Od kilku tygodni na Pradze Północ trwa wielka wycinka. Zaniepokojeni mieszkańcy dzielą się w mediach społecznościowych zdjęciami kolejnych wycinanych wiekowych drzew, m.in. na terenie Portu Praskiego, szkoły przy Ratuszowej, działki przy Stalowej, czy ogrodu zoologicznego.
Korelacja wycinek w czasie nie jest przypadkowa - miesiące zimowe są do tego najodpowiedniejsze, w pozostałych nie można wycinać drzewostanu w związku z okresami lęgowymi ptaków. Z drugiej strony przyspieszenie prac drwali na części terenów to efekt, tzw. lex Szyszko, czyli przyjętej przez parlament pod koniec ubiegłego roku, budzącej duże kontrowersje i protesty środowisk proekologicznych nowelizacji Ustawy o ochronie przyrody. Nowelizacja wprowadziła liberalizację wycinek drzew i krzewów na działkach prywatnych. Właściciele takich działek, w przypadku nieprowadzenia na nich działalności gospodarczej, mogą w praktyce ciąć do woli (wcześniej wymagane były stosowne pozwolenia). W przypadku działek, na których prowadzona jest działalność gospodarcza, jedynym ograniczeniem jest obowiązek uzyskania pozwolenia na wycinkę drzew w przypadku, gdy obwód pnia na wysokości 130 cm przekracza metr.
Zliberalizowane przepisy uderzają szczególnie w drzewostan miejski, zwłaszcza na tych terenach, gdzie nie obowiązują przepisy wprowadzające dodatkową ochronę, np. plany miejscowe. Tak jest na znacznej części Pragi Północ. Dla przykładu na prywatną działkę przy ul. Stalowej, którą w ubiegłym tygodniu wycięto do gołej ziemi (wraz ze słynną aleją świętych patronów) wydana została decyzja o warunkach zabudowy, a w firmie, która wystąpiła o ich wydanie, zgodnie z informacjami mediów zatrudniona jest córka właścicieli działki. Pozbawiona drzewostanu parcela daje duże pole do popisu dla dewelopera. A zakup mieszkania w tej okolicy jest coraz bardziej trendy. Pozostałe wycinki na terenie Portu Praskiego, przy ul. Ratuszowej, czy w ZOO, to w dużej mierze efekt niefrasobliwości wielu samorządowców, również dzielnicowych, którzy nie interesują się planowaniem przestrzennym, nie lobbują za przyspieszaniem prac nad planami miejscowymi (Port Praski czeka na plan wiele lat, a jego zabudowa postępuje…), czy nie walczą o zieleń kolidującą z miejskimi inwestycjami, takimi jak metro, czy nowe arterie komunikacyjne (przypominamy wieloletnią walkę o ocalenie parku na Szmulkach przed wycinką w związku z budową Trasy Świętokrzyskiej, w której mieszkańcy i lokalne Praskie Stowarzyszenie Mieszkańców „Michałów” w praktyce byli osamotnieni).
Martwi również krótkowzroczność reprezentantów Warszawy (w tym w szczególności z Pragi Północ) w parlamencie, wyrażających poparcie dla przepisów liberalizujących wycinki na terenie stolicy…
ONI