tego, co posłowie zaaplikowali urzędom samorządowym. W przypadku biur poselskich może to dać oszczędność nawet do 60 mln rocznie! Już widzę miny posłów debatujących nad takim pomysłem...
Na koniec - wisienka dla asystentów i ich pryncypałów. Według nowej ustawy, umowy o pracę z asystentami i doradcami wygasają po upływie 14 dni od wejścia przepisów w życie. W dniu wejścia w życie ustawy zmienia się natomiast m.in. art. 20 ustawy o pracownikach samorządowych, który dotyczy warunków awansu pracowników samorządowych i dziś zakazuje awansowania doradców i asystentów na inne stanowiska w urzędzie. Na pozór drobna redakcyjna zmiana, polegająca na wykreśleniu z tego przepisu rzeczonych doradców i asystentów, skutkować będzie tym, że zakaz przestanie działać. Innymi słowy, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci, starostowie i marszałkowie województw będą mieli dwa tygodnie na poprzesuwanie swoich doradców i asystentów na inne stanowiska w urzędzie, niezagrożone zwolnieniami. Czyli mamy kryptobubel.
To pierwsza od wielu miesięcy nowa ustawa, którą przeczytałem od początku do końca; zapewne dlatego, że mieści się na jednej stronie. Strach się bać, jak sobie radzą nasi nieudaczni populiści w Sejmie z dłuższymi i ważniejszymi projektami ustaw.
Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl