Inicjatywa Mieszkańców Warszawy

Weryfikujcie!

Nadzwyczajne okoliczności wymagają nadzwyczajnych środków. Niewątpliwie reprywatyzacja jest największym przekrętem ostatnich kilkudziesięciu lat w warszawskim samorządzie. Dlatego – pomimo wszelkich zastrzeżeń, jakie można względem tego organu mieć – z nadzieją oczekuję na rozpoczęcie prac przez sejmową komisję weryfikacyjną.

Ukradziony majątek wartości setek milionów złotych, wiele ludzkich krzywd, kpiny z poczucia sprawiedliwości i prawa własności, przymykanie przez polityków oczu na złodziejstwo, skandaliczny nadzór nad miejskimi urzędnikami, umoczenie środowisk prawniczych i sędziowskich – to tylko niektóre z aspektów rozległego tematu, który znamy pod nazwą „warszawska reprywatyzacja”.

Zniszczona po wojnie Warszawa, aby mogła zostać odbudowana, potrzebowała uregulowań prawnych. I takim był Dekret Bieruta – było to jakieś rozwiązanie na tamten czas. Po 1989 roku sprawę reprywatyzacji „położyły” wszystkie kolejne rządy, przy czym na „wyróżnienie” zasługują prezydenci Kwaśniewski (zawetował ustawę reprywatyzacyjną) i Komorowski (nie podpisał „małej” ustawy reprywatyzacyjnej).

W tej mętnej wodzie, której źródłem są uwarunkowania prawne, niektórzy doskonale się odnaleźli. Jak na ironię, prowodyrami tego złodziejskiego procederu są ci, których obowiązkiem jest strzec sprawiedliwości i praworządności (sędziowie i prawnicy) oraz służyć mieszkańcom (urzędnicy miejscy).

Przed komisją weryfikacyjną jest teraz wiele pracy. Czy stanie się ona areną igrzysk politycznych? Oczywiście, że tak. PiS na pewno nie przepuści okazji do „grillowania” prezydent Warszawy, chociaż wcześniej mógł z łatwością pozbawić ją urzędu, popierając referendum w sprawie jej odwołania. Z kolei Hanna Gronkiewicz-Waltz zarzeka się, że przed komisją się nie stawi, bo jest ona „niekonstytucyjna”, cokolwiek by to nie miało znaczyć. Zdaje się nie zauważać, że tym samym brnie w ślepą uliczkę, stając się symbolem „oporu materii” wobec prób wyjaśnienia złodziejstwa zwanego reprywatyzacją.

Ale niech się partie biją, niech wióry lecą. Może dzięki temu, podobnie jak w przypadku komisji ds. afery Rywina, wszyscy jasno zobaczymy, co się kryje za tą fasadą demokratycznego państwa prawnego. I liczę, że niektóre przekręty i krzywdy staną się wówczas tak ewidentne, że z obawy przed opinią publiczną nie pozostanie politykom nic innego, jak je naprawić.

Piotr Basiński
radny Dzielnicy Białołęka
Stowarzyszenie
„Inicjatywa Mieszkańców Warszawy”
Koło „Inicjatywa Mieszkańców Białołęki”