Chłodnym okiem
11 maja na po raz kolejny wznowionej XXXI Nadzwyczajnej Sesji Rady Dzielnicy Praga Północ, która trwa już od 3 lutego br. i jak dobrze/źle pójdzie, trwać będzie do końca tej kadencji, zaskoczono nas, radnych opozycji, dwukrotnie wprowadzając do porządku sesji kolejne punkty kadrowe. Na początek PiS rozprawił się z byłym koalicjantem Jackiem Wachowiczem - architektem trwającego 27 miesięcy układu rządzącego na Pradze PiS-PWS (Kocham Pragę). Mocno musiał pan Wachowicz zaleźć za skórę PiS-owi, skoro zdecydowano się na krok tak bardzo radykalny, czyli wygaszenie mu mandatu radnego. Uchwała, jej tryb podjęcia okoliczności i uzasadnienie do niej budziły i budzą moje wątpliwości. Nie mam zamiaru być obrońcą pana Wachowicza. Przez lata nasze stosunki i relacje w północnopraskim samorządzie nie były - łagodnie rzecz ujmując - poprawne. Mam jednak wiele zastrzeżeń do zastosowanych metod. Na początek podstawowa uwaga, PiS-owi do czasu, gdy trwał układ PiS-PWS (Kocham Pragę) absolutnie nie przeszkadzało to wszystko, co dziś jest podstawą do wygaszenia jego mandatu.
Tajemnicą poliszynela było, że radny Wachowicz, a później firmowane przez niego stowarzyszenie, było najemcą lokalu komunalnego. Mówił o tym m.in. protokół Zespołu Kontrolnego Komisji Rewizyjnej. Tolerowano rosnące zadłużenie, pozwalano zawierać porozumienia, bo radny Wachowicz był potrzebny. Ciekawe, bo z materiałów wynika, że radny Wachowicz lokalem komunalnym dysponował do 18 listopada ubiegłego roku. Czyli na dzień wszczęcia procedury już nie. Sprawa była załatwiana w iście ekspresowym tempie. 20 kwietnia br. wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera poinformował Radę Dzielnicy o złożeniu wniosku o wygaszenie mandatu radnego Wachowicza. Do dziś nie wiem, bo z materiałów nie wynika, kto wniosek złożył. Być może wojewoda sam z siebie, bo był w latach 2003-2005 wiceburmistrzem Pragi Północ i koalicjantem radnego Wachowicza, a już 11 maja zakończono procedurę uchwałą na sesji. Skandalem zaś jest, że w uzasadnieniu do uchwały, czyli materiale publicznie dostępnym wymieniane są adresy być może własności lub miejsca zamieszkania osoby publicznej, co jest naruszeniem ustawy o ochronie danych osobowych.
Dużą niefrasobliwością ze strony wnoszących projekt uchwały jest brak na nim parafy radcy prawnego (być może żaden pod takim gniotem prawnym nie chciał się podpisać), co jest warunkiem niezbędnym i wymagalnym przez statut dzielnicy dla prawidłowej procedury. Być może jest to gra na zastraszenie radnego Wachowicza i innych radnych, którzy pozwalają sobie myśleć inaczej niż PiS. Drugi raz zaskoczono nas na sesji odwołaniem pracującego raptem od dwóch miesięcy wiceburmistrza Wojciecha Zieleniewskiego w związku ze złożoną przez niego rezygnacją. Wierzyć mi się nie chce, a taka informacja krążyła w kuluarach, że prawnik notariusz nie wiedział o braku możliwości łączenia posady wiceburmistrza i prowadzonej firmy. Być może zorientował się w co wdepnął. Zastąpił go w przeszłości związany z SLD także prawnik Marcin Iskra. Wszystko to po raz kolejny pokazuje dobitnie, że dopóki PiS-owi ktoś jest potrzebny - nie jest ważne, co ma za uszami i skąd przychodzi. Wszystko zaczyna być ważne, jak człowiek przestaje być potrzebny.
Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl