Chłodnym okiem
Sprawy oświatowe to ostatnio dominujący temat w północnopraskim samorządzie. Temu zagadnieniu miała być poświęcona ostatnia sesja. Miała być, bo jeszcze nie zdążyła się na dobre rozpocząć, a już została zamknięta przez jej przewodniczącego Ryszarda Kędzierskiego – przywódcę PiS na Pradze. Ryszard Kędzierski do tej pory w miarę koncyliacyjny, zapewne zapatrzył się w PiS- owskiego guru demokracji marszałka Kuchcińskiego i postanowił pobić jego rekord otwarcia i zamknięcia posiedzenia. Dziwne to wszystko było. Na sali obrad w chwili rozpoczęcia sesji było 12 z 23 radnych, czyli wymagane quorum, z czego jeden Jacek Wachowicz się nie po(d)pisał i to wystarczyło, aby w pięć minut po rozpoczęciu było po. PO, jako inicjator sesji, też się nie popisało. Zwołując sesję nadzwyczajną nie wszyscy radni tego ugrupowania punktualnie na sesji się stawili. Przybyli za to licznie rodzice i kadra z placówek oświatowych. Zarząd po pierwszej - zewsząd płynącej fali krytyki i naciskach - przygotował nową propozycję rejonizacji placówek. Rysuje się koncepcja 8 szkół podstawowych, czyli tak jak było przed 1998 rokiem. Nie kończy to sprawy, bowiem nową propozycję musi zatwierdzić kurator mazowiecki i Rada Warszawy, a czasu jest mało.
Nową uchwałę zarządu, jako radni i mieszkańcy otrzymaliśmy na nieformalnym spotkaniu, w które przerodziło się zgromadzenie po sesji. Nikt bowiem z sali obrad nie wyszedł. Pojawili się na nim nawet radni PiS, którzy cały czas w gotowości byli w urzędzie, lecz na obrady się nie spieszyli. Obradować na sesji zwołanej przez opozycję to przecież dyskomfort. Od razu po brutalnym zamknięciu obrad przez Ryszarda Kędzierskiego radni PO, SLD i niezależni złożyli kolejny wniosek o sesję nadzwyczajną, aby formalnie zaopiniować zmiany proponowane przez zarząd. Okazuje się, że z PiS-owskiego punktu widzenia zrobiliśmy to nieskutecznie. PiS w terenie boi się skutków zmian, jakie wdraża centrala, boi się krytyki elektoratu. Radni są jednak bliżej suwerena niż enigmatyczni posłowie i to na ich głowy leją się pomyje, pomimo to nikt z nich nawet nie pisnął. Dotychczas często nawiedzający Pragę poseł, były burmistrz Paweł Lisiecki zniknął we mgle i smogu. Polityka chowania głowy w piasek jest krótkowzroczna. Niedostosowanie sieci szkół do oczekiwań rodziców i nauczycieli będzie hańbą dla PiS i dramatem dla oświaty na Pradze. Negatywne skutki społeczne „deformy” trudne są do ocenienia. Pogłębiać się będą podziały społeczne. Już dziś rodzice, zaniepokojeni chaosem i brakiem informacji, szturmują bramy szkół społecznych, chcąc zagwarantować swoim dzieciom jak najlepszy start w dorosłe życie. Bałagan w szkołach publicznych na Pradze jeszcze te tendencje nasili. Apelowałem i apeluję, jako były nauczyciel - jak najmniej polityki i zagrywek w tych sprawach. Nie zgadzam się z całą ideą „deformy”, lecz jeśli musimy przygotować do niej placówki, zróbmy to dobrze.
PS. Nie poddajemy się. Wkrótce rozpocznie się zbieranie podpisów zainicjowane przez ZNP pod wnioskiem o ogólnokrajowe referendum w sprawie zrezygnowania z reformy.
Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl