Przychodnia dla Zwierząt
Proszę Szanownych Państwa, w kolejne majowe rocznice nagle w naszym państwie ujawnił się faszyzm. Jeszcze lukrowany narodowym populizmem. Jeszcze do swej czerni się nie przyznaje, aliści każdy coraz bardziej zajadły i nienawidzący przewodniczący, premier, nawrócony poseł itd. chadza do tego samego kościoła. Od 1989 roku rowy pomiędzy wiernymi polskiego katolicyzmu pogłębiają się. „Dwa lata po dwunastej” pojawia się uchwała biskupów o chrześcijańskim patriotyzmie, a ONR na ulicach. Mariaż państwa z biskupami urodził miliony termobarycznych jaj, które nazywamy wojną polsko-polską. Czarne nie stało się białe, czarne stało się straszne.
W tym felietonie nawiążę również do wyrzucania jedzenia dla „biednych zwierzątek”. Oprócz dzików z populizmu biednych zwierzątek korzystają szczury i myszy. Warszawa i wszystkie miejscowości, w których znajdują się naturalne zbiorniki wodne coraz bardziej się zaszczurzają. Gryzonie uwielbiają wodę: rzeki, jeziorka, cieki podziemne. Dlatego największe ilości szczurów znajdują się na Mokotowie, Ochocie, Woli, Bielanach i każdym miejscu wzdłuż Wisły i Kanału Żerańskiego. Wraz z powstawaniem supermarketów pojawiły się góry jedzenia. Do tego zatracamy odruch wrzucania odpadków do koszy lub zabierania ich ze sobą do odpowiedniej segregacji. Pobocza ścieżek rowerowych, bulwary, parki, przystanki, zaułki miejskie pełne są śmieci i potłuczonych butelek. Szczytem absurdu są rodzice i posiadacze pewnego bmw z naklejką Polski Walczącej i z napisem na zderzaku: auto pochodzi z 500+ wyrzucający wory ze śmieciami na leśnym parkingu. Jeżeli ktokolwiek w obecnych czasach chce walczyć z wrogami Ojczyzny, to niech natychmiast weźmie się za deratyzację. Szczury i myszy są największym konkurentem i wrogiem człowieka. Wrogiem, którego nie wolno lekceważyć. Dlaczego? Odpowiedzi w następnych wydaniach NGP.