Prosto z mostu
Kiedyś podwórka były ośrodkiem życia miejskiego. Tak było w dobrych czasach, ale i w złych: ożywione życie religijne w Warszawie od 1939 do 1944 r. toczyło się w mniejszym stopniu w świątyniach, a w większym wokół podwórkowych, często na tę okoliczność wznoszonych, kapliczek. Przede wszystkim jednak na podwórkach, wokół lokalnych punktów usługowych, ławek i piaskownic, toczyło się życie towarzyskie wspólnoty mieszkańców otaczających je kamienic i oficyn.
Zniszczyła podwórka nowoczesna zabudowa blokowa. Nowoczesność tak już ma, że jej produktem ubocznym - jeżeli nie głównym - jest niszczenie rozmaitych wspólnot, od rodziny począwszy. Idea bloku, budynku wielkiego jak transatlantyk, w którym ludzie realizują większość swoich potrzeb życiowych, nie sprawdziła się. Mieszkańcy bloków, mimo usiłowań wielu społeczników, pozostają sobie obcy.
Warto podglądać w tej sprawie innych. W Olsztynie uruchomiono program rewitalizacji podwórek, na razie jako pilotaż. W programie nie chodzi o rewitalizację okolicznych budynków, choć chyba jest to jakoś chronologicznie skoordynowane, ale właśnie o przywrócenie funkcji społecznych podwórek, szczególnie poprzez włączenie do wspólnoty mieszkańców osób wykluczonych. Projekty zagospodarowania podwórek mają przygotowywać w ramach swoich zajęć studenci architektury krajobrazu Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Elementy małej architektury podwórkowej: ławki, altanki, mini-ogrody itp. (ale nie parkingi ani ogrodzenia) mają być sfinansowane przez gminę, a ustawione czy urządzone przez mieszkańców. Pod wnioskiem o włączenie podwórka do programu musi się podpisać się co najmniej pięciu mieszkańców - to ważne.
Bardzo by się taki program przydał w Warszawie, oczywiście z należytym wsparciem promocyjnym. Z czasów, gdy pracowałem w samorządzie, pamiętam, że znacznie łatwiej było o wniosek mieszkańców dotyczący likwidacji podwórkowych ławek, by nie gromadził się na nich tzw. element, niż o ustawianie nowych. „Element” i tak gromadził się w okolicznych bramach, a podwórka pozbawione ławek całkiem zamierały...
W drugim pokoleniu blokersów - a blokowe obyczaje promieniują także na kamienice - nie pamiętamy już, ile tracimy na braku podwórek. Począwszy od spędzania czasu wolnego przez dzieci „na dworze”, a skończywszy na wynikach wyborów samorządowych, obumarcie wspólnot mieszkańców w skali mikro znacząco pogorszyło jakość naszego życia.
Wobec zbliżających się świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku życzę Państwu takiej dawki serdeczności i życzliwości, jaką zapewnia życie we wspólnocie. Tak niewiele trzeba, wracajmy na podwórka!
Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl