Białołęcka karuzela
Przy okazji oddawania do użytku różnego rodzaju komercyjnych przedsięwzięć mieszkalnych czy usługowych, przeznaczonych dla mieszkańców, daje się zaobserwować jak obecnie urzędujący włodarze dzielnicy próbują ogrzać się w marketingowym cieple nowego otwarcia. Komercyjne inwestycje są z pewnością bardzo potrzebne mieszkańcom, ale na niemal każdej z nich Białołęka mogłaby skorzystać po stokroć więcej, gdyby stosowała w praktyce projekt wymyślony przez byłego burmistrza Białołęki, Jacka Kaznowskiego, którego to projektu nie sposób nie docenić. Burmistrz Kaznowski miał pomysł na inwestycje infrastrukturalne typu drogi, oświetlenie, wodociągi, gazociągi, które miałyby powstawać przy okazji komercyjnych budów, za pieniądze komercyjnych inwestorów. Dziwne jest zaniechanie stosowania tego rozwiązania w praktyce przez dzisiejszych włodarzy dzielnicy, tym dziwniejsze, że obecna Pani Burmistrz wywodzi się z Platformy Obywatelskiej, macierzystego ugrupowania byłego burmistrza Jacka Kaznowskiego. Burmistrzowie Białołęki mieliby sukcesy nieporównanie większe, gdyby nie zajmowali się biernym urzędowaniem i utrzymywaniem władzy tylko egzekwowali od komercyjnych wykonawców różnego rodzaju świadczenia dla mieszkańców, choćby na wzór ościennego Targówka, którego władze zadbały, by przy okazji budowy centrum handlowego M1 na koszt komercyjnego wykonawcy inwestycji powstał wiadukt samochodowy z rondami i kładki dla pieszych. Koszt niemały, bowiem sama kładka kosztowała milion złotych. Wiadukty mają za zadanie usprawniać ruch samochodowy, a kładka pozwala pieszym bezpiecznie i wygodnie przekraczać Trasę Toruńską. Jak jest w Białołęce? Zapomniano całkowicie o projekcie Jacka Kaznowskiego.
Obecne władze nie dbają w zasadzie o żadne świadczenia komercyjnych inwestorów na rzecz dzielnicy. Pierwszy z brzegu przykład to komunikacyjny paraliż węzła Modlińska/Światowida wiodącego do galerii handlowej. Bywa, że korki zaczynają się daleko na Moście Północnym, a piesi z trudem przemykają pomiędzy samochodowym Armagedonem. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że kilka lat temu, właśnie za sprawą Jacka Kaznowskiego, pojawił się projekt przebudowy skrzyżowania ulic Modlińskiej i Światowida w bezkolizyjny węzeł. Co się stało z tym planem? Dlaczego zarządowi dzielnicy, reprezentowanemu w tej kadencji przez PO, IMB i Filipa Pelca (w różnych konfiguracjach) zabrakło wyobraźni, i dlaczego zarząd dopuścił do tego, by cały ruch samochodowy odbywał się... jednym dodatkowym pasem? Może stało się tak dlatego, że koalicja rządząca zajmuje się sama sobą? Może brakuje konsekwencji? Przykłady? Komisarz Białołęki Ilona Soja-Kozłowska przed wakacjami zagłosowała za likwidacją oddziału chirurgii dziecięcej w Szpitalu Bielańskim, by po wakacjach, na ostatniej sesji rady dzielnicy oświadczyć, że ma zamiar poprzeć uchwałę postulującą... przywrócenie tegoż oddziału. Radny Piotr Basiński, powołując się na Helsińską Fundację Praw Człowieka postulował, żeby przewodniczący komisji rewizyjnej w radzie dzielnicy był przedstawicielem opozycji, by już jako koalicjant PO, czyli od ponad półtora roku, samemu pełnić tę funkcję. A przykładem zajmowania się samymi sobą jest cały klub Platformy Obywatelskiej, który postanowił zrezygnować z uczestniczenia w pracach Komisji planu i budżetu, bowiem przewodniczący Wojciech Tumasz... zbyt intensywnie „przesłuchuje” urzędników.
No cóż, sprawowanie nadzoru nad jednostką samorządową, jaką jest Urząd Dzielnicy Białołęka, nigdy nie było mocną stroną tej koalicji.
Łukasz Oprawski
były zastępca burmistrza
Dzielnicy Białołęka
Prawo i Sprawiedliwość