Impreza promująca segregowanie odpadów najwyraźniej przerosła organizatorów. Po 45 minutach zabrakło kwitnących krzewów i pelargonii na wymianę za elektrośmieci i surowce wtórne.
- Społeczeństwo się zorganizowało i stanęło na wysokości zadania, a urzędnicy – nie! – takie glosy słychać było w kolejce chętnych do oddania plastikowych butelek, puszek i papieru przed ratuszem Białołęki, 13 maja, podczas Warszawskiego Dnia Recyklingu.
Impreza, której celem jest szerzenie zachowań przyjaznych środowisku i promowanie ekologicznych postaw wśród mieszkańców, zorganizowana została w stolicy już po raz piąty. Miała pokazać, że recykling się opłaca. Każdy bowiem, kto przyniósł zużyte baterie lub niepotrzebny sprzęt elektryczny i elektroniczny, miał otrzymać w zamian krzewy, kwiaty lub zioła.
Pomysł chwycił. Już na pół godziny przed planowanym rozpoczęciem akcji, parking przed ratuszem Białołęki zaczął się zapełniać samochodami, którymi ludzie przywozili zużyte urządzenia gospodarstwa domowego, sprzęt elektroniczny oraz całe worki plastikowych opakowań. Niestety, organizacja imprezy pozostawiała wiele do życzenia. Organizator, czyli m.st. Warszawa nie spodziewał się chyba takiej frekwencji.
Kolejki były trzy: jedna do oddania elektrośmieci, druga – do oddania plastiku, papieru i szkła oraz trzecia - do odebrania sadzonek. Tak więc trzeba było stać w trzech kolejkach. Dobrze, jeśli w sprawę zaangażowana była cala rodzina - wtedy można było jej członków rozdzielić na poszczególne fronty działania i oszczędzić czas. Gorzej, gdy ktoś był sam, lub z małym dzieckiem. Wtedy musiał odstać potrójnie.
Przyniesione przez mieszkańców odpady przeliczane były na kupony, i tak np. za średni sprzęt elektryczny, typu mikrofala, telewizor czy odkurzacz otrzymywało się 2 kupony, a za mały sprzęt, typu suszarka czy mikser – 1 kupon. 1 kupon był również odpowiednikiem 20 sztuk zużytych baterii czy 10 sztuk plastikowych butelek. Według regulaminu, posiadaczowi trzech kuponów przysługiwała 1 sadzonka krzewu, dwóch kuponów – 1 sadzonka kwiatu lub byliny, natomiast posiadacz jednego kuponu miał dostać 1 sadzonkę ziół, takich jak bazylia, oregano czy majeranek.
Tymczasem już przed godziną 11 zabrakło atrakcyjnych kwitnących krzewów i kolorowych pelargonii. Zostały tuje, niecierpki i zioła. Jeżeli tak było po 45 minutach trwania imprezy, to ciekawe, co dostawali w zamian za swoje śmieci ludzie o godzinie 14, czyli w momencie zamknięcia akcji?
Wymiana odpadów na sadzonki to oczywiście świetny pomysł, który należy kontynuować. Warto jednak wprowadzić pewne usprawnienia, np. trzy kolejki zastąpić jedną, kończącą się trzema punktami odbioru. Poza tym, należy zapewnić odpowiednią ilość sadzonek, lub wprowadzić ograniczenia. Jak podawano na stronie urzędu miasta, dla dbających o środowisko mieszkańców stolicy przygotowano w tym roku około 20 tysięcy roślin. Jak widać, za mało. Z drugiej strony, to, że zabrakło sadzonek tylko dobrze świadczy o mieszkańcach Białołęki, których urząd miasta Warszawy wyraźnie nie docenił.
Joanna Kiwilszo