Nielegalny lobbing na rzecz wybranych deweloperów, przyjęcie łapówki i stworzenie polityczno-biznesowego układu w dzielnicy – to tylko niektóre zarzuty, jakie byłemu burmistrzowi stawiają radni PiS i lokalnego stowarzyszenia Razem dla Białołęki.
- Białołęka padła ofiarą pazerności lokalnych włodarzy i braku szacunku do prawa i obywateli. Architektem tego układu jest były burmistrz Piotr Jaworski z PO, który mimo odwołania z funkcji nadal sprawuje faktyczną władzę w dzielnicy – powiedział na konferencji prasowej, która odbyła się w poniedziałek 6 marca w białołęckim ratuszu, Łukasz Oprawski z Prawa i Sprawiedliwości.
Piotr Jaworski odszedł z urzędu burmistrza Białołęki w lutym ubiegłego roku. Po utracie większości przez Platformę Obywatelską w radzie dzielnicy i trwającym wiele miesięcy konflikcie między PO i PiS zdecydował, że „nie może wziąć pełnej odpowiedzialności za kierowanie dzielnicą”. Złożył rezygnację, a jego miejsce zajęła Ilona Soja-Kozłowska z PO.
Radni PiS oraz działacze współpracującego z nimi lokalnego stowarzyszenia Razem Dla Białołęki 6 marca przekonywali, że Jaworski, choć nie jest już burmistrzem, nadal realnie zarządza dzielnicą. Na konferencji zaprezentowali film, na którym dwoje pracowników urzędu to potwierdza i zdradza kulisy działania samorządu.
W oparciu o te relacje radni PiS z Wiktorem Klimiukiem na czele kierują wobec Piotra Jaworskiego długą listę zarzutów. Najpoważniejszy dotyczy rzekomego „wręczenia łapówki w wysokości 80 tys. zł za doprowadzenie do przedawnienia sprawy” – jak określił na konferencji Łukasz Oprawski.
Chodzi o wycinkę 64 dębów na działce przy ul. Myśliwskiej w Choszczówce. Drzewa zostały wycięte przez profesjonalną firmę, a nie, jak wynika z dokumentacji przez starszego człowieka, który wkrótce umarł. Zdaniem jednej z bohaterek zaprezentowanego na konferencji nagrania, dzielnica mogła stracić na tym incydencie nawet 1,9 mln zł.
Sęk w tym, że cała sprawa miała miejsce w latach 2008-2010, czyli wtedy, kiedy Jaworski nie był jeszcze burmistrzem.
- Chociaż wycinka odbyła się jeszcze przed tym, nim Piotr Jaworski został burmistrzem dzielnicy, to działania zmierzające do wygaszenia sprawy miały miejsce już za jego rządów – mówi Łukasz Oprawski.
Innym zarzutem stawianym przez radnych PiS byłemu burmistrzowi jest faworyzowanie wybranych deweloperów, wręcz stworzenie układu polityczno-biznesowego z pewnymi deweloperami, którzy zawsze mogli liczyć na specjalne traktowanie w urzędzie. Należałoby tu dodać, że nie tylko o układ z wybranymi deweloperami tu chodzi, ale także z wybranymi mediami, a konkretnie z „Echem Białołęckim”, które było finansowane przez burmistrza Jaworskiego, choć nie brało udziału w przetargach.
Na liście zarzutów PiS-u jest jeszcze mobbing i brak szacunku dla pracowników. W oparciu o przedstawione nagrania i relacje pracowników urzędu, £ukasz Oprawski zdecydował się złożyć zawiadomienie do CBA i prokuratury. Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga wszczęła śledztwo w tej sprawie w listopadzie ubiegłego roku. Obecnie trwa pozyskiwanie dokumentacji i przesłuchiwanie świadków.
Po konferencji, zwołanej przez radnych PiS 6 marca, do sprawy odniosła się obecna burmistrz Białołęki Ilona Soja-Kozłowska. W swoim oświadczeniu podkreśla, że wszystkie zarzuty, które pojawiły się w zaprezentowanym podczas konferencji prasowej materiale, dotyczą pracy Urzędu Dzielnicy Białołęka w latach, kiedy pracami urzędu nie kierował obecny zarząd.
„Obecnie urząd współpracuje z organami śledczymi i odpowiada na wszelkie pytania, przesyła dokumenty w sprawach, w jakich toczą się postępowania.
Odnosząc się do jedynego zarzutu, jaki pada pod adresem obecnego Zarządu Dzielnicy Białołęka, jakoby był niesamodzielny i zależny od poprzednich władz - pragnę zaznaczyć, że moja kandydatura na stanowisko burmistrza Dzielnicy Białołęka – kandydatura osoby spoza białołęckiego środowiska, była dowodem na to, że zmiana na stanowisku burmistrza nie jest iluzoryczna. O realnej zmianie świadczy także obecny skład zarządu, całkowicie różny od poprzedniego”.
Czy przedstawione Piotrowi Jaworskiemu zarzuty są słuszne i doszło do przestępstwa, czy jest to tylko kolejna kampania radnych PiS przeciw PO w celu przejęcia władzy w dzielnicy, przekonamy się po wydaniu orzeczenia przez prokuraturę. Jak by nie było, nasuwa się pewne skojarzenie i trudno powstrzymać się od komentarza.
Jest takie powiedzenie: „kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie”. W marcu 2013 roku, zaraz po tym, jak Piotr Jaworski został burmistrzem Białołęki, rozpętano nagonkę medialną na ówczesną dyrektor Białołęckiego Ośrodka Kultury, Annę Barańską-Wróblewską, co poskutkowało zwolnieniem jej ze stanowiska, które objął następnie znajomy burmistrza, Krzysztof Mikołajewski. Obecnie to Piotr Jaworski jest przedmiotem nagonki na swoją osobę. Zapewne zachwieje ona poczuciem absolutnej bezkarności, jakim do tej pory niezmiennie się cieszył.
JK